wtorek, 24 sierpnia 2004

Symfonia kwiatów

KLESZCZEWO, GM. ZBLEWO. Lidia Lipska - Szymczak z Warszawy jest artystką. Ogród w Kleszczewie ma artystyczny. Szkoda, że Lipscy nie biorą udziału w powiatowym konkursie. Kto wie, czy nie byłoby pierwszego miejsca.


Czwartkowe popołudnie. Lidia i Jerzy Lipscy siedzą na ławeczce przed wydawałoby się starym domkiem z drewna. Trudno z drogi ich dojrzeć, tyle miedzy płotem a nimi kwiatów. Wchodzimy, rozmawiamy.

Mama pani Lidii, Dobrosława pochodzi z rodu Piesików, który miał pod sobą Piesienice. Tata był leśniczym w Garczynie. A więc rody Piesieków i Lipskich są związane z tymi ziemiami.
Szymczakowie zimą mieszkają w Warszawie, latem w Kleszczewie. Mąż pani Lidii, Jerzy, jest inżynierem. Pani Lidia ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w stolicy. Oboje obecnie są na emeryturze.
Tu, w niezwykłym ogrodzie, to ona jest bohaterką. Kocha przyrodę, ogród, kwiaty. To wszystko zresztą maluje na płótnie.

Zanim przejdziemy do opisywania ogrodu, kilka słów o domu. Został postawiony w starym stylu z drewna w 1983 roku. Jedyne co tu może denerwować, to blachodachówka. - Ale trzciną w latach 80. nie wolno było kryć - wyjaśnia pan Jerzy. Imponuje ganek, zamknięty, okryty zielenią. Tradycyjne, koronkowe firanki w środku rozjaśniają pomieszczenie i pasują do jakby koronkowej całości.
Rozmaitych kwiatów w ogrodzie jest mnóstwo. Obowiązują tu zasady kompozycji jak w malarstwie. Ale najważniejszy tu jest duch ogrodu. - Trzeba czuć duszę roślin i swoją. Wszystko ma być rozluźnione, i my, i rośliny - tłumaczy artystka. - Kiedy sadzę jakąś roślinę, to zaraz myślę, jak ja bym się czuła, gdyby mnie tu posadzono.

W sumie w ogrodzie jest około 300 gatunków roślin - drzew, krzewów i kwiatów. Zaskakują ścięte od góry, spłaszczone modrzewie. Czaruje kolorami i kształtami mnóstwo rozchodników, klematys, magnolia, bez, brzoskwinie, róża kaszubska, która tworzy jeden duży bukiet, lilie i tak dalej. Można by wymieniać cała litanię roślin.

- Żeby dogadzać tym wszystkim roślinkom, musiałam sama posiąść wiedzę na ten temat - pani Lidia przynosi i pokazuje fachowe książki. - Dzięki tej wiedzy, wiem, jaka będzie kolorystyka w zależności od pory roku. To jest pozorna dżungla kwiatów.
Przystajemy w wędrówce po ogrodzie przy altance, otulonej koronakiem. Ma ogromne liście, chroni przed upałem i deszczem.

- Czy to prawda, że z roślinami trzeba rozmawiać, żeby lepiej rosły?
- Oczywiście. Mam tu hortensję. Nie chciała zakwitnąć. Nawymyślałam jej i zignorowałam, po czym zostawiłam. Przyjechałam po jakimś czasie, a ona mi zakwitła. Rośliny czują, kiedy się z nimi rozmawiam. One na swój sposób myślą. Podział na zwierzęta i rośliny jest sztuczny. Wszystko, co nas otacza, cała przyroda w pewnym sensie myśli. Kiedyś zaopiekowałam się zranioną kawką. Tak się z nami zaprzyjaźniła, że przynosiła w dziobie winogrona i wkładała mi je do ust. Z rana najpierw sama robiła sobie toaletę, a potem podchodziła do mnie i dziobem się czesała moje włosy.

Fantastycznie wygląda ogrodowa ścieżka, wykonana z płaskich kamieni, po części z postawionymi na sztorc kamieniami, po części z wbitymi palikami. - Wije się jakby grała symfonię - kwituje nasze zachwyty pani Lidia. - Kamienie są położone luźno, gdyż ziemia, która składa się z takich samych pierwiastków jak my, nie może się dusić.Kompozycja roślinna współgra z całą przyrodą i z nami. Te rośliny rosną dla nas, a my jesteśmy dla nich.

Zapamiętajcie. Ogród w Kleszczewie. Dzieło sztuki. Warto rzucić okiem choćby zza płotu. Zresztą już wielu ludzi tu zagląda. - Czasem proszą o radę, a nawet o zaprojektowanie - dodaje malarka. -Nieraz potrzebny jest projektant ogrodów, bo wiele z nich nie ma duszy, są jak martwa sceneria w teatrze. Ale ludziom nie da się czegoś narzucić, zwłaszcza jeżeli chodzi o ogrody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz