wtorek, 24 sierpnia 2004

Nawet laczki nie idą

Targowisko istnieje tu już 15 lat, a targuje się codziennie. A jaki handel? Różnie. Najbardziej nas zaskoczył klient, który twierdzi, że ubierze się od góry do dołu za... 10 złotych.Piękny, słoneczny dzień. Dzisiaj na targowisku więcej sprzedających niż kupujących. Jeśli nawet znajdzie się interesant, to raczej ogląda niż kupuje. Kupcy wystawiają tu produkty spożywcze, przemysłowe, chemiczne, odzież nową i używaną.
Joanna Wróbel jest właścicielką jednego ze stoisk. Handluje 4 lata. - Od dwóch lat klapło - mówi. - Za duże bezrobocie. Nawet nie bardzo z tego można wyżyć. Klienci kupują to co najpotrzebniejsze i do tego najtańsze. U mnie litr oleju można kupić za 6,34 zł, makaron za 1,50. I to najlepiej schodzi. Gorzej już z kawą. A jeśli kupują, to primę lub miłą czarną, bo najtańsze. Ewa Kamińska (na zdjęciu) przychodzi często. Dziś też tylko ogląda.

Naprzeciw pani Joanny handluje Marzena Kiliowska z Nowego. Przyjeżdża tu od 8 lat. - Zaczynałam od bielizny. Schodziła dość dobrze. Teraz rozszerzyłam asortyment, ale sprzedaż jest coraz gorsza. Zapotrzebowanie sezonowe. Teraz sprzedaję laczki, ale też słabo. Trzeba mieć różny towar, żeby coś sprzedać. Słabo, gdyby nie pensja męża, to byłoby cienko. Ludzie szukają najtańszych rzeczy, a nawet na to nie mają pieniędzy. Stała tu we wtorek kobieta. W przeddzień zbierała jagody. Chciała je tu sprzedać. I sprzedała... pół litra za 2 złote, a postojowe kosztuje 10.

A co na stoisku pani Marzeny? Bielizna, obuwie sportowe, obuwie domowe, spodnie, odzież dziecięca, bluzki damskie i męskie. Ceny? Majtki 3 sztuki za 5 złotych, skarpetki męskie 5 sztuk 5 zł, laczki - 6 zł, tenisówki - 7.
Klientką, z jaką udało się nam porozmawiać, jest Halina Jabłonka z Kamionki. Szuka czegoś albo dla swojej pięcioletniej wnuczki, albo dla siebie. Chciałaby znaleźć jakieś bluzeczki. - Trudno mi się zdecydować, bo jestem wybredna. Do tego nie mogę się oprzeć. Mam tyle ciuchów, ale zawsze jeszcze coś kupię.
W końcu pani Halina kupiła żółty top za 6 złotych.

Najwięcej zainteresowania wzbudzają używane rzeczy. - Ja za 10 złotych ubiorę się od góry do dołu - mówi jeden z panów, przewracający w ciuchach. I dodaje: - Nie warto teraz prać. Proszek i prąd więcej kosztują niż te rzeczy. Poza tym zawsze ma się coś innego. To dobrze wpływa na samopoczucie.
Około godziny 12 00 wszyscy zaczęli zwijać swoje kramiki. - Tylko w godzinach rannych jeszcze coś się tu dzieje, potem już nie ma ludzi. Rzeczywiście, za chwilę po handlujących nie pozostał najdrobniejszy ślad..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz