wtorek, 24 sierpnia 2004

Pinczyn - Diabelski kamień, diabelska droga

PINCZYN, GM. ZBLEWO. W naszym rankingu najładniejszych i najbardziej zadbanych miejscowości w powiecie Pinczyn zajmuje drugie miejsce po Lubichowie. Jak wszędzie są tu jednak też miejsca jeszcze nieodpowiednio zagospodarowane. Na przykład taka ulica Kwiatowa.

Ulica Kwiatowa jest bardzo ważna z kilku względów. Po pierwsze - liczy już sporo numerów. Po drugie mieszczą się tu dwie poważne nie tylko w skali Pinczyna firmy - Rafała Kosiedowskiego ELPOL, zajmująca się produkcją rozdzielni elektrycznych oraz firma Zbigniewa Ebertowskiego, specjalizującego się w naprawie luksusowych samochodów narzędziami firmy Bosh (autoryzowany warsztat Bosha). Po trzecie - tędy zjeżdża się (ulica prowadzi ostro w dół) do osławionego Diabelskiego Kamienia.

Tymczasem ulica ma nawierzchnię z początku mocno posiekaną w poprzek rowkami, potem staje się kamienista i pełna wybojów, na końcu jest taka i taka. Najgorzej jest podczas opadów deszczu i zimą. Skos taki, że od domów leżących z dołu z powodu błota czy lodu nie można podjechać do wsi. Nic dziwnego, że poważni klienci Ebertowskiego mają pod adresem nawierzchni coraz więcej krytycznych uwag, a podwozia ich cennych wozów płaczą z rozpaczy. Przez te rowki traci też renoma firmy, na którą właściciel pracował 8 lat. Nie jest zachwycony również Kosiedowski, który ma zakład na końcu ulicy, pod laskiem.

Zdarzyło się, że z powodu stanu ulicy nie mogła do niego dojechać firma kurierska. Po przesyłkę musiał fatygować się sam, jadąc na grunt utwardzony. Nie zachwyca się stanem Kwiatowej Tadeusz Kolbusz, którego firma odbiera stąd śmieci. Jego duży samochód ma za mało miejsca, by robić nawroty. - Ludzie dzisiaj chcą jeździć po dobrych drogach - mówią inni mieszkańcy Kwiatowej. - Również, a może przede wszystkim, turyści, którzy - o czym pisaliśmy w ostatnim numerze "Kociewiaka" - po przeczytaniu informacji w kociewskim bedekerze ciągną tu na rowerach i dwuśladami, by dotknąć skorupy Diabelskiego Kamienia.

- To trasa turystyczna - mówią nam przed sklepem (też stoi przy Kwiatowej). Ostatnio w niedzielę zjechała tu cała gromada rowerzystów. Ale się trzęśli na siodełkach, zjeżdżając Kwiatową!
To nie jedyna przykra przygoda, zgotowana zaopatrzonym w bedekery namolnym turystom. - To jest śmieszne. Ci, którzy przyjeżdżają zwiedzać ten kamień, po zjeździe z Kwiatowej stoją pod płotem jak święte tureckie i nie widzą, jak tam dojść. Rzecz w tym, że kamień leży za ogrodzeniem, na prywatnej łące i za dwoma prywatnymi stawami. Owszem, po dłuższych poszukiwaniach znajduje się w prosie ścieżynkę, ale czy to ładnie tak komuś deptać?

- Na tym kamieniu - mówi pragnąca zachować anonimowość obywatelka -można by zrobić biznes. To duży plus, kiedy ma się klientów naganianych przez przewodniki. Ja bym tu zrobiła...
Zaczynamy się licytować - co. Na przykład - zwiedzamy kamień, robimy sobie na jego tle sto zdjęć, obok stoi na wodzie pomost z wypożyczalnią wędek, łowimy karpia, za którego po złowieniu płacimy, może jeszcze na brzegu stawu stoi budka z lodami i coca colą.

To są na razie jednak tylko fantazje, chociaż koszmarną dla turystów fantazją jest samo dotarcie do Kamienia. I jest to fatalna wizytówka naszych turystycznych możliwości. Dla mieszkańców ulicy jednak ważniejsze są ich problemy, związane z nawierzchnią Pięknej. - Ulica jest uzbrojona. Mamy kanalizację, burzówkę, a to dużo, kiedy chce się zrobić porządną ulicę. Sami coś byśmy dołożyli, jest możliwość zakupu taniej kostki. Chcemy powołać komitet na rzecz budowy drogi.
I są pełni nadziei, że Urząd Gminy będzie im życzliwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz