piątek, 6 stycznia 2006

2005 - rok w obiektywie


Bicie rekordu Guinnessa, gospel, Święto Grzyba, festyny z okazji np. oddania drogi itp. - lista tych imprez byłaby ogromna. Imprezy to jedna nić. Było mnóstwo innych. Poszukaliśmy np. tematów intersujących i nas, i Ciebie. Drogi Czytelniku. Drukowaliśmy więc teksty o hodowli królików, o piecach na słomę, o tym, jak zarobić pieniądze na rzece Wdzie, czy jak przenieść drewniany dom w Hucie Kalnej. Pisaliśmy o najgrubszej lipie w Osowie Leśnym, najgłębszej studni, zdewastowanych pałacach, jak ten w Owidzu. Odkryliśmy uroki gmin borowiackich w różnych porach roku i likwidowaliśmy białe plamy historii i geografii. Ciągnęliśmy cykle - o kowiewskich kościołach, o turystyce i skansenie. Przedstawiliśmy tzw. ciekawych ludzi i życie "na gorąco". Napisaliśmy setki reportaży. Przy tym spotkały nas rozmaite przygody, a których szczególnie zapami ętaliśmy dwie. Pierwsza. Po wywiadzie z borowniczym Aszykiem, który mieszka we wsi Długie, wkopał nam się w drodze powrotnej w piachu samochód. Niby nic niezwykłego, ale to były Borych Tucholskie, ciemno i nieznana droga. Do tego komórka bez zasięgu i brak GPS. Druga. Zimowa pułapka w niezwykłej skadinąd miejscowości Biały Bukowiec. Dolina o taka stromych i śliskich zboczach, że nie mogliśmy z niej wyjechać. Zupełnie jak w " Kobiecie z wydm" Abe Kobo, gdzie bohater utkwił w leju piasku. Mnóstwo wydarzeń, dziesiątki tysięcy zdjęć.


STYCZEŃ

W pierwszym numerze stycznia w artykule "Święci z łyżek" wzięci pokazaliśmy kociewskie szopki, które akurat wróciły ze wystawy w Galerii Mariackiej w Gdańsku. Na zdjęciu szopka Zygmunta Bukowskiego - znanego rzeźbiarza z Mierzeszyna.

Zapowiedź obchodów 700-lecia Zblewa wzbudziła kontrowersje. Pomysł wyszydzał jeden z radnych powiatowych. Wielu jednak sie spodobał. Również autorce monografii o Zblewie Teresie Krzyżyńskiej.

Gorączka wieczoru. Taki tytuł nosił reportaż z 21 stycznia. Okazało się, że wszędzie w sobotę w gminach coś się dzieje. W Czarnej Wodzie było akurat kilka imprez. My zostaliśmy na studniówce.


LUTY

Na początku lutego piszemy o sytuacji parku i zabudowań na terenie byłego Gospodarstwa Pomocniczego szpitala w Kocborowie. W kontekście sprawy poseł Grażyny Patruralskiej, która chciała tam prowadzić zajęcia z hipoterpii. Przedstawiliśmy pomysł, by to miasto urządziło tam ogólnodostępny, a nie dawało innym. Nic z tego nie wyszło. Symbolem nieporadności miasta jest zabytkowy Dworek Konrada w stanie kompletnej ruiny.

Imprezy z okazji naszych narodowych rocznic są raczej smutne. Tymczasem w tłumu zebranych na placu przed pomnikiem NMP Królowej Polski w Zblewie widać było radosny nastrój. Ciekawie wyglądało widowisko historyczne pt. "W 85. rocznicę wkroczenia wojsk Józefa Hallera do Zblewa" przygotowane przez Longine Tomaszewicz. Na zdjęciu konne wojska "błękitnej armii".

Na początku lutego łazimy po zamarzniętym Jeziorze Lubichowskim. Pomimo dużego mrozu ludzi kręci się tu sporo. Jedni łowią ryby, inni jeżdżą na łyżwach.

W Szteklinie odwiedziliśmy Marka Panasa - olimpijczyka z Moskwy, piłkarza ręcznego. Pan Marek wybudował tu bardzo ciekawą kwaterę agroturystyczną, gdzie chce przyjmować gości chcących się nieco poruszać. Panas bardzo narzeka na drogę Radziejewo - Szteklin - Lubichowo, która nie jest utwardzona. Jesienią powie, że będzie kandydować do rady gminy, by coś zmienić.

Pod koniec lutego rejestrujemy zaskakujące wydarzenie. Na skrzyżowaniu ul. Pomorskiej i Lubichowskiej wywróciła się naczepa wypełniona po brzegi świniami. Świnie przy Hypernowej od razu wzięły się za swoje ulubione zajęcie, czyli za rycie. Ludzie też - robili im zdjęcia.


Strona: 1/6
Następna (2/6) Następna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz