środa, 12 kwietnia 2006

Siedzę na tych swoich łąkach

Czarna Woda. Kazimierz Kujawski namalował około 700 obrazów

Mieszka od urodzenia (ur. w 1959 r.) w wolno stojącym obejściu na tzw. Czarnowodzkich Lądach - wielkich, utworzonych przez Prusaków w XIX w. łąkach. To oni nawieźli tu na bagna ziemię. Dozorował je jego dziadek Jan Ryngwelski jako leśniczy do spraw łąkarskich. Teraz on siedzi. I maluje.

Znam tu każdą łąkę

- opowiada (dla niego ta wielka łąka dzieli się na mniejsze, a każda jest inna). - Nawet wiem, gdzie jest mały akwedukt. Rów krzyżuje się z rzeczką na takiej samej zasadzie jak w Fojutowie. Na "lądach" jest mnóstwo zwierząt, a ptaków nie zliczy. Latem są piękne wschody i zachody słońca. Obcując na co dzień z taką naturą, postrzega się ją z całą jaskrawością. Na przykład ten specyficzny zapachu sianokosów...

Pracował

w Zajączkowie Tczewskim na PKP, mieszka tu całe życie. Malować nauczył się już w podstawówce. Od początku pokazywał naturę. W wieku 18 lat w Toruniu, gdzie odbywał służbę wojskową, po raz pierwszy zetknął z olejami.
- To było czarne pudełko, bodajże z NRD. Przy ulicy Kopernika kupowałem też pędzle z włosia. Na przepustkach chodziłem po galeriach i nabrałem dystansu do tego, co robię. Na wysokiej sztuce się nie znam. Nigdy się nie zetknąłem z profesjonalnym artystą i wiem, że robię to źle. Wszystko robiłem sam. Naciągam mocno płótno i maluję... Myślę, że robię to źle - powtarza.

Przez 20 lat

namalował około 700 obrazów, z czego z 70 procent "własnych" (30 procent to kopie). Głównie dawał je jako prezenty znajomym, rodzinie. Sprzedawał natomiast za tyle, żeby się wróciły koszty.

Główne motywy?

Ciągle pejzaż.
- Zamknę oczy i widzę jak w klatce filmowej ten czy inny... Taką mam pamięć wzrokową.
Ja wiem, że robię to źle. (Tu już oponujemy). No tak, bo dziś sztuka nie odzwierciedla tego, co widzimy. Sztuka ma zachwycić, przestraszyć. To, co robię, można by zrobić aparatem fotograficznym, ale aparat zrobi zdjęcie chłodnym okiem. Żeby do pejzażu dodać duszę, trzeba to namalować.

Rozmawiamy

w pokoju intensywnie pachnącym terpentyną. Na dworze jest ciemno, nie widać łąk.
Jakiż on skromny. Nie zgłasza żadnych pretensji, że robi coś wielkiego.
- Nie było czasu się uczyć w tym kierunku ze względu na pracę zawodową. Malowanie to było zawsze moje hobby, forma relaksu. Siedzę na tych swoich łąkach, nigdzie nie jeżdżę. Maluję. I piszę wiersze. Siądę i zaraz napiszę. Ja nie wiem, czy to jest coś warte. Według mnie to buraczenie... (Tu znowu oponujemy)

Nie da się

dzisiaj tworzyć cennych dzieł bez znajomości fachu i trendów. Takie jest nasze zdanie. Nowoczesna sztuka faktycznie wyrwała z kopyta i pognała daleko od rzeczywistości. I od Kujawskiego, który siedzi na tych swoich łąkach i maluje być może 701. obraz i po raz 701. myśli, że robi to źle. Jakby można było robić coś źle w takim plenerze.




Zdjęcia
Kujawski ma też talent do kopiowania. Na zdjęciu ze... zdjęciem chłopczyka i jego malarską "odbitką" oraz z podmalówką pod Malczewskiego. Fot. Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz