środa, 25 lipca 2007

Poezja biznesu

O dziewczynie, która w kociewskim męskim stroju ludowym promuje nasze Kociewie


Poezja pierwszego biznesu

Dorota Spikowska, smagła Kaszubka rodem z Kościerzyny, mieszka od 1986 roku w Zblewie. Od dziecka kocha konie. W Zblewie ma padok i stajnię. W 1994 roku kupiła pierwszego konika - młodego, rocznego. Sama sobie go ułożyła, zajeździła. (- Tylko nie pisz, że na smierć - śmieje się Dorota. - To tak się mówi.)

Pierwszy konik...
Ten pierwszy konik miał jej służyć do rekreacji, do jazdy indywidualnej. Ale wkrótce ludzie, widząc padok i konika, zaczęli interesować się tym, co robi. Przychodzili, pytali, czy tu można pojeździć i czy daje lekcje jazdy. Pomyślała sobie, że to może być sposób na zarabianie - najfajniejsze zarabianie, bo połączone z hobby. Kupiła drugiego konika. Dwa koniki to prawie stado. Nic dziwnego, że właściciele okolicznych hoteli i ośrodków wczasowych (przede wszystkim "Gramburg" i "Pensjonat pod Jeleniem") zwracali się do niej z propozycjami, żeby przewieźć gości. Kupiła drabiniasty wóz. Mały. Drugi, już większy, był na osiemnaście osób. Po pewnym czasie stwierdziła, że jednak te osławione drabiniaste wozy są mało wygodne i że klienci zdecydowanie chcą czegoś innego.

Co podpowiedziały liczby
Co jakiś czas liczyła, czy po przejściu - jak to się mówi - na własną działalność zarobi na siebie. Liczenie nie jest trudne: tyle a tyle na ZUS, tyle a tyle na utrzymanie koni i reszta - na skromne utrzymanie. W końcu podjęła decyzję i założyła firmę. Dużo dała jej dotacja z Powiatowego Urzędu Pracy, wynosząca 13 300 złotych. Kupiła za te pieniądze uprząż i dwa "cygańskie" wozy, wygodne, oresorowane, z oświetleniem, z hamulcami, nawet ręcznym. Oczywiście żeby dostać tę dotację, musiała napisać porządny biznes plan. Wykazała, że jej wkład to cztery konie - dwa szlachetne i dwa pociągowe. Przedstawiła też wskaźniki - ile konie zjedzą, ile kosztuje ich utrzymanie (300 zł miesięcznie jeden, nie wliczając weterynarza i kowala). Podała też, kto będzie jej klientem. Podała - źle powiedziane... Musiała przedłożyć oświadczenia właścicieli hoteli i ośrodków, że będą korzystać z jej usług. Otrzymała takie zaświadczenia z "Gramburga", z Ośrodka Wczasowego "Neptun-Polmed", z Wirt - "Pensjonat pod Jeleniem", od Marka Domiana z Borzechowa (kwatera agroturystyczna), od Hanny Benkowskiej z Borzechowa, z Ośrodka w Twardym Dole oraz od Stowarzyszenia "Pogoda". Wyszło jej w tym biznes planie, że zarobi około 2 tysiące złotych. Nie są to jakieś duże pieniądze, ale najważniejsze, że "to ma szansę się kręcić".

Na swoim
Firma działa od 2 kwietnia 2007 roku. Nazwa? Firma Usługowo-Handlowa "Dorosa". Dlaczego nie "Dorota"? Zaraz wyjdzie...
Od tego czasu tu i tam widać ją w kociewskim stroju. Na żart - "O, Kaszubka, a w kociewskim stroju..." odpowiada: "Tam jest nasza ojczyzna, gdzie mieszkamy". Strój jest męski. Śpiewała w nim w zblewskim zespole "Rodzina". Ale to już przeszłość. Podobnie jak zainteresowanie kulinariami. Swojego czasu, kiedy poznała Elę Glazę, zajmującą się w gminie Zblewo agroturystyką, jeździła na kulinarne konkursy i myślała o założeniu kwatery agroturystycznej... To też jej przeszło. Może dlatego, że w Zblewie nie miała warunków do urządzenia takiej kwatery.

Ulubione trasy Doroty
W sobotę Dorotę widać było na Festynie Kociewskim w Zblewie. Co pewien czas wyjeżdżała "cygańskim" wozem z terenu ośrodka sportowego z klientami. W ćwierćkilometrową podróż. Cena przejażdżki - 5 złotych od osoby, na wóz wchodzi 10 - 12 osób. Jeden kurs - 50 złotych. Jakoś się kręci i ma szanse się kręcić. Kto wie, czy nie coraz lepiej.
Ulubiona trasa: Cis - Kazub - Dunajki - Płociczno. Najczęstsze trasy? Zblewo - Cis, Lipy (gm. Kaliska, koło Kazuba). Ma sporo zamówień od właścicieli agroturystycznych kwater. Ostatnio o przejażdżki nad jezioro Wygonin prosiła Rosjanka Irina, która prowadzi malarskie plenery w Lipach. Tamte szlaki - Lipy - Kazub - Płocziczno - Dunajki - Wygonin dla Doroty są najciekawsze, bo biegną w fantastycznym, westernowym terenie. Na drugim miejscu jest szlak Twardy Dół - Mały Bukowiec - Trzechowo. Jest jeszcze szlak Trzechowo - Czarne - Huta Kalna - Klaniny.
Dorota widzi, jak ten nasz przemysł turystyczny dynamicznie się rozwija. Raz stały z koleżanką na stopie do Starogardu. Jedzie mercedes. Staje. "Du ju spik inglisz?" - pyta kierowca. One, że nie bardzo. Na to kierowca zaczyna po polsku. Okazało się, że jest Holendrem, od kilku lat mieszka w Klaninach, gdzie prowadzi kwaterę i ma konie. Rzuciła, że ona też ma konie. Zapytał, czy nie popracowałaby przy jego koniach. Zgodziła się. I tam zobaczyła, jak ten turystyczny biznes może się kręcić profesjonalnie.

Dorosa
Na zdjęciu Dorota Spikowska w sobotę podczas Festynu Kociewskiegow Zblewie. Po lewej stronie Natalia Śliwa, dziewczyna, która uczy się w Tetchnikum Chodowli Koni w Bolesławowie i jest wielką miłośniczką koni. Po prawej córka Doroty Patrycja (12 l.).
O czymś zapomnieliśmy...? Nie. Nie zapomnieliśmy o tej nazwie "Dorosa". To miało być na końcu i jest. Otóż Dorota próbowała też swoich sił w poezji. Kilka jej wierszy ukazało się w "Kociewskim Magazynie Regionalnym". Refleksyjnych, szczerych, również o przyrodzie, którą Dorota kocha. Zacytujmy jeden z nich, żebyśmy mieli pełen obraz tej dziewczyny, która tak odważnie i osobną drogą idzie przez życie.

Zejście szczupaka

Nad jezioremw szuwarach chochlik łka.
Zaklętą melodię świerszcza gra.
A zastęp żab do taktu kumka.
Echo niesie po lesie koncert znad jeziora.
Wieczorna to letnia pora.
Księżyć w nowiu przygląda się
i słucha ciekawie.
Polna mysz drży w trawie bo na
polowanie już wyszły żurawie.
Sowa na gałęzi leniwie mruga.
Łódź dryfuje bijąc o brzeg.
Wędkarz na pomost wszedł.
Wielki szczupak z jeziora zszedł i
szamocąc się zakończył koncert ten.
Dorosa

Ładne, no nie? Dorosa - to pseudonim literacki. I teraz już wszystko wiadomo.
Tekst i foto Tadeusz Majewski

A to namiary na firmę Doroty Spikowskiej
Firma Usługowo - Handlowa
"DOROSA"
Dorota Spikowska
tel. kom. 0501 704 754
www.dorosa.info
Przewozy zaprzęgowe, wozy, bryczki; jazda konna; organizacja imprez; catering




Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego, Wirtualne Kociewie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz