niedziela, 1 lipca 2007

Biesiada Literacka 2007

XIV Biesiada Literacka w Czarnej Wodzie. Za rok XV. Czy zmieni formułę?

Dwa tygodnie temu w sobotę (16.06) do Czarnej Wody na XIV Biesiadę Literacką zjechali literaci, uczeni i sympatycy literatury. Zjechali w niezbyt dużej liczbie, co świadczy o tym, że bohaterowie - twórcy tej wspaniałej corocznej przygody z naszą literaturą są nieco zmęczeni i być może chętnie widzieliby zmienników.

Kuba z Pinczyna - nowy człowiek na Biesiadzie
(tytuł prasowy)


Może pomyśleć o zmianie formuły, o połączeniu jej z warsztatami lub seminarium dla młodych, chcących wejść w trudną sztukę pisania? - dywagował Andrzej Grzyb - supertwórca imprezy. Przez to wyłuskałoby się kontynuatorów biesiady, kiedy ich twórców nie stanie.
Smutno to zabrzmiało. Cóż, czas upływa, a my płyniemy z nim. Warto - tak sądzę - rozwiązać problem pn. "jak mogłaby się zmienić ta biesiada" razem z innymi ludźmi pióra z Kociewia. Bo szkoda jej.

Co nowego
Co na tegorocznej biesiadzie. Najpierw uhonorowano poetę Franciszka Kameckiego z Gruczna. Jego "Skargi księdza" ukazały się także w języku czeskim. Po tym pan Andrzej przedstawił Zbigniewa Gacha - reportażystę i autora opowiadań oraz w kilku słowach opowiedział o niektórych nowościach. Ryszard Szwoch ukończył II tom "Słownika Biograficznego Kociewia", a niżej podpisany przywiózł pachnące jeszcze farbą drukarską książki: swojego ojca Jana Majewskiego "Wybór wierszy" i swoją - "Oj, oj, Ojczyznę".


W tym roku uhonorowano wybitnego poetę ks. Franciszka Kameckiego z Gruczna. Fot. Tadeusz Majewski


Mocne wejście Kuby
Prof. dr hab. Tadeusz Linkner przypomniał postać Konstantego Bączkowskiego, publikującego jako Kuba z Pinczyna. W 1975 r. nakładem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Gdańsku ukazały się "Gawandy kociewskie Kuby z Pinczyna" pod red. Lecha Bądkowskiego i Izabelli Trojanowskiej, z okładką zaprojektowaną przez Zbigniewa Jujkę. Jeżeli takie znakomitości zajęły się tą książką, to znaczy, że Kuba był nie byle kim. Niestety, nie zamieszczono w tej pozycji żadnej notki o autorze. O tym, kim Kuba był, napisał w swoim "Kociewskim Bedekerze" Roman Landowski. No więc kim był ten wspaniały kociewski gawędziarz... Opowiedzmy za profesorem. Zróbmy Kubie odpowiednie wejście.
Konstanty Bączkowski urodził się w Czersku w 1905 r. jako syn organisty z Torunia, pracującego jako robotnik w tartaku w Czersku. Jego pradziadek ks. Teofil Bączkowski był nauczycielem i działaczem w Klonówce. Gawędziarz ukończył szkołę w Czersku, pracował w tamtejszym starostwie, potem w Urzędzie Wojewódzkim w Toruniu i jako... policjant w Skarszewach. Pisał do prasy w Chojnicach (Dziennik Pomorski) i w Starogardzie (Dzień Starogardu). Podczas wojny walczył pod Monte Cassino i pisał jako Jan Nałęcz artykuły i wiersze. Do Polski wrócił z Anglii w 1955 r. W Anglii skończył ekonomię i filologię (zapewne angielską). Pracował jako ekonomista w Krakowie i Poznaniu, a na emeryturze zamieszkał w Toruniu, gdzie pracował jako lektor j. angielskiego na UMK. Pisał do wielu pism. Gawędy kociewskie zamieszczał w "Pomeranii". Zmarł w 1977 r. w Toruniu.
Według profesora twórczość Kuby z Pinczyna należy zebrać, zredagować i ponownie wydać. I zapewne tak będzie, z tym że - jak znam Kociewie - zrobią to za nich (nas) Kaszubi.

Republika kociewska? Dlaczego nie?
Kiedy profesor czytał swój referat na temat Kuby, co i raz wybuchały salwy śmiechu. Wybuchły np. w momencie, kiedy przytaczał słowa Kuby na temat Kociewiaków: "Wedle socjalistycznej moralności wszelkie drażliwe sprawy załatwiają Kociewiacy między sobą. Pojmują zaś walkę klas jako walkę o klasę ziemi, i o stanowiska kierownicze się kłócą, bo każdy chciałby rządzić i nie pracować." No proszę, czy coś się zmieniło? Albo czy coś się zmieniło, jeżeli idzie o polityków? Pisze Kuba: "Ministram nie bandziesz, posłam nie bandziesz, łuczonym nie bandziesz, reśtsanwaltam (prawnikiem) nie bandziesz, to po co krańcisz?".
- Bączkowski miał słuszne prawo rozpocząć swoje gawędy od tej najważniejszej i zarazem najobszerniejszej, od "Krótkiej historji republiki kociewskiej", którą niczym serce pośrodku Pomorza Wschodniego umiejscowił, a umysłem Pomorza z racji Pelplina uznał - czytał prof. Linkner.
I znowu - proszę, proszę! A ja ostatnio przemyśliwałem sobie, czy nie warto by zrobić z Kociewia republiki! Żadna nowa myśl.
Referat profesora o Kubie zamieszczę w sobotę w portalu www.kociewiacy.pl.

O poezji książy
Dr Edward Jakiel mówił o poezji ks. F. Kameckiego i ks. Mariusza Łąckiego - proboszcza z Huty Kalnej (szkoda, że go nie było go na biesiadzie - całkiem ciekawie pisze). Po tym prof. Linkner odczytał referat o publicystyce autorstwa Romana Landowskiego, jaka była zamieszczana w ukazującym się od 1985 r. "Kociewskim Magazynie Regionalnym". To starogardzianie (czytaj: władze Starogardu I kadencji - uznały ją za coś, co pachnie komunizmem i na dodatek wychodzi w Tczewie) wycofali się z współfinansowania tego zasłużonego dla regionu magazynu. Przez to do dziś nie płaci się honorariów, a pan Roman wstydzi się zlecać teksty, nie mogąc nawet zwrócić im kosztów przejazdu.

Jeszcze...
Jeszcze Krzysztof Kuczkowski, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Topos" (jedno z najlepszych, a niektórzy mówią, że najlepsze pismo literackie w Polsce) mówił o trzech fascynujących go poetach: A. Grzybie, ks. F. Kameckim i J. Majewskim. To wspaniale, że takie pismo zamieszcza wiersze tych autorów, ba, pan Krzysztof wydał im nawet tomiki w serii "Toposu".


Na biesiadę zjeżdżają znakomitości. Obok Andrzeja Grzyba red. naczelny "Toposu" Krzysztof Kuczkowski. Fot. Tadeusz Majewski

REFERAT KRZYSZTOFA KUCZKOWSKIEGO - PATRZ

Grzegorz Petka omówił II tom "Słownika biograficznego Kociewia" R. Szwocha, a Tadeusz Majewski (z konieczności autor tego tekstu) luźno opowiedział o swojej "Oj, oj, Ojczyźnie", która w przeciwieństwie do "Przeplotni" nie jest już luźną konfiguracją tekstów, trzyma się zasadniczego tematu: "ojczyzna". Uczestnikom biesiady na razie (przeczytają w domach- znowu "kobyła") bardzo podobała książka od strony graficznej, z okładką i zdjęciami nawiązującymi do PRL-u, do czasu, który przypada na większość życia pokolenia autora, o czym - wydaje się - większość tego pokolenia nie chce pamiętać.
Na koniec wszyscy zeszli w czarnowdzkie "podziemia", gdzie czekało na nich jadło. Cała impreza jak zwykle była znakomicie przygotowana przez władze Czarnej Wody (na biesiadzie byli oczywiście burmistrz Jan Grzonka i sekretarz Roman Sikora).
Chwała twórcom biesiady, chwała organizatorom.
Tadeusz Majewski
Dziennik Bałtycki, Wirtualne Kociewie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz