poniedziałek, 6 sierpnia 2007

Alternatywy

Alternatywy

Jako wybitny znawca nieistniejącego mostu z Opalenia do Kwidzyna (reportaż w "Rejsach" i "Angorze") z chichotem w duchu przeczytałem w magazynie samorządu pomorskiego pt. "Pomorskie" tekst pt. "Dwa nowe projekty". Autor artykułu przekonuje, że "most na Wiśle można nazwać niezbędną i podstawową arterią, dzięki której będzie możliwy rozwój terenów na wschód od Wisły". Pisze o oczywistości - o tym, że most przez Wisłę jest potrzebny, wie każdy, kto mieszka po tej lub tamtej stronie rzeki. Trochę może autor się nie orientuje co do tempa rozwoju. Otóż miasta za Wisłą rozwijają się w tempie dla tej strony Wisły kosmicznym, a taki Starogard jest już daleko w tyle za Kwidzynem. W tekście autor zamieszcza dwie ilustracje - dwóch alternatywnych mostów, we wstępie pisząc: "Jedna z najważniejszych planowanych inwestycji drogowych w województwie - most przez Wisłę w okolicach Kwidzyna - będzie wyglądał inaczej niż pierwotnie planowano. Opracowane są dwa nowe, ciekawsze architektoniczne, a zarazem tańsze projekty". Tak zwana wizualizacja alternatywna to znany sposób zakończenia tematu. Bo teraz dopiero powstał problem - trzeba wybierać, a to jest dopiero trudne! W Wielkim Bukowcu, kiedy chciałem obfotografować starożytne, mocno zacienione podwórko za równie starożytnym parkanem, wyszła starsza pani i powiedziała: - A za czym to?!. Potem rozmowa zeszła jakimś koślawym trafem na kwestię jej wieku. - No ile mam lat - mówiła z uśmiechem starsza pani. - Od... do... W pewnym wieku wiek trudno jest odgadnąć i można się pomylić o nawet 30 lat. Jak pomylisz się na minus, to jeszcze będzie OK, ale jak na plus, to możesz oberwać. - Osiemnaście! - wrzasnąłem, żeby nie brać udziału w grze w alternatywy. - Tak, razy dziesięć... - powiedziała starsza pani i pozwoliła "nakręcić" podwórko. Nie pisz też nigdy do urzędów pism z alternatywą, bo odmówią. Gra w alternatywy kiepsko kończy się w świecie myszy. W tej grze stawia się przed myszką na sztorc żyletkę, po lewej stawia się kawałek sera, po prawej też i się czeka. Myszka, która zetknęła się z taką alternatywą, patrzy w lewo, potem w prawo, w lewo, w prawo, w lewo, w prawo, a na końcu już nie patrzy, bo spada jej ucięta przez żyletkę głowa. Z tym mostem stanie się podobnie. Nadal będziemy przepływać promem, patrząc w lewo - na jedną wizję mostu, w prawo na drugą wizję, w lewo, w prawo, aż prom się zerwie i popłynie. Do Bałtyku i dalej, w morze koncepcji.
Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego, Wirtualne Kociewie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz