piątek, 24 sierpnia 2007

Osiecki Gospel jak niesforna rzeka

Osiek. Odbył się tu XI Międzynarodowy Festiwal Muzyki Gospel. Największą gwiazdą festiwalu była... Rodowicz

Osiecki Gospel jak niesforna rzeka

Gospel to muzyka Czarnych, która zrodziła się na plantacjach bawełny. Powolna, długa, pełna wątków - zupełnie jak wielka, meandrująca i kapryśna rzeka. Co roku próbujemy w inny sposób opisać fragmencik tej rzeki. W tym roku dajemy fragmenty osieckich dialogów.

Piątek
Przed najstarszą chałupą w Osieku siedzą dwaj panowie. Jeden z nich nazywa się Roman Meka, drugi Zygmunt Kleina.
Kilka lat temu był pan mistrzem świata w zbieraniu jagód na czas...
- To prawda. Cały autobus jechał na zbiór jagód. Zawieźli nas do na Ciemny Las. Tam guzik był, nie jagody. I co kawałek sędzia. Wzięli nas na przerwanie kości.
Ile pan zebrał?
- Około 1,5 litra. Bałem się kobiety, która była szybka, ale zwyciężyłem.
Rzut beretem też pan wtedy wygrał...
- Wygrałem. Beret, proszę pana, się odwraca do rzutu. Trzyma się go za antenkę. Jak inaczej, jak nim rzucisz zdjętym prosto z głosy, to go wróci wiatr. Śmignąłem nim z placu aż pod dom sąsiada.
Ile ten dom ma lat?
- Ponad trzysta. Tu byli fachowcy i udowodnili. Moja ma 52 lata i też o tym wie od rodziny... Strzechę układał tu siedzący Zygmunt Kleina z Radogoszczy. Wszyscy z Radogoszczy układają strzechę. Rodaki - trzciniaki.
Jak jest Gospel (piszemy tu umownie dużą literą jako o festiwalu), ludzie interesują się domem?
- Jeden był z giwerą - kamerą. Nie żałuję ludziom, żeby sobie robili zdjęcia, ale nie z przyczajki. Niechby przychodzili kulturalnie.
W tym domu powinno być muzeum. Gmina nie proponowała wykupu?
- Była propozycja. Oddać w zamian za połowę szkoły w Wycinkach. Moja (Maria z domu Bona) powiedziała tak: "Jeśli ja wam oddaję całą chatkę, to też chcę całą chatkę".
Dobrze powiedziała.
- A ze Starogardu pan Ś. przyjeżdżał nawet w nocy i pukał w okno. Mieszkanie chciał dać. Moja powiedziała: "Mieszkaliśmy tyle lat, to i pomieszkamy dalej".
- Są dzisiaj trzy imprezy. Tutaj, na pana podwórku piwko, we wsi Gospel i wieczorem Rodowicz (trzecia impreza, bo przecież nie będzie śpiewać gospelu).
- U mnie gospel to mniej niż zero. Country było super. Za Cejrowskiego. Ta muzyka jest dla nas obca. Na Rodowicz pójdę.
Przychodzi żona, pani Maria.
On: - Ja lubię gospel, Rodowicz. I lubię rekolekcje ojca Romana Tkacza.
On: - Jakbym miał to słuchać, to dostałbym zapalenia opon mózgowych.
Ona: - Lubię popatrzeć za kulisy.
On: - Tylko country.

Nieco dalej, w zagrodzie Jana Milewskiego.
Jest pan stąd?
- Urodziłem się tutaj i wróciłem po 40 latach. Mieszkałem w Gdyni. Wróciłem tutaj, bo co może robić emeryt w Gdyni?
Co pan sądzi o Gospelu?
- Ten tutaj to jeden wielki wrzask. Byliśmy z żoną. Jak wrzasnął, to myślałem, że padnę.
Gospel to muzyka czarnych. A pójdzie pan na Rodowicz?
- Posłucham ze strychu.

Przed stoiskiem z watą cukrową.
- Kolorowa wata cukrowa.... Pomarańczowa, różowa, brązowa itd.
- Barwnik z Allegro wystarcza na 2 tony cukru. Jeździmy na imprezy według grafiku z gazety.
Coś tu mało ludzi. Właściwie pustki.
- Przyjedzie Rodowicz i będzie pełno.
Dlaczego wszyscy chodzą tutaj z butelkami wody mineralnej? Boją się wody osieckiej?


Sobota
Czuje pani pod kościołem ten zapach kapiszonów?
- Czuję. Zupełnie jak za komuny, kiedy wszędzie strzelali cenkapkami (u nas tak się mówiło). Żeby nie Rodowicz, to byłaby miernota! Wczoraj na Rodowicz było około 3000 osób. Zaśpiewała ładnie.
Według innych osób było: 5, 10, 20, a nawet 30 tysięcy.
W Mermecie, wójt Trwicki przebywający na spotkaniu u Dagmary Mazurek.
- Muzycy przyjechali z Osieka do Zblewa. W kościele św. Michała Archanioła było pięknie. I mnóstwo ludzi. Gospel powinien być śpiewany w kościele. Ogólnie w zamkniętej przestrzeni, a nie na powietrzu.
Na plebanii w Osieku, w biurze Gospelu. Pani Małgosia zmizerowana, tyle ma pracy. Tak jest co roku.
- Mamy nową stronę internetową: www.gospel-osiek.com.pl
Na dziedzińcu plebanii ks. Zdzisław Ossowski.
- Festiwal zawsze miał gwiazdę. Była Villas, Geppert, teraz jest Rodowicz.
Ze też udało się ją namówić...
- Rodowicz do mnie zadzwoniła, że chce być.
Ktoś w tle.
- Gospel się podoba. W Gdańsku na Kayah były pustki, a św. Jan nie pomieścił ludzi.
Co roku robimy statystykę... Ilu jest na warsztatach?
- 460 osób. Razem z wykonawcami ponad 600. Są profesjonaliści i amatorzy...
Włącza się dyrektor szkoły w Tczewie.
- Mamy na warsztatach 50 indywidualnych osób za całej Polski. Było osiem, piętnaście, teraz przeszło 50. Rozumiem, że dyrygenci chórów się interesują, ale że zwykli ludzie...
Ks.: - Zakrywanie plakatów gospelowych przypomina mi czasy okupacji, kiedy cementowano nagrobki w języku polskim, aby zakryć ślad polskości.
To były takie zdarzenia?

Niedziela
Odpust św. Rocha. Oglądamy najpierw stoiska pod kościołem, potem idziemy ul. Kwiatową na mszę.
Stoisko z lizakami, pani Genowefa z Bydgoszczy. - Zimą ciężko przeżyć z lizaków. I łatwiej sprzedawać lizaki w Bydgoszczy. W Osieku jest za duża konkurencja...
Obok pani ze Szczecinka sprzedaje bursztyny. Nieco dalej stoisko ze sztuczną biżuterią. Prowadzi je pani Grażyna z Golubia - Dobrzynia. - Największym powodzeniem cieszą się czerwone i czarne koraliki. Ale idzie wszystko: pierścionki, bransoletki, spinki, gumki i kolczyki.
Stoisko z ruchomymi zabawkami, pani Danka z Grudziądza. - Lalki, pieski, samochodziki. Pieski szczekają, lalka - bobas pełza. Jak się coś rusza, to podoba się dzieciom.
Stoisko z torebkami, pani Grażyna z Grudziądza. - Jestem pierwszy raz. Zainteresowania średnie. Dużo oglądających.
Stoisko z ceramiką i grzybkami z pianki po 15 i 20 zł. Handluje rodzina z Wałcza. - Duże zainteresowanie niemalowanymi doniczkami. Kupują wypaloną i malują sami. Towar idzie dobrze. Amorki, gąski, żaby, żółwie, buty. I grzyby z pianki. Grzyby może nawet najlepiej.
Stoisko z zabawkami. Pan z Chełmna. - Jeżdżę tylko po odpustach. Zarabiam drobinę, wyżyć z tego się nie da.
A zabawki chińskie?
- Prawie wszystkie.
To prawie wszystkie z ołowiem...
Stoisko z cukierkami. Dziewczyny z Gniewu, a cukierki "odpustowe" z Wejherowa. - Ludzi dużo kupują, bo cukierki są tanie. W paczuszkach po 1 zł.
Stoiska z miodem. Jedno z Dolnej Grupy, drugie z Twardej Góry.
Przy końcu ulicy Kwiatowej, blisko amfiteatru, stoisko z obwarzankami. Pani Janina z Włocławka. - Jestem drugi raz. Mam 500 zł renty i muszę sobie dorobić. Pęczek obwarzanek za 3 złotych... Dlaczego nie ma tutejszych z wyrobami? Nie wiem.
Refleksja. No właśnie, no właśnie! Tyle jeździmy po różnych naszych imprezach, widzimy świetne wyroby naszych pań z KGW, a tu wstyd! Dlaczego nikogo nie ma? Gdzie jest kultura kociewska? Czy ona jest tylko dla Kociewiaków?
Parking. Pan Darek ze Starogardu. - Biorę 5 zł za miejsce na dobę. Jak inni. To mój wypoczynkowy teren, na którym zarabiam. Wjedzie 37 samochodów. Jest jeszcze parking naprzeciw. On ma miejsce. Na Rodowicz było u niego z 500 samochodów. Za mało parkingów. Osiek nie chce zarobić.
Stoisko z półszlachetnymi kamieniami. Pan spod Warszawy. - Jestem drugi raz. Mało ludzi.
Bardzo ciekawe stoisko z ciepłym jedzeniem "Pajda Chleba" (pajda jak łokieć). Panie z Gorzowa Wielkopolskiego. - Jesteśmy pierwszy raz... I ostatni. Handlu tu ze 2 godziny, a przygotowań cały dzień. Tylko kiedy była Rodowicz, zjechało dużo ludzi. Mamy świeżonkę, kiełbasę, szaszłyk, stek, kurczaka, pajdę chleba ze smalcem.

Msza gospelowa
Mówi ks. Roman Tkacz. O tym, że kto wierzy, nigdy nie będzie sam. Kto się modli, nigdy nie traci czasu. To miłość zbawia. Ona niczego nie zabiera, a daje wszystko. Jezus jest gwiazdą polarną ludzkości. Wiara rodzi się z duszy, nie z ciała. Kto kocha, czas znajdzie.
Ks. Tkacz przypomina też - do czego wzywa Benedykt XVI - abyśmy dokonali kopernikańskiego zwrotu w swoim życiu. Bo słowa władców są puste. Słowa, które mogą zmienić świat, to słowa Boga. W słowie Boga trzeba szukać nie informacji, a mocy. A Chrystus to nie jest mit. Poprzez kontakt z Ewangelią dotykamy autentycznego Chrystusa. I o świętym Rochu, którego praca polegała na myciu i czyszczeniu ran. Papież Benedykt XVI chciałby, aby w uroczystości św. Rocha dopuścić do siebie myśl, że każdy z nas ma być takim samarytaninem na XXI wiek.
Sporo wątków. Jak w gospelu - rzece. A po mszy - jak w niesfornej rzece - ludzie się rozchodzą i rozjeżdżają w różne strony, do różnych spraw. Zostawiając XI Gospel już za sobą jak kolejną niedzielę.
Tadeusz Majewski, Beata Włoch

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego, Wirtualne Kociewie




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz