wtorek, 28 sierpnia 2007

Robią stylowe meble

Kleszczewo, gm. Zblewo. - Z mojego rocznika z Kleszczewa na siedmiu mężczyzn w Polsce zostałem tylko ja i jeszcze jeden.

Od dawna marzył o robieniu stylowych mebli

Kleszczewo, stary dom bliziutko kościoła. Młody mężczyzna z dłutem w ręku pochylony nad ornamentem drzwi. To Leszek Burczyk, o którym do niedawna, czyli do wystawy sztuki w zblewskim domu kultury, w gminie prawie nikt nie wiedział. Jego pracę ogląda brat Tomasz.

Z Leszkiem Burczykiem rozmawia Tadeusz Majewski.

Znanych Leszków Burczyków jest w powiecie dwóch - przedsiębiorca w Zblewie i dyrektor szkoły w Kaliskach... Pokazałeś swoje prace na wystawie sztuki w GOK-u w Zblewie. Byłem, oglądałem, pytałem. Ludzie nie mogli skojarzyć. Co to za Leszek Burczyk z Kleszczewa? - pytali. Więc przyjechałem napisać... Skąd się tu wziąłeś?
Leszek: - Całe życie mieszkam w Kleszczewie, w blokach popegeerowskich. Mój ojciec miał w Kleszczewie gospodarstwo rolne.
Nie zostałeś na gospodarstwie, bo...?
Leszek: - Po prostu chciałem zostać stolarzem. Uczyłem się w zawodówce w Starogardzie, a praktyki miałem w Famosie. W latach 1993 - 94 chodziłem jeszcze na kółko rzeźbiarskie rzeźby ludowej w Famosie. Prowadził je Ferynand Hładyn z Jaroszew, krewny ojca. Chodziłem krótko, bo nasz mistrz zachorował. Stolarstwo już wtedy w pełni mnie nie zadawalało.
I na kółku nauczyłeś się tak rzeźbić?
- To byłoby za mało. Poszedłem do Technikum Drzewnego do Gdańska. Na koniec, po 3 latach nauki, zrobiłem na pracę dyplomową dębowe krzesło w stylu gdańskim. I obroniłem tę pracę z wyróżnieniem.
Hmmm... Obrona krzesła. Jak to wyglądało? Stało sobie gdańskie krzesło, a dookoła chodziła komisja i notowała?
- Tak. Ale oprócz tego na obronie jest jeszcze część teoretyczna. Oceniają dokumentację i technologię.
Ocena z wyróżnieniem. Krzesło zrobiło aż takie wrażenie?
- Byli zaskoczeni. Nikt jeszcze na coś takiego tam się nie porwał. Takie krzesło, zrobione na wzór krzesła z gdańskiego ratusza, to wyższa szkoła jazdy. Tego nie uczą w technikum.
Więc krzesło - replika.
Tomasz: - To nie była replika. Historycznie biorąc styl gdański utworzył się z wielu stylów kilka wieków temu. Potem cały czas się rozwijał i rozwija się do dzisiaj. Każdy, nawet robiąc podobne krzesło, dodaje coś od siebie. Albo robi mebel, używając charakterystycznych dla stylu gdańskiego elementów dekoracyjnych: tralek, maszkaronów i innych wzorów. Dzięki temu można mówić o kontynuacji.
Ładny wykład. Rozumiem, chociaż brat powiedział, że to krzesło było jednak na wzór krzesła z ratusza... Ciekawe, w Kleszczewie kontynuuje się produkcję mebli w stylu gdańskim.
Leszek żartem: - Tak. Kleszczewo należy do związku miast hanzeatyckich... Mój brat się zna, bo idzie w moje ślady i również robił krzesło gdańskie na pracę dyplomową.
A skąd u ciebie takie zainteresowanie i talent? Rzeźbiłeś od małego?
- W Kleszczewie nie rzeźbiłem. Myślę, że na to zainteresowanie wpłynęło bliskie sąsiedztwo kościoła. Wnętrze oglądane na co dzień i sprawy duchowe.
Rzekłeś, że "czegoś takiego nie uczą w technikum". Więc gdzie się uczyłeś?
- Chodziłem do technikum, ale pracowałem już u Piotra Pawła Kazimierczaka w jego pracowni w Gdańsku Świętym Wojechu.
W słynnej pracowni znakomitego snycerza i właściciela kontrowersyjnego pałacu w Łapalicach. Byłem u niego. Miał w Gdańsku cały "przemysł" stylowych mebli.
- Kiedy ja byłem u niego, pracowało tam blisko 30 stolarzy i rzeźbiarzy. Tam dopiero przeszedłem szkołę. Mieliśmy nad sobą bezpośredni nadzór doświadczonego plastyka Krzysztofa Fabisiewicza z Gdańska. Początek nie był łatwy. Od razu wskoczyłem na głęboką wodę... A poszedłem do Kazimierczaka, jak tylko usłyszałem, że jest ktoś, kto takie rzeczy robi. I tak sobie ułożyłem naukę. W technikum uczyłem się stolarstwa i technologii drewna, a spraw artystycznych u Kazimierczaka. Pracowałem u niego 5 lat, do 2003 r. Chociaż świadectw nie dawał, w CV mógłbym to napisać i miałoby to znaczenie... W 2003 r. umarli rodzice i postanowiłem otworzyć w Kleszczewie firmę. Zawsze chciałem przejśc na swoje i robić takie rzeczy. Działalność mam zarejestrowaną od 2005 r. Dostałem prawie 13 tys. zł "wyprawki" z Powiatowego Urzędu Pracy. Na warsztat przerobiłem dom, w którym mieszkała moja babacia.
Masz swoją stronę internetową: www.lb-art.com. A na niej meble z podziałem na: gotyk, barok, rokoko, neoklasycyzm, secesja, eklektyzm.
- Strona internetowa to podstawa. Bez takiej promocji nie ma co siedzieć na wsi. Trzeba się też pokazywać, drukować foledry... Dobrze, że w Zblewie zorganizowano tę wystawę. Dotąd jeździłem do Lubania. Przydałaby się też taka wystawa w Starogardzie. Meble na wystawie w Zblewie należą do mojej stałej ekspozycji. Poza meblami artystycznymi robię też normalne, kuchnie, schody z drewna itd. Meble artystyczne to z 40 procent produkcji.
Jedna z ulotek reklamowych jest bardzo ciekawa - w formie rzeźbionych drzwi z otwieranymi skrzydłami.
- To dębowe drzwi naszego kościoła, z programem ikonograficznym siedmiu sakrmantów, wykonane w stylu nogotyckim. Sama koncepcja, wizja, kształt to mój pomysł. Sześć moich kasetonów. Siódmy sakrament jest na witrażu... Będzie tabliczka, że wykonałem te drzwi z bratem.
Klienci znajdują ciebie przez internet?
- Nie, strona internetowa to wizytówka. Najważniejsza jest informacja ustna, kiedy zadowolony klient poleci firmę komuś innemu.
Nasz rynek jest zalewany przez meble holenderskie - wysokiej klasy rzemiosło artystyczne. I stosunkowo tanie. Widziałem nowy sklep z takimi meblami bodajże w Bytoni. Ciekawe, czy dziś snycerz - stolarz ekonomicznie się obroni...
- Są zamówienia, choćby na drzwi do kościołów.
Wielu młodych wyjeżdża teraz na Zachód. Ciebie nie ciągnie?
- Z rocznika 1977 z Kleszczewa na siedmiu meżczyzn zostałem tylko ja i jeszcze jeden. Ale wyjazd zupełnie mnie nie interesuje. Tu mam zamiar rozwijać firmę.

1. Leszek Burczyk z dłutem w ręku pochylony nad ornamentem drzwi. Fot. Tadeusz Majewski
2. Sedilia, czyli zespół trzech siedzisk i dwóch pobocznych krzeseł, w motywach wzorowany na późnogotyckich stallach w katedrze w Pelplinie. To dzieło Burczyka stoi w kościele Kleszczewie. Fot. Tadeusz Majewski
3. Drzwi do kościoła w Kleszczewie. Fot. Tadeusz Majewski
4. Zestaw rokokowych mebli, które znajdują się na wystawie w GOK-u w Zblewie. Fot. Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego, Wirtualne Kociewie















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz