środa, 18 czerwca 2008

Strong man i dziewczyna

Zblewo. Siłacze stękają z wysiłku. Dziewczyny patrzą z zachwytem. Czy te olbrzymy z potężnymi bicepsami podobają im się bardziej niż zwykli śmiertelnicy?

Strong man i dziewczyna

Tadeusz Majewski - GAZETA KOCIEWSKA, kociewiacy.pl






Południe, uff jak gorąco... Na schodach do GOK-u gra orkiestra z gminy Łapsze Niżne. Druga odpoczywa obok. Od razu widzisz, że tu nie ma podziału pokoleń. Starszy pan gra na klarnecie w towarzystwie nastoletnich klarnecistek.


Czy wata będzie się kręcić?

Na Palcu 700-lecia ostanie przymiarki handlowców. Czy wata będzie się kręcić, czy pójdzie dużo popkornu? Zapowiada się dobrze. Poza tym nie ma wielkiej konkurencji. Nie jak na festynie w parku w Starogardzie, gdzie watę kręciło dziewięciu watomistrzów, na dodatek wpisowe wynosiło cztery razy więcej (200 zł) jak to jest gdzie indziej i prawie wszędzie.

I znowu w centrum. Słońce wyostrza kolory, dziewczyna stoi przy bankomacie, jakiś pan siedzi na ławce i pije pepsi, fontanna wilży powietrze, ulicą jadą samochody z biało-czerwonymi chorągiewkami. Już jutro mecz Polska - Niemcy. Dwa dni złudzeń... Ogólnie - obrazek spokojnego i zarabiającego społeczeństwa.


Żeby była zebra

Obserwuję z ławeczki sklepik po drugiej stronie Głównej i szukam dziury w całym. Znajduję - mur z archaicznym napisem: "Gminna Spółdzielnia SCh Zblewo - bogaty asortyment towarów spożywczych dla rolników".

- Tak, tak - mówi pan, który to zauważa - to napis z poprzedniej epoki. Było jeszcze "Tylko barany głosują na Tuska". Zamalowany po dwóch dwa latach, ale po poprzedniej edycji wyborów... Czy pan mnie pamięta? Jestem Rachwał. Kazimierz. Byłem kiedyś drogowcem. Proszę, niech pan napisze, żeby była "zebra" z pulsującymi światłami przy wylocie ulicy Sportowej na "berlinkę". Tam było już trzech denatów. Wójt wie o tym pomyśle, ale nie szkodzi napisać.


W Polsce jest susza

Po chwili idziemy z gośćmi z gminy Starogard na lody. Po drodze rozmowa z byłym wójtem Andrzejem Gajewskim. Od kwietnia nic nie padało. Siał piękne zboża, nie dostały ani kropelki deszczu. A przecież przysłowie mówi, że "w maju cały tydzień pada, a niedzielę dubelt"... Tak, tak w Polsce jest susza i ceny żywności pójdą w górę. Ze sklepu wychodzi Danuta Zaremba z Kalisk. Spóźniła się na orkiestry. Żałuje, bo "lubi facetów z dużymi trąbami". Ale to spóźnienie nie problem. Na dobre grać będą jutro.





140 cm klatki piersiowej

Na Placu 700-lecia już tłumy gapiów. Na scenie prezentacja strong manów. Po chwili przygotowania w namiotach. Najkrótszy wywiad świata z największym tutaj strong manem. Najkrótszy, bo mistrz musi rozgrzać mięśnie. Wzrost - 195 centymetrów - obwód klatki piersiowej - 140, obwód bicepsa - 54, waga - 145 kilogramów. To jest, proszę Państwa, w wielkim skrócie Adam Rożyk.

Po chwili pierwsze podejścia - kto podniesie więcej razy 120 kilogramów w określonym czasie. Tu Jurand ze Straszyna podnosi aż dziesięć razy. W małej przerwie Jan Łuka, 59-latek, podnosi się na drążku mając na sobie ciężary - 90 kilogramów. Łuka to mistrz nad mistrzami. Jest w "Księdze Guinnessa" za podciąganie się na drążku podchwytem z ciężarem 107 kilogramów. A martwym ciągu nadchwytem z podstawki za udźwignięcie 420 kilogramów. Toż to, proszę Państwa, prawie pół tony.

I "leci" konkurencja za konkurencją. Na koszulkach tych wielkich facetów rozmaite napisy, także adresy internetowe stron ich "stajni", na przykład www.silowania i tak dalej...


Z dziesięć procent lubi wymoczków

Przy płotkach tłumy, będzie ponad tysiąc ludzi. Kobiety i dziewczęta, mężczyźni, dzieci, a nawet sołtysi. Między nimi eksperci, Mirosław Ćwikliński z Kleszczewa i Krzysztof Marszalec ze Starogardu. Nurtuje mnie kilka pytań. Kto może na nie odpowiedzieć, jak nie oni? Pytanie: Czy ja też mogę mieć takie bicepsy i wielką klatę zamiast brzucha? Czy każdy może, największy nawet cherlak?

- Ależ tak - mówią siłacze. - Każdy może wyrzeźbić odpowiednio sylwetkę, nawet po sześćdziesiątce. Do naszych czterech klubów w Starogardzie przychodzą ludzie w różnym wieku. W sumie będzie ich ze cztery setki. Do tego ćwiczą w piwnicach - tysiąc ćwiczących na pewno.

- Podstawą sukcesu w kulturystyce jest dieta - zauważa Krzysztof.

- Ale szczerze mówiąc ja jej nie przestrzegam - wtrąca Mirosław. - Czekoladę bardzo lubię, więc dziennie jedną zjadam...

Dlaczego kształtuje się sylwetkę?

- Poprawia samopoczucie, jak robi się to bez dopalaczy (niestety, kiedy mówimy o kulturystyce, nie uniknie się tego tematu).

A czy taka muskulatura podoba się kobietom?

- Z 70 procent ją lubi. To widać po ich oczach. Z 10 procent lubi wymoczków. Ale tu oczywiście mówimy o młodych, już nie o nas. Bo później to już zupełnie inna bajka. Po ślubie taka dziewczyna ma sporo problemów z obiadem, bo kulturysta jest przecież na ścisłej diecie. Jajeczko, ziarenko ryżu - no może przesadzam... Dziewczyny lubią siłaczy, facetów umięśnionych - to widać po ich oczach. Trochę zmienia to na niekorzyść obraz w telewizorze. Taki Arnold na przykład jest w filmach wyżyłowany i to nieapetycznie wygląda. Tak samo jak kulturystka będąca w formie startowej. To wtedy nie ma cycka, skóra na niej jak pergamin, pośladki umięśnione. Po starcie nabiera wody i wszystko się w niej zmienia, wypełnia się ciało, które staje się pulchniutkie i apetyczne... Chyba nie ma w Starogardzie człowieka, który choć raz nie był w siłowni. Dotyczy to także i kobiet.

- Ja u Bogdana Wróbla prowadzę sekcję siłowania się na rękę - mówi Krzysztof. - Robimy z wicemistrzem świata Igorem Maurenko największe gale siłowania się na rękę na świecie i to już od dawna. Kto nie wie, na czym to polega, niech obejrzy film ze Stallone "Over the top", w którym bohater wygrywa ciężarówkę. Nikt u nas prawie nie wie, że Stallone przygotowywał się do tej roli przez dobre dwa lata, a prowadził go Polak z pochodzenia John Brzenk.


Kobiety siłaczy

Oko wybiera kandydatki na Miss Obiektywu - Paula z Pieców i Alicja ze Skarszew. Czy podobają się im tacy potężni faceci? Czy chciałyby ich poznać?

- Na początku rzecz jasna patrzy się na figurę, ale potem już na charakter - mówią zgodnie.

Na ławeczce w cieniu siedzą dziewczyny - kobiety siłaczy. Małgosia - żona mistrza Rożyka oraz Żaneta i Elżbieta. To samo pytanie. Mówię o tych 70 procentach, że niby tylu kobietom to się podoba. Małgosia zaprzecza, ale...

- A niech sobie tak myślą - śmieje się żona mistrza. - Kiedy poznałam Adama, ważył tylko 90 kilogramów.

Czy są wspólne obiady? Przecież taki mistrz to musi zjeść odpowiednio. Czy to nie jest dla niej problem?

- Nie nie ma problemu, bo on sam się żywi. Zresztą nie ma czasu na obiady, bo jego dzień to praca, a potem trening i zawody.

Katarzyna wstaje z ławki, podchodzi do barierki. Rożyk akurat raz za razem przewraca oponę, liczącą 300 kilogramów. I pstryka kolejne zdjęcie, być może do rodzinnego albumu.





Mistrz tu w roli jakby didżeja?

Na koniec kilka słów z mistrzem kulturystyki Wojciechem Podolskim, laureatem Nagrody Wójta Gminy w kategorii sportowej. Tym razem jest tutaj w zupełnie innej roli. Na uszach ma słuchawki, stoi przy aparaturze muzycznej przy scenie. Podaje wizytówkę: "Mistrz Polski w kulturystyce klasycznej. Poleca: "porady dietetyczne, plany treningowe, programy odchudzające" i tym podobne. Na wizytówce też e-mail i strona www.djmax.pl. Tak więc wszytko tu jest nowoczesne. Jak prędko idziemy z tą technologią. Wizytówki z mailami i stronami www, porady, ruch w interesie.

- Ale właściwie co pan tu robi, przy tej aparaturze, jeżeli jest pan mistrzem Polski?

- Kulturystyka kulturystyką, ale z czegoś trzeba żyć - odpowiada krótko.


Zaraz zacznie się muzyka

Spoglądam na tłum ludzi przy ogrodzeniu, na ostatnie konkurencje - między innymi na "spacer farmera" z walizkami po 150 kilogramów każda. Podchodzę bliżej. Jedni kończą na centymetrach, inni robią kilka metrów, któremuś rozwaliło rękę. Siłacze i kobiety, pot, czerwone od wysiłku twarze, podziw kobiet, setki cyfrowych aparatów, komórki, wata i popkorn. I szykująca się do występu orkiestra z Wolsztyna. Jechali tu nocą i teraz budzą się na stojąco jakby znaleźli się w innej rzeczywistości. Impreza siłowa dobiega końca. Zaraz zacznie się muzyka. A jak muzyka, to oczywiście zabawa.

Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz