Nad kartką
W dzisiejszych czasach wszystko się zmienia, a w szczególności młodzież. Zmieniają się używki, nastroje, humorki, a co najgorsze, podejście do życia. Weźmy kilka przykładów pułapek, w jakie wpadają osoby nastoletnie.
Pomimo że sama nią jestem, to staram się zająć pozycję obserwatora. Z takiej pozycji o wiele lepiej widać nasz świat pełen absurdów.
Są oczywiście osoby, które zaczęły palić przez własną głupotę i już się uzależniły, ale są też takie, które palą, żeby się pokazać: "Patrzcie, jaka jestem, bo palę szlugi". Są to na ogół osoby szare, które chcą się wykazać choćby w ten sposób.
Alkohol - to samo. Tak samo można go zdobyć jak papierosy. Pije się, żeby udowodnić swoją "zajebistość" (takie modne dziś wśród młodzieży słowo).
Młodzież także ćpa. Niekoniecznie to musi być marihuana czy amfetamina. Często są to tabletki na kaszel. Coraz więcej osób dookoła mnie zaczyna eksperymentować.
Humorki, nastroje, subkultury - "powiedz mi, jakiej muzyki słuchasz, a ja ci powiem, jaki/jaka jesteś". Trudno się z tym nie zgodzić. Muzyka może dużo powiedzieć o człowieku. A te humorki, nastroje, częste depresje, no cóż… U jednych w głowie myśli samobójcze, u innych szkoła, kosmetyki, komputer, znajomi, używki - to wszystko jest znane. Trzynastoletnie dziewczyny w ciąży, trzynastoletni ojcowie… Dziewiętnastoletnia dziewica jest w dzisiejszych czasach kimś niespotykanym i każdy o tym dobrze wie. Osoby, które znam, jeżdżą na dyskoteki nie dlatego, by się pobawić, tylko żeby się nawalić się, naćpać.
Każdy jest oczywiście inny. Nie dla każdego to się dobrze skończy. Oczywiście można o tych zjawiskach mówić, ale choćby nie wiem jak ktoś się starał, to i tak się tego słowami, pogadanką nie zmieni.
Moje życie, moja sprawa
Jestem zwykła nastolatką z własnymi problemami. W tym wieku dużo może się zmienić - na gorsze, na złe, czasami na dobre. Wystarczą problemy zdrowotne, zmiana towarzystwa, podejście do szkoły i nagle człowiek staje się całkiem inny. Dookoła ludzie zaczynają głośno mówić: słuchaj, schodzisz na złą drogę. To z kolei rodzi bunt. Przecież... moje życie, moja sprawa.
U mnie taka zmiana zaczęła się, gdy przesadziłam z przyjaźnią z kilkoma dziewczynami. Odkryłam w sobie zwierzę... spokojnie - tylko leniwca. Pogorszyły się oceny. Jeszcze bardziej dobiły mnie problemy z kolanem, do tego doszedł krzywy kręgosłup.
Zmiana na plus zaczęła się chyba w wakacje, kiedy zbliżyłam się z pewnym dwa lata starszym chłopcem. Chyba wtedy poczułam się dowartościowana. Cieszy mnie, jak on na mnie patrzy, jak do mnie mówi… To chyba przez niego, chociaż jeszcze przed tym związkiem zaczęłam się zastanawiać nad tym, co robię. W pewnym momencie powiedziałam sobie: "Ej, dziewczyno, co ty z sobą robisz?!" I od tego się zaczęło. Jedno postawione pytanie całkowicie zmieniło moje podejście do życia, do ludzi.
Ale moje wsparcie cały czas było i jest przy mnie.
Nie jestem już tą dziewczyną, co jeszcze w zeszłym roku. Nabrałam do siebie szacunku i wiem, co mogę osiągnąć. Znalazłam w sobie siłę do walki i bardzo się z tego powodu cieszę.
Teraz kończy się semestr i zaczynam wszystko od początku. Zmieniam podejście do szkoły, bo mam motywacje. Jest to ostatni rok gimnazjum i teraz zdecyduje o mojej przyszłości. A mam ambicję i postawiłam sobie cel w stu procentach do spełnienia.Małgorzata Pałkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz