Swoją przygodę z rapem rozpoczęli znajomością ze szkolnej ławki. Słuchają go już od czwartej klasy podstawówki, gdzie inni fascynowali się popem, na przykład znanym zespołem Black Eyed Peace. Oni woleli jednak prawdziwych raperów np. 52-dębca, później peję i piha....W pewnym momencie Lambert Pliszka powiedział, że sam też chce coś nagrywać. Gdy Adrian Karwowski (Karwa) to usłyszał, zapytał, czy może nagrywać z nim. Lambert stwierdził, że sam dużo nie zdziała, więc się zgodził. W tym czasie tagował na murach i rysował graffiti w zeszycie. Potrzebna była nazwa dla nowej ekipy, więc skorzystali z jego nowego tagu. Był to skrót KO, oznaczający kontrofensywę (przeciwnatarcie), czyli działania zbrojne podejmowane przez jednostki obronne np. w celu ataku, gdy brakuje jednostek atakujących.
- Masz ulubionego wykonawcę?
Lambert: Nie mam ulubionego wykonawcy, bo dla mnie hip-hop to jest jedność, to jest po prostu sztuka.
- Wzorujesz się na kimś?
L.: Wzoruję się na całym rapie. Nie na jakimś wykonawcy, bo ja tworzę własny styl, dlatego mam długie włosy, a nie krótkie. Nie idę za jakimś Słoniem czy coś, że się zgolę na łyso i ubiorę za duże rzeczy i jestem Słoń2.
Niektórzy robią rap dla kasy, sławy itd., oni jednak robią go, żeby pokazać, co sądzą i wyrazić własne zdanie. Ich piosenki pokazują, co im się podoba, a co nie.
Pierwsza piosenka "Cała prawda" jest o ludziach, którzy są dwulicowi. Podlizują się, udają dobrego kumpla, a za plecami, w gronie swoich,wyśmieją go i nazwą lamusem. Takie zachowanie wkurzało KO, a do tego właśnie ci ludzie śmiali się, że jak Karwa coś nagra, to będzie z tego niezła beka i że nie potrafi rapować. Śmiali się, bo go nie znali i za szybko ocenili. Właśnie dlatego powstała "Cała prawda", która ma wygarnąć prosto w twarz to, jak ci ludzie się zachowują.
Drugi utwór, "Witamy w Stg", opowiada o Starogardzie, rodzinnym mieście KO. Trzeci kawałek, "Ryzykanci hobbyści", powstał przez propozycję nagrania piosenki dla KPSu, którą Karwa otrzymał na Youtubie. Studio tym razem miało być sponsorowane, więc KO bez większego wahania zgodzili się. Na początku pomyśleli, że to jest jakaś fantazja i że ktoś chce tylko porobić sobie "bekę", ale okazało się, że to poważny człowiek i po nagraniu był bardzo zadowolony.
Mają już za sobą także czwarty utwór - "Nigdy w życiu". Opowiada o tym, czego nigdy nie zrobią. Gościnnie wystąpił w nim Samar (Dawid Ukleja).
Pierwsza płyta będzie nazwana "Słowa mają moc". Każda piosenka była nagrywana za pierwszym podejściem. Studio nie jest tak tanie, jak się wydaje. Do nagrania pierwszych trzech piosenek musiała wystarczyć im godzina, włącznie z przeróbkami. Czwartej poświęcili 2 godziny, co razem z bitem kosztuje ponad 100 złotych, dlatego piosenki są nagrywane w dużym odstępie czasu. Może dla ludzi pracujących to nie jest dużo, ale dla uczących się to trochę więcej.
- Czy możesz wymyślać tekst od razu z głowy, czy musisz poświęcić na to dużo czasu?
L.: Jak powiedział pewien raper, "zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma" i do tego się odwołuję. Czasem jest tak, że usiądę i napiszę bardzo dużo, a czasem to tylko dwa wersy. Ale żeby nie było takiego czegoś, staram się trenować freestyle.
Freestyle to rapowanie z głowy na bieżąco, bez uprzedniego układania tekstu.
- Czego słuchacie?
L.: Staramy się słuchać wszystkiego, ale bardziej lubimy uliczny rap.
- Robicie coś oprócz rapowania?
L.: Zajmujemy się nauką. Chodzę do technikum. Mamy po 17 lat, więc szkoła jest ważna. Oprócz tego trenuję jeszcze graffiti. Dwóch kolegów pytało nawet, czy nie chciałbym zrobić im graffiti w pokojach. Kiedyś jarałem się też beatboxem, ale to było wtedy, gdy zaczynałem robić rap. Od razu przerzuciłem się z beatboxu na freestyle. Wciągnąłem w to także kuzyna, który czasem podkłada mi beat, a ja do tego freestyluję, ale to jest tylko chwilowe, dla frajdy.
Jeśli ktoś chce posłuchać nagrań, może wejść na kanał TheKarwis na Youtube.com lub wpisać tytuł na Wrzuta.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz