sobota, 29 marca 2014

ANTONI CHYŁA.Pożegnaliśmy długoletniego myśliwego Władysława Pietrasa

W dniu 12 lutego 2014 roku pożegnaliśmy w Osieku naszego kolegę myśliwego, emerytowanego leśniczego Władysława Pietrasa. Żegnali go również leśnicy z nadleśnictwa Lubichowo. W kaplicy, kościele i w drodze na cmentarz towarzyszył mu sztandar naszego Koła Łowieckiego.


Władysław Pietras odszedł od nas przeżywszy 87 lat. Przez cały okres swojego życia był związany z lasem.

W marcu 1947 roku podejmuje pracę w nadleśnictwie Sobowidz, gdzie nadleśniczym był Paszek. Po przepracowaniu dwóch lat przechodzi z tym nadleśniczym do pracy w nadleśnictwie Mirachowo. Pierwsze kroki w łowiectwie stawia pod okiem leśniczego Krepskiego, który wprowadza go w tajniki łowiectwa. Leśniczy Krepski to ceniony myśliwy. W leśniczówce hoduje jelenia i inne zwierzęta leśne. Kolega Władysław jest pojętym uczniem i z tych względów na polecenie nadleśniczego organizuje polowanie na dziki, w którym bierze udział marszałek Rola Żymierski. Wszyscy są zadowoleni z tego polowania, gdyż wypadło znakomicie. Władysław otrzymuje dekret leśniczego w leśnictwie Bojanowo w nadleśnictwie Drewniaczki, jednak na prośbę nadleśniczego Sowy zostaje leśniczym leśnictwa Osiek. W tym to czasie mieszka w szkole w Karszanku, następnie w Głuchym. W kwietniu 1959 roku przechodzi do pracy w leśnictwie Cisowa Góra, gdzie pracuje nieprzerwanie do czasu przejścia na emeryturę.

Do Polskiego Związku Łowieckiego wstąpił w 1949 roku. Z tego powodu był najstarszym członkiem PZŁ w naszym kole. W roku 1952 stał się właścicielem własnej dubeltówki, która charakteryzowała się obciętymi lufami. Z tej broni pozyskiwał zwierzynę. Jako środka lokomocji używał tylko roweru. Nierozłącznymi towarzyszami polowań Władysława były psy myśliwskie. Tu należy stwierdzić, że miał rękę do hodowli i szkolenia owych psów. W trakcie swej pracy w leśnictwie Cisowa Góra wielokrotnie brał udział w polowaniach dewizowych jako podprowadzający. Sam miałem możność polować z Władysławem i widzieć pracę jego psów, jak również słuchać jego wspomnień.


Nad grobem w imieniu leśników pożegnał go nadleśniczy nadleśnictwa Lubichowo Bronisław Szneider. Ja żegnałem w imieniu myśliwych Koła Łowieckiego Łoś w Skórczu, którego był członkiem.

Ps. Podczas ceremonii pogrzebowej nad cmentarzem ciągnął klucz gęsi - piękny to znak pożegnanie prawego myśliwego. Zdjęcie pokazuje miejsce, gdzie ostatni raz stałem z kolegą Władysławem na stanowisku na zborowym polowaniu na Jani.

Skórcz dnia 16.03.2014 rok Antoni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz