- W szkołach naszego powiatu najpopularniejsze dyscypliny to piłka nożna, siatkówka i... właściwie już nie wiadomo co dalej. A ty uprawiałaś różne dyscypliny. Jaką pierwszą?
- Pod koniec podstawówki uczęszczałam na zajęcia z łucznictwa. Do hali MRKS na Zaspie zaprowadził mnie tata. Mimo że ta dyscyplina mi się podobała, zrezygnowałam z niej ze względu na brak czasu. Rok później tata zabrał mnie na zajęcia tenisa ziemnego. Jednak tenis był dla mnie zbyt monotonny. Trenowałam go do drugiej klasy gimnazjum. A potem...
- Tenis ziemny zbyt monotonny?!
- Tak, kiedy się zaczyna. Poza tym zbyt monotonny dla mnie... Potem zaczęła się przygoda z baseballem. Przez przypadek. Znaleźliśmy piłkę do baseballa i kupiliśmy sprzęt. Pierwsze treningi prowadził mój tata, który szybko uczył się różnych dyscyplin sportowych.
- Następnie?
- W trakcie drugiej klasy gimnazjum w szkole zaczęliśmy treningi w rugby. Były to podstawowe ćwiczenia, to jest podbieganie, zabieranie piłki i ucieczka. Po ukończeniu gimnazjum ta przygoda się skończyła. Poszłam na nudny dla mnie kierunek, gdzie nie było możliwości uprawiania tej dyscypliny. Po roku zrezygnowałam z niego i uczę się tu. Przy okazji zapisałam się do grupy fire show - z tańcem i ogniem. Próbowałam również grać w piłkę nożną, jednak nie znalazłam klubu. W wakacje próbowałam swoich sił w windsurfingu... Ze wszystkich wymienionych dyscyplin sportowych najciekawsze jest rugby. Dodatkowo chciałabym spróbować sił w kieturfingu.
- Szukałaś szans w dyscyplinach mało znanych w Polsce. Szkoda, że nie uprawiałaś którejś z nich dłużej. Może byłabyś dzisiaj mistrzynią świata?
- Niestety, w wielu dyscyplinach nie ma klubów nawet w Trójmieście. A jeżeli są, to trzeba mieć sporo czasu na dojazdy, no i spore pieniądze.
Beata Kalicka, Natalia Lisicka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz