czwartek, 6 marca 2014

EUGENIUSZ CHEREK. Ślady walk z 1945 roku w powiecie starogardzkim

Od zakończenia działań wojennych na Kociewiu mija 69 lat. Trudno dzisiaj znaleźć namacalne ślady walk frontowych. Zniszczone fabryki, zbombardowane domy dawno odbudowano, a drzewa naznaczone pociskami dawno padły z wiekiem. Jedynie na kościołach pozostały ślady II wojny światowej.



Radziecka ofensywa błyskawicznie przerwała linię niemieckiej obrony pod Brodnicą i Chełmnem, gdzie potężne umocnienia były dziełem także starogardzkich robotników. 21 stycznia 1945 roku przestały kursować na południowych trasach powiatu starogardzkiego pociągi osobowe. Dwa dni później miejscowi Niemcy otrzymali rozkaz ewakuacji. Wszystko to odbywało się w warunkach zaostrzającej się zimy.



Wieża kościoła w Dąbrowce






Rosjanie, podążający od wschodu 25 stycznia 1945 roku, osiągnęli prawą stronę Wisły w obrębie Sztumu, znaleźli się także w okolicy Marienweider - Malborka. Błyskawicznie zbombardowali drewniany most na Wiśle pod Opaleniem (postawiony przez Niemców w czasie okupacji). 1 lutego znaleźli się po drugiej stronie Wisły. 18 lutego byli już pod Gros Wollental - Skórczem (w czasie okupacji tak nazywał się Skórcz). Następnego dnia na Smętowo i Kopytkowo parło 10 radzieckich czołgów. Hitlerowcy w tych okolicach przy wsparciu Luftwaffe ostrzeliwali, bombardowali dworki i gospodarstwa rolne. Płonęły wypełnione zapasami stodoły. Kolumny uciekinierów oraz pojedyncze osoby zostały zaatakowane ciężkim ogniem maszynowym. Toczono ciężkie walki pod Borkowem i Wolentalem. Całkowicie została zniszczona wieś Grabowo. Niemcy zostali odparci, wycofali się w okolice lasów koło Osiecznej. Lubichowo broniło się do 26 lutego pod dowództwem majora Fuhrmanna. Ciężkie naloty powietrzne parły na Zblewo i Starogard. Miasto zostało spowite ogniem i dymem. Cywilna ludność niemiecka niemal w całości opuściła miasto. Niemiecki sztab stacjonujący w hotelu Vorbach, pod dowództwem 55-letniego generała Walter von Weisa przenosi się w okolice Skarszew. Rosjanie zaczęli bombardować Starogard i go zajmować. W nocy całe miasto było spowite ogniem i dymem, tylko szczupła sylwetka wieży ewangelickiego kościoła była z daleka widoczna. Najbardziej ucierpiała ulica Wilhelmstrase, fabryka Winkelhausena oraz tartak Münchaua. Zniszczeniu uległo także wiele domów mieszkalnych. Tylko młyn F. Wiecherta cudem ocalał. Ciężkie walki toczono pod Skórczem i Grabowem.





Grabowo - wieża kościoła



Grabowo - mur

"3 marca po raz ostatni pojechałem do Bobowa. Stajnie dworu w Jabłowie paliły się, paliło się także Kahmannowo, gdzie stacjonowała artyleria. Na bobowskim dworcu stały czołgi, gotowe do walki. Trwały walki. Tylko nieliczni wystraszeni Polacy byli widziani. Ludność polska bardzo ucierpiała poprzez ostrzały. Duże gospodarstwa zostały zajęte przez Rosjan. Od ulicy Głównej w Bobowie do samej Dąbrówki leżały zaprzęgi altyleryjskie. Zarówno Dąbrówka jak i Lubichowo nie były zniszczone. Przed Dąbrówką widziałem 2 powieszonych żołnierzy - dezerterów. Brzeg południowego lasu w tej miejscowości był zajęty przez Rosjan. Drzewa przy drodze do Starogardu były obłożone materiałami wybuchowymi, co oznaczało wycofywanie. 7 marca bardzo wcześnie opuściliśmy Starogard, byliśmy dotkliwie ostrzelani przez radzieckie czołgi. [z raportu Kreisbauernführera (starosty) Pr. Stargard - Hermanna Steege].

Eugeniusz Cherek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz