środa, 27 grudnia 2006

REPORTAŻ. Jest nowy wójt, ale...

Pytamy przypadkowych ludzi, co sądzą o sytuacji "politycznej", w dalszym ciągu niejasnej. Nie chcą ujawniać nazwisk, a już zupełnie - pokazywać twarzy. Większość jest zdezorientowana. Jedni mówią, że Zofia Kirszenstein złożyła rezygnację z wójtowania, inni, że się zastanawia, jeszcze inni, że odwołała swoją decyzję i zdecydowała się piastować urząd, na który została wybrana największą ilością głosów.






Przypomnijmy: poza Kirszeinstein, która uzyskała ponad 60% głosów, kandydowali - obecny wójt Jerzy Zieliński (ponad 22%) i Wiesław Ołowski (ponad 17%).

Kasia Langowska nie rozumie, o co chodzi, bo raz słyszy, że pani Zofia rezygnuje, raz że zostaje. - Czekam jak wszyscy mieszkańcy gminy - mówi - na ostateczne zdeklarowanie się pani Zosi. Jeśli to prawda, że odwołała swoją rezygnację, to mogę to wyjaśnić tylko w jeden sposób. Kandydowała na wójta i na radną do Rady Powiatu. Gdy została wybrana na wójta, według ordynacji utraciła mandat do Rady Powiatu. Kiedy 21 listopada złożyła pisemną rezygnację z wójtowania, okazało się, że nie ma nic: ani mandatu radnej powiatowej, ani nie jest wójtem. Dlatego wycofała się z tego kroku. Cóż, mleko się wylało.

- A to, że pani Zosia wyznaje w prasie, że zmienia decyzję, bo nie chce zawieść swoich wyborców, jest zwykłą bzdurą - wyjaśnia nam anonim.
- Jak tu wierzyć zapewnieniom pani Zosi o jej szczytnych celach, kiedy dochodziły we wsi głosy, że się ustawi w powiecie i będzie jej dobrze? - dopowiada drugi głos.
- Podejrzewam, że w każdej gminie po wyborach istnieją podobne dylematy - usprawiedliwia panią Zosię młoda kobietka. - Na początku jest burzliwie, a potem się normalizuje. Wszyscy nowo wybrani się docierają. I wszędzie nie każdy każdemu pasuje. Ale tu powinna się wypowiedzieć sama pani Zosia.

Więc szukamy kontaktu z panią Kirszenstein. Niestety, bezskutecznie.
Wójt Jerzy Zieliński nie chce dużo mówić. - Nie jestem rzecznikiem pani Zofii, więc proszę się nie dziwić.

Dowiadujemy się jedynie, że w poniedziałek 27.11 odbyła się sesja, na której ukonstytuowała się rada. - Urząd musi funkcjonować normalnie. Nie może być bezkrólewia. Czuję się odpowiedzialny za mieszkańców gminy do czasu, aż nowy wójt złoży ślubowanie. Dopiero wtedy będę wolny. Jeśli chodzi o decyzję pani Kirszenstein, to ostatecznej nie znam. Jak długo można ludzi trzymać w takiej niepewności? To jest wielka odpowiedzialność za ludzi. Nie podejrzewam, że chodzi tu o osobisty interes. Nie chcę tego komentować, wiem tylko, że pani Zofia zmienia decyzje. Dziś jest ta wersja, jutro inna. Przypomina to spektakl groteskowy. Przecież tyle jest innych problemów społecznych. Nie rozumiem, że ktoś nie wie, czego chce. Pani Zosia tłumaczy, że winna jej rezygnacji jest stara rada, a przecież ośmiu radnych jest nowych - dywaguje Zieliński.

Popatrzmy na radę. Do "starych" należą: Roman Świderski, Wiesław Ufnierz, Elżbieta Pietrasiak, Wanda Gniewkowska, Piotr Muszyński, Jerzy Kwiatkowski, Stanisław Luboń. Nowymi są: Jan Kulczyński (w poniedziałek wybrany na przewodniczącego), Szymon Apostołowicz, Michał Mazur, Irena Kozłowska, Bogumił Legawiec, Elżbieta Motykowska, Janusz Kosieniak i Soboń. 6 osób to radni Ołowskiego, 5 - Zielińskiego, 3 - Kirszenstein i 1 osoba niezrzeszona.
Ponieważ powodem rezygnacji pani Zosi, jak potwierdzają nam w wielu przypadkach, jest niepomyślny dla niej skład rady, idziemy do radnego, który został został nim już po raz piąty.

Roman Świderski z Kopytkowa był zaskoczony zarówno złożeniem rezygnacji przez panią Zofię, jak i jej odwołaniem. - W piątek (24.11) zmieniła zdanie. Dowiedzieliśmy się, że zajmie fotel wójta. Nie wiem do końca, czym się kierowała zarówno rezygnując, jak i odwołując swoją decyzję. Wyrażała w mediach obawy co do współpracy z radą, nie rozmawiając z większością. Artykuł Jędrzyńskiego na łamach "Dziennika Bałtyckiego" o tej treści ukazał się 15.11 rano, a ze mną rozmowa odbyła się dopiero tego dnia wieczorem, w której to wyraziłem chęć współpracy z nową panią wójt. Ze względów oczywistych trzeba popierać trafne decyzje wójta. Znam swoje uprawnienia, nauczyłem się dobrej współpracy przez te kilkanaście lat. Przez poprzednie 4 kadencje, za wójtowania Zielińskiego i Teodora Kalinowskiego, współpraca układała się nam dobrze. Moja ocena postępowania pani Zosi? Po prostu los spłatał jej figla. Mieszkańcy wybrali ją zarówno na wójta, jak i na radną do powiatu. Stanęła przed dylematem - co wybrać. Nie miała świadomości, że mandat na radną do powiatu wygasa z chwilą wygrania wyborów na wójta. Teraz po rezygnacji z fotela wójta nie miałaby nic i stąd zmiana jej decyzji. Uważam, że podawane w prasie przyczyny rezygnacji, jakoby pani Zofia obawiała się współpracy z nową rada gminy, były zupełnie niezasadne. Osobiście oświadczam, że jeżeli pani Zofia obejmie stanowisko wójta, jestem otwarty na konstruktywną współpracę z pożytkiem gminy i reprezentowanej przeze mnie miejscowości. Większość radnych ma podobne zdanie. Zawsze ceniłem panią Kirszenstein za jej pracowitość i skuteczność na polu jej działalności zawodowej i społecznej. Obecnie panująca niepewna sytuacja denerwuje zapewne oprócz mieszkańców gminy także radnych, bo gmina mogłaby już funkcjonować normalnie i efektywnie. A jest dużo do zrobienia, włącznie albo przede wszystkim z uruchomieniem budżetu gminy na 2007 rok - kończy pan Roman.

Elżbieta Motykowska została w ostatnich wyborach radną przez elektorat Zofii Kirszeinstein. Wyjaśnia nam, że póki pani Zosia nie zostanie zaprzysiężona na wójta, ma prawo się wahać co do podjęcia ostatecznej decyzji. Potwierdza, że obecny skład rady nie gwarantuje dobrej współpracy, ale widzi wysiłki ze strony pani Zosi i to jest pocieszające. Na pewno zwyczajny przejaw dobrej woli radnych w dużym stopniu pomógłby jej w realizacji ambitnego programu, zgodnego z oczekiwaniami jej wyborców. Chodzi tu o bezpieczeństwo, rozwój kultury, a przede wszystkim pomoc najuboższym oraz przeprowadzenie najważniejszych inwestycji, jak drogi po kanalizacji i wodociąg w Leśnej i Starej Jani.

- Cieszę się, że pani Zosia ma coraz mniejsze obawy i rozpoczęła starania o dobrą współpracę z radą. Wczoraj odbyło się zaprzysiężenie radnych, wybór zarządu i komisji stałych. Uczestniczyła w nim jako gość honorowy. Jest po tym spotkaniu podbudowana i pełna woli walki o dobrą współpracę. Dlaczego zmieniła swoją decyzję? Bo były telefony od ludzi, podtrzymywanie na duchu, wręcz prośby o wycofanie rezygnacji. Z jednej strony pani Zosia jest podbudowana tym, że otrzymała tak dużo głosów, z drugiej boi się o tę współpracę. Na każdym kroku zapewnia swoich wyborców, że będzie pracować uczciwie dla dobra wszystkich mieszkańców. Ma duże możliwości pozyskiwania środków z zewnątrz, ma przyjazne dusze w starostwie i w sejmiku, co ułatwi jej start i dalszą realizację swojego programu - mówi pani Ela.

Wszystko wskazuje na to, że już niedługo Zofia Kirszeinsten złoży ślubowanie i skończą się wszelkie dyskusje. Ale czy owe niepokoje wyborców, zawieszenie w próżni i panujący przez długi czas chaos w gminie zostanie prędko zapomniany?
Teresa Wódkowska

Foto: Roman Świderski z Kopytkowa był zaskoczony zarówno złożeniem rezygnacji przez panią Zofię, jak i jej odwołaniem.

Za magazynem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz