środa, 7 marca 2007

Pinczyn - Sołtys Tomasz Boszka

Tomasz Boszka (23 l.) - technik ekonomista, z wyróżnieniem ukończył LE w Starogardzie, studiuje zaocznie bankowość - 15.02.2007 r. w wypełnionej sali gimnastycznej (208 głosujących) w szkole w Pinczynie został wybrany sołtysem. Na spotkaniu dziękował osobom, które oddały na niego głosy w wyborach do... Rady Gminy Zblewo. Dzięki tamtym głosom został radnym. Mało - w Radzie Gminy został wiceprzewodniczącym.
Tak wygląda objawienie naszej lokalnej polityki, choć on sam za polityka się nie uważa. Jeszcze



Nigdy nie można powiedzieć nigdy
Z Tomaszkem Boszką rozmawia Tadeusz Majewski


208 głosujących. To w Pinczynie dużo?
- Sołectwo liczy około 2000 osób, uprawnionych do głosownia jest 1631. To...
Tomasz Boszka idzie po kalkulator. Po co liczyć w pamięci, kiedy są takie maszynki?
- ...To 12,75 procent... Nie za dużo, ale więcej niż w Zblewie.

Wymieńmy poprzednich sołtysów Pinczyna.
- Przede mną sołtysem był Kazimierz Ossowski, jeszcze wcześniej - III i II kadencję w "nowej Polsce" - Krystyna Engler.

Miał pan przeciwników?
- Kontrkandydatem była pani Krystyna.
I wygrał pan. W jaki sposób prowadził pan kampanię we wsi?
- Mówiłem każdemu, kto ze mną rozmawiał, że będę się o to stanowisko ubiegał. Dlatego być może w sali było sporo osób z mojego pokolenia.

Czyli taka kampania na ulicy. A czy miał pan jakiś spisany program?
- Nie. Na takim małym terenie polityka nie wchodzi w grę.
Mnie nie idzie o program polityczny, tylko o program sołtysa.
- Wszyscy go znali. Wiedzieli, że w moim programie chodziło mi o kontynuowanie tego, co było rozpoczęte w poprzedniej kadencji przez wszystkich. Głównie dotyczy to pracy społecznej. Pinczyn jest z tego znany - do kogo człowiek się nie zwróci, może liczyć na pomoc.

Hmmm... Pinczyn to duża wieś. Myślałem, że będzie ostra walka i prezentacja osób i programów.
- Ja patrzyłem na siebie... Przede wszystkim podziękowałem, że wybrali mnie na radnego gminy - jestem radnym Rady Gminy i wiceprzewodniczącym Rady.

Ach tak... Czyli program przedstawił pan wcześniej, jako kandydat na radnego.
- Program... U nas to są wszystkim dokładnie znane tematy, które trzeba dalej ciągnąć: chodniki, ukończenie gimnazjum, poprawa stanu dróg. Mamy bodajże 13 ulic, dwie bardzo długie: Gajową - 50 numerów, ale są A, B, C, i Semlińską - 55 aż do D).

Te same tematy, a jednak to pan wygrał. Dlaczego nie pani Engler?
- Myślę, że w Pinczynie ludzie postawili na młodych. W poprzednich kadencjach, mimo haseł "stawiajmy na młodych", zawsze wchodzili ci sami i potem mówli, że nic się nie uda zrobić. Ja postawiłem sprawdzić to na własnej skórze. Poza tym miałem wrażenie, patrząc na gminę, że oni wszyscy się ze sobą kłócą. Wszedłem jako nowy i chciałbym być mediatorem.

Jako sołtys i radny Rady Gminy może pan rzeczywiście dobrze sprawdzić, czy nic się nie uda zrobić... Mówi pan, że nie jest pan związany z polityką. Ale w tej gminie nie sposób być poza polityką. Tu zawsze były wyraziste obozy. W ostatnich wyborach dwa - Gajewskiego i Trawickiego.
- Było więcej obozów... Ale ja nie pisałem się po żadnej stronie, w przeciwieństwie do trzech innych radnych z Pinczyna, którzy startowali z Komitetu Wyborczego Wyborców Andrzeja Gajewskiego. Ja startowałem ze swojego KWW Tomasza Boszka.

I w takim tłoku, przy jednak dwóch silnych obozach, udało się panu wygra wybory? To się tak da?
- Da się. Trzeba zebrać podpisy minimum 5 osób, żeby założyć komitet. Później, jak już komitet jest zarejestrowany, trzeba zebrać minimum podpisów, aby zarejestrować kandydata.

To ja wiem, że tak trzeba... Ile pan otrzymał głosów do Rady Gminy?
- Czterysta trzydzieści jeden... Po wyborach nie spałem dwie noce. Nie wierzyłem, że dostałem aż tyle. Chciałem trochę więcj niż 100 głosów, żeby nie było wstydu.

431 głosów. O!
- Najwięcej w gminie. Dlatego podczas wyborów sołtysa tak bardzo dziękowałem wyborcom z Pinczyn, Karolewa, Pałubinka, Piesienicy i Białego Bukowica (obwód wyborczy).





Coś w tej ogromnej liczbie głosów musi być. Co?
- Ludzie po prostu mi zaufali.
Samemu prowadzić kampanię i zdobyć taki wynik? Niemożliwe, niewiarygodne! Musiał pan prowadzić jakąś kampanię.
- Nie samemu, ale z przyjaciółmi... No dobrze. Prawda jest taka, że ludzie mnie tu znają. Mieszkam przy kościele, tata, Stanisław, jest nadzywczajnym szafarzem komunii świętej, ja jestem od 12. roku życia ministrantem, grałem w misterium w zespole pani Anny Juraszewskiej.

Ale to wszystkiego nie tłumaczy. Upieram się - musiał mieć pan jakiś program.
- Miałem list, którym prowadziłem kampanię. (List świetnie napisany, majstersztyk tesktowy przede wybrami - przyp. red.)

A widzi pan. A do jakiejś wielkiej partii pana nie ciągnie? PiS, PO?
- Nie. Ludzie mają dość partii. Partie sobie, ludzie sobie. Młodzież nie ma chęci pchać się w politykę, bo to bagno.
Nie przesadzajmy.
- Jeszcze nie chcę się mieszać. Ale być może mnie to zainteresuje. Nigdy nie można powiedzieć nigdy.

No, teraz mówi pan jak polityk... Naprawdę nie czuje się politykiem?
- Na pewno jestem od wyborów osobą publiczną. Mocno zaangażowałem się w to, co w tej chwili robię. Z tego powodu zrezygnowałem z pracy w firmie. Ale myślę, że osoba publiczna nie musi być od razu politykiem, tak jak student medycyny nie musi być od razu lekarzem.

No dobrze. Pomówmy o pana widzeniu Pinczyna. W poprzedniej kadencji rada sołecka i mieszkańcy Pinczyna zrobili wiejską świetlicę. Czy rzeczywiście każda wieś musi mieć swój "wigwam"? Przecież macie tu dużą szkołę, która teraz jest rozbudowywana o skrzydło gimnazjum.
- Pinczyn musi mieć świetlicę. We wsi nie byłoby miejsca, gdzie ludzie mogliby się spotykać. Nie byłoby też miejsca na wesela czy urodziny. Sala w tutejszej restauracji jest zarezerwowana na rok, co mówi o potrzebach. Świetlica została uratowana dzięki temu, że do władzy doszli: Kazik Ossowski (poprzedni sołtys), Mirek Ćwikliński, Hubert Modrzejewski, Henryk Mikołajewski, Marian Wiśniewski, Marian Bollin i Adrzej Engler. Ćwikliński, Modrzejewski, Mikołajewski, Wiśniewski weszli do obecnej rady sołeckiej dzięki temu, że uratowali świetlicę (miało w tym miejscu powstać gimnazjum - przyp. Red.) i ludzie obdarzyli ich zaufaniem. Dwaj nowi to Stanisław Rompa i Leszek Musolf.



A macie strategię wsi? To dzisiaj dokument, dzięki którym społeczności wiejskie mogą się rozwijać w sposób nowoczesny.
- Jest plan odnowy wsi. Są w nim takie zadania jak: dokończenie Wiejskiego Domu Kultury i budowa chodników przy gminnych ulicach: Semlińskiej, Gajowej, Rzemieślniczej oraz przy drogach powiatowych. Te drugie przy pomocy Starostwa. Były już pierwsze rozmowy prowadzone podczas IV RG kadencji, teraz trzeba pociągnąć to dalej.

Są - co obserwuję - dwa typy sołtysów. Jeden - człowiek zasłużony, wybrany na zasadzie: bo ktoś musi być, drugi - dynamiczny, wykształcony, umiejący szukać w Interencie programy dla wsi i umiejący pisać projekty. To bieguny. Pan będzie jakim sołtysem?
- Uważam, że sołtys powininen biegać, przekazywać informacje, zgłaszać sprawy do Rady Gminy, sprawdzać w Internecie, czy są programy, brać udział przy pisaniu projektów. Obsługiwać komputer potrafię, poruszać się w Interenecie też. Ale dopiero wchodzę w tematykę programów unijnych, nie tylko dla wsi. Drugi typ sołtysa też może być. Osoba doświadczona, mająca bagaż doświaczeń, otaczająca się ludźmi, którzy za niego robią, ale on stara się pomóc swoim autorytetem.

Nie sądzi pan, że nowoczeny sołtys powinien być na etacie? Nie jestem zwolennikiem zaglądania do cudzych kieszeni, ale... ile pan z tego ma?
- 270 zł za sołtysowanie. Do tego jako radny 100 zł od sesji i 100 zł od posiedzenia w komisji (jestem w komisji finansów). Sesji w roku jest 8, komisji też, razem 16, czyli w sumie 1600 zł bez opodatkowania. Na miesiąc wychodzi 133 zł. Razem około 400 zł. Do tego dochodzi jeszcze inkaso za podatki i wodę... Czy powinien być etat...

Niezręcznie panu mówić, rozumiem. Bo sołtys zawsze kojarzył się ze społecznikiem... Powiem ja - myślę, że powinien byc etat. Ile tu tematów. Sport - macie przecież LZS Meteor Pinczyn, boisko, uporządkowanie otoczenie dworca PKP itd. Na ile godzin pracy dziennie?
- Na pewno już teraz poświęcam pracy więcej niż 8 godzin dziennie.

Jaki będzie Pinczyn za 10 lat?
- To pytanie wiążące się z tym, co chciałbym zrobić. Na razie nie wypada mi o tym mówić.

Z listu do wyborców
"Jako 23-letni człowiek nie mogę pochwalić się jeszcze doświadczeniem samorządowym, niemniej jednak już od kilku lat obserwuję procesy społeczne i gospodarcze zachodzące na terenie naszej gminy. Z przykrością stwierdzam, że nie wszystkie sprawy realizowane są w sposób optymalny. Celowość niektórych decyzji budzi moje wątpliwości, podobnie jak gospodarowanie środkami gminnymi, które w większości pochodzą od nas wszystkich. (...)

1. Tomasz Boszka: Po wyborach nie spałem dwie noce. Nie wierzyłem, że dostałem aż tyle.
2. Świetlica jest w Pinczynie bardzo potrzebna. Często odbywają się tu spotkania. Na zdjęciu zespół pani Anny Juraszewskiej na próbie w świetlicy.
3. Tomasz Boszka jako aktor gra w misterium. Może aktorstwo pomaga w wyborach?

Piątkowe wydanie Dziennika Bałtyckiego


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz