1720 zdjęć nadeszło w tym roku na konkurs organizowany przez Danutę Farysej.
Jurorzy o mało się nie pobili
- II Międzynarodowy Konkurs Fotograficzny "Dziecko w Obiektywie" to jedno z kilku z pani "dzieci" konkursowych. Proszę wymienić inne...
- Pierwszym moim konkursem był "Kociewski Konkurs Plastyczny na Najciekawszą Szopkę Bożonarodzeniową". W tym roku będzie jego siedemnasta edycja. Od czterech lat organizuję Kociewski Konkurs "Anioł malowany pędzlem, piórem i dłutem". Te dwa konkursy skierowane są do mieszkańców Kociewia i sympatyków naszego regionu. W obu uczestniczy około 800 osób. Konkurs "Dziecko w Obiektywnie" ma inny charakter. Mogą w nim brać wszyscy, z całego świata, na co pozwala współczesna technologia, przede wszystkim internet.
- Wymyśla pani konkursy i je realizuje. Są to więc konkursy autorskie. Ma pani je "opatentowane"? Pytam, bo od dwóch lat konkurs szopek organizuje również Grzegorz Oller - dyrektor Ogniska Pracy Pozaszkolnej. Jak to się stało, że w Starogardzie są dwa identyczne konkursy o tej samej nazwie?
- Robiłam ten konkurs wiele lat społecznie w Publicznej Szkole Podstawowej nr 8, gdzie nawet utworzyłam galerię "Ósemka", a potem realizowałam go bodajże pięć lat w OPP. Obecnie robię go w Starogardzkich Szkołach Autonomicznych. Dyrektor Oller doszedł do wniosku, że - ponieważ robiłam ten konkurs u niego - ma prawo go kontynuować. Nie patrzył na to, że ma on dużo starszą historię, istniał, kiedy on sam chodził jeszcze do szkoły.
- Czuje się pani jak osoba okradziona?
- Czuję się urażona. Mógł przecież wymyślić coś swojego, związanego ze swoim muzycznym wykształceniem. I czuję niesmak. W takie konkursy wkłada się duszę i mnóstwo pracy, a tu ktoś - jak to się mówi - małpuje.
- Przejdźmy do konkursu "Dziecko w Obiektywie". Nie boi się pani, że i tu ktoś... zmałpuje"?
- Nie obawiam się, bo konkurs organizuje bardzo zaangażowany konkretny człowiek, a nie instytucja. To jest jak z twórczością. Obrazu też nie maluje instytucja, a konkretny malarz. Poza tym nie wierzę, żeby znalazł się ktoś drugi bez ambicji, który znowu chciałby powielać jakikolwiek z moich konkursów... Oczywiście konkurs szopek robię w dalszym ciągu, patrząc tylko ze zdumieniem, jak można wykorzystywać nawet opracowany przez mnie regulamin... W pewnym momencie organizowania tego typu konkursów człowiek nie musi się już obawiać, że ktoś mu odbierze prawa autorskie. I tak już jest z konkursem fotograficznym. Nabrał zbyt dużego rozpędu. W ubiegłym roku nadeszło 525 prac. W tym roku... 1720. Zdjęcia nadesłało około 300 autorów. Uczestnikami byli autorzy zdjęć z ubiegłego roku - z wszystkich typów szkół ze Starogardu Gdańskiego i powiatu, ale i z większych miast z Polski - Białegostoku, Częstochowy, Opola, Poznania, Warszawy... Z mniejszych też, na przykład z Supraśla czy Zamościa. W tym roku nadeszło sporo zdjęć z innych krajów. Te liczby pokazują, że pomysł chwycił, podobnie jak w przypadku tamtych dwóch konkursów.
- W jaki sposób nagłośniła pani ten konkurs, że tak się przyjął?
- Stało się tak dzięki kontaktom z różnymi instytucjami w Polsce i za granicą, między innymi z konsulatami i ośrodkami turystycznymi. No i oczywiście przez internet. Informacja na ten temat znajduje się na czwartym miejscu w wyszukiwarce Google wśród innych konkursów o podobnej tematyce. Prace przychodziły z wielu zakątków świata. W formie listownej i pocztą elektroniczną.
- Proszę podać, z jakich krajów...
- Z Panamy, Nikaragui, Peru, Kenii, Sudanu, Ghany, Gwinei, Zambii, Australii, Rosji, Białorusi, Włoch, a nawet w Tybetu.
- A z Irlandii? Anglii? Przecież mieszka tam mnóstwo Polaków.
- Z Irlandii nie. Z Anglii tak. Również dużo z Niemiec.
- Ale kto z tych krajów nadsyłał?
- W znakomitej większości Polacy. Największą grupę stanową tu misjonarze, a potem osoby podróżujące, często z naszego regionu.
- Kto był w komisji?
- Komisji, chciałabym tu zaznaczyć, wstępnie oceniającej... Przewodniczącym był Lech J. Zdrojewski - artysta fotografik, pani Halina - właścicielka salonu Foto-Halina i współpracujący z nią fotograf oraz redaktor naczelny "Gazety Kociewskiej" Tadeusz Majewski. Ja byłam sekretarzem.
- Czy jurorzy byli zgodni w ocenie?
- Nieomal się pobili. Wobec tego dokonano wyboru wstępnego. Widać, jaki to był trudny orzech do zgryzienia.
- Kiedy ostatecznie rozstrzygnięcie?
- W połowie grudnia, już po wydaniu - jak w ubiegłym roku - kalendarza z najciekawszymi zdjęciami. W połowie stycznia będzie wystawa pokonkursowa w Galerii Mariackiej w Gdańsku.
Rozmawiał PMad
ZDJĘCIA
Pani Danka przyszła z ciężkimi torbami pełnymi zdjęć.
Jurorzy mają naprawdę wielki problem.
3, 4, 5, 6. Te zdjęcia, wśród wielu innych, przeszły wstępną kwalifikację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz