wtorek, 18 maja 2004

Doering o architekurze

O architekturze Lubichowa

Tadeusz Doering zaczynał od betoniarki kupionej na raty i produkcji pustaków. Dzisiaj jego firma zmonopolizowała lokalny rynek materiałów budowlanych. Do tego pan Tadeusz projektuje domy i nadzoruje ich budowę, jest doradcą budowlanym, sprzedaje nieruchomości, a ostatnio zajął się budową domów na sprzedaż. Rozmawiamy z p. Tadeuszem i jego żoną Barbarą o architekturze Lubichowa i wsi borowiackich
Ma pan tu jedną z większych firm w gminie. Jako jeden z pierwszych w powiecie postawił pan dom, gdzie mieści się firma, w kolorze zielonym... Od kiedy prowadzi pan firmę?
- Zaczynałem w latach 80. od kupna betoniarki na raty i produkcji pustaków. Od tego momentu pomału zacząłem się rozwijać.
Teraz ma pan sporą firmę. Na ścianach wiszą projekty domków jednorodzinnych z różnych katalogów. Ludzie mają co wybierać...
- Tak. Ale my służymy im doradztwem.
Przyszliśmy do pana jako do fachowca porozmawiać o architekturze Lubichowa, a raczej niektórych części... powiedzmy - miasteczka.
- No tak, miasteczka. Przyjeżdżają tu ludzie i dziwią się, że to nie jest miasteczko. Lubichowo to taka wieś na prawach miejskich. Ludzie są nim zachwyceni. Przyjeżdżają na przykład nauczyciele na chwilę, a zostają na długo, tak im tu się podoba. Lubichowo ma piękne stare, typowo miejskie kamieniczki. Oczywiście one wymagają renowacji. I szybkiego działania, bo to piękno łatwo jest zeszpecić poprzez dostawienie jakiejś szopy, garażu. Inny przykład czegoś, co już się stało. Bardzo ładny GS-owski budynek został niepotrzebnie wymalowany farbą. Zniszczono starą, piękną cegłę. Już powinniśmy dorosnąć do wiedzy, że cegły się nie maluje, tylko oczyszcza, a gdzie są ubytki, to też się umiejętnie dopasowuje.
;@ Jak dalece architekci, fachowcy powinni narzucać, jaki dom mogą wybudować na danym terenie?
- Powinni narzucać styl domów, które mają tu powstać. Ale oczywiście klientowi powinno się doradzić umiejętnie. Jakby naprowadzić. Jak spowodować, żeby inwestorzy budowali z gustem? To powinno się już dziać na poziomie wydawania zezwoleń na budowę. Tu już powinno się określać wysokość domu, wygląd, kąt dachu itd. w nawiązaniu do już istniejącej architektury. W Sopocie już to określają bardzo dokładanie i tam nic przypadkowego nie wyrośnie. To dotyczy nowych domów, ale jest też problem przebudowy tak zwanych klocków. Kiedyś kazano tak budować, teraz ludzie je przerabiają.
;@ Dotyczy to przede wszystkim dachów. Zaczęto tak przebudowywać, że stawały się jeszcze brzydsze.
- Ale obecnie biura projektów nie już takich szkaradzeństw nie wypuszczają.
;@ A co zrobić, żeby uratować tę stara substancję Lubichowa?
- Myślę że powinno się ściągnąć tu studentów architektury. W ramach praktyki mogliby zaprojektować tu jakąś ulicę. To proste - otrzymaliby jakieś zakwaterowanie na przykład w Ocyplu, wyżywienie, zostawiliby po sobie wiążące opracowania. Sporo do powiedzenia, jeżeli idzie o wygląd budynków, mają tutaj też ciała społeczne, na przykład Rada Parafialna Kościoła p.w. św. Jakuba (Tadeusz Doering jest jej przewodniczącym). Kościół jest bardzo ładnie odnowiony. Prace projektowe wykonało biuro architektów w Sopocie, a wieżę zaprojektował pan Brejski. Wygląd kościoła to efekt działania wielu ludzi.dachów. Brrr... Jakby to wyglądało z góry u nas. Czy pan by coś narzucił? Oglądamy często wyścigi kolarskie na Zachodzie. Oni jakby z premedytacją pokazują miasteczka. I wszędzie widać logikę w kolorystyce i kształtach
- Oczywiście, mam wyobrażenie, co można by zrobić z tą starą częścią zabudowy, jeżeli chodzi o dachy. Dotyczy to budynków stojących przy ul. Starogradzkiej, Dworcowej, po części Zblewskiej. Powinny być przykryte czerwoną dachówką, nie balchodachówką.
;@ Zbudował pan też budynek, w którym mieści się poczta. Gratulujemy. Pasuje do tej starej zabudowy... Ostatnio stał się pan w pewnych kręgach znany jako developer, bodajże jeden z pierwszych w powiecie.
- Może to za mocne słowo. Buduję dwa, trzy domki w roku na sprzedaż.
;@ Ostatnio, co też wiedzą w branży, sprzedał pan za 180 tys. złotych uroczy parterowy domek przy ulicy Zblewskiej. Pod klucz?
- Bez podłóg. Lepiej, żeby podłogi klienci wybierali sobie sami... To pierwszy tego typu dom. Obok będzie następny, podobny. Wydaje mi się, że na takie domy jest zapotrzebowanie.
;@ Na naszym terenie brakuje developerów. Szkoda, bo było do wybudowania w Starogardzie Osiedle nad Stawem, całkiem ładne, małe miasteczko.
Do rozmowy włącza się żona pana Tadeusza, Barbara: - Na budowę w takiej skali trzeba mieć ogromne pieniądze. Często zdarza się, że developer wybuduje i ma problemy ze sprzedażą. I wtedy przez tę inwestycję tonie w długach.
;@ Czy architektura, budownictwo to dla państwa biznes, czy pasja?
- To nasze hobby. Nieraz wyjeżdżamy do innych miast i patrzymy w górę, na szczyty domów, zachwycamy się detalami. Dzieci na nas patrzą jak na dziwaków. Ot, skrzywienie zawodowe. Sporo też czytamy na temat architektury, również w Kociewiaku. Był w waszym piśmie niedawno fotoreportaż ze wsi Długie. To prawda, co tam napisano, że wieś Długie wyznacza kierunek zmian. Mieszkańcy tej wsi, ludzi wykształceni i koneserzy architektury, nie pozwolą sobie postawić bubla. Dzięki nim mieszkający od wieków w tych borowiackich wsiach ludzie zaczynają dostrzegać piękno starej zabudowy. Szkoda, że tak późno, bo w niektórych wsiach ta architektura została już bezpowrotnie zniszczona. Chodzi przede wszystkim o Kasparus, Wdę czy Ocypel.

Oprac. na podstawie artykułu w Tygodniku "Kociewiak" - środowe wydanie "Dziennika Bałtyckiego"

Na zdjęciu -Państwo Doeringowe mają córkę Agnieszkę - która kończy prawo, Dominikę - gimnazjalistkę oraz Bartka - ucznia technikum budowlanego. Na zdjęciu pp. Doeringowie z córką Dominiką nad katalogiem.

Wysłany przez kociewiak opublikowano wtorek, 18 maj, 2004 - 14:37

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz