sobota, 8 maja 2004

Mistrz w skoku wzwyż

Marcin Hałas (24 l.) jest zawodnikiem I -ligowej Olimpii Grudziądz. Ma 192 cm wzrostu i skacze wzwyż. W tym roku wygrał odbywający się już po raz dziewiąty w grodzie szpaka "Mityng skoku wzwyż przy muzyce".

Wszystko się zaczęło, gdy byłem w VIII klasie szkoły podstawowej. Związałem się wtedy z grupą skoczków, której opiekunem i trenerem był i jest w dalszym ciągu Wojciech Światczyski. Moi starsi koledzy skakali wtedy dużo więcej ode mnie, ponieważ wówczas mój rekord życiowy wynosił tylko 165 cm. Miałem wtedy 189 cm wzrostu i ważyłem zaledwie 69 kg. Regularne treningi zacząłem w szkole średniej. Od początku skakałem flopem, ponieważ teraz wszyscy tak skaczą . Trening skoczka to nie tylko skoczność, ale również bieganie, szybkość, doskonalenie techniki, ćwiczenia rozciągające oraz oczywiście trening siłowy. Ostatnio udało mi się wygrać "IX Mityng skoku wzwyż przy muzyce" który odbywał się w Skórczu. Zawody te wygrałem już w poprzednich latach czterokrotnie. W tym roku startowało około stu zawodników i zawodniczek we wszystkich kategoriach wiekowych. Zawody odbywały się na sali przy Zespole Szkół Agrobiznesu, w czasie zajęć szkolnych, a więc nie zabrakło i kibiców. W większości skakali sportowcy ze Skórcza, ale nie zabrakło i zawodników z sąsiednich szkół, szczególnie w młodszych kategoriach wiekowych. Podczas mityngu może sobie na utwór przy którym będzie skakał - to tradycja , która pojawiła się na tych zawodach kilka lat temu. Ja na przykład skakałem przy piosence zespołu Off Spring - "Prety fly". Muzyka, doping, ta cała wspaniała atmosfera na pewno pomagają, a zebrana w ten sposób adrenalina pozwala na uzyskiwanie podczas takich zawodów doskonałych wyników (niejednokrotnie rekordów życiowych). Do tegorocznego mityngu nie zdążyłem się wystarczająco przygotować, z uwagi na zajęcia na Politechnice (studiuję na IV roku budownictwa) oraz inne obowiązki - po prostu zabrakło mi na to czasu. Zdążyłem zrobić jedynie kilka treningów technicznych. Jak się później okazało - zaowocowały treningi i doświadczenie nabyte podczas mojej już prawie dziesięcioletniej "kariery" sportowej. Nie były to dla mnie łatwe zawody, ponieważ nie byłem pewny swej formy a inni zawodnicy zapowiadali naprawdę dobre wyniki. Dla mnie zawody mogły się skończyć już na pierwszej wysokości tj. na 185 cm, ponieważ miałem duże kłopoty z rozbiegiem i dwukrotnie strąciłem tę wysokość, podczas gdy moi koledzy ,a tym razem i najwięksi rywale Mirek Gibas i Tomek Mółka zdołali pokonać tę wysokość już w pierwszej próbie. Przed zawodami przygotowywałem się na rozbiegu z tzw. "pięciu kroków" ale jak się później okazało nie był on dostatecznie ustawiony, gdyż nawet nie zdołałem z niego skoczyć 185 cm!! Musiałem więc myśleć szybko ... no i wymyśliłem że ostatnią próbę oddam z tzw. "trzech kroków" - to było bardzo ryzykowne, gdyż jest to rozbieg jaki stosuje się tylko podczas treningów, dla doskonalenia i ułożenia ostatniej fazy rozbiegu , który w "normalnych warunkach składa się od 7 nawet do 10 kroków) i na szczęście udało się - pokonałem tę nieszczęsną wysokość i mogłem kontynuować zawody (miałem wtedy takiego stracha że się w głowie nie mieści ). Do kolejnej wysokości - 1,90 cm postanowiłem podejść również z 3 kroków. Bałem się, że nie wygram tych zawodów, ponieważ Mirek skakał już w tym roku grubo ponad 190 cm, a Tomek był zawsze groźnym rywalem i również on mógł mi sprawić niemiłą (dla mnie) niespodziankę. Na szczęście udało się i pokonałem tę wysokość w pierwszej próbie, podczas gdy moi rywale nie zdołali pokonać już tej wysokości. Trochę mnie to zdziwiło gdyż poprzednie wysokości pokonywali naprawdę z dużym przewyższeniem. Ciśnienie opadło, znów się udało - WYGRAŁEM !! Poprzeczka powędrowała na 195 cm - te wysokość udało mi się pokonać również z krótkiego rozbiegu, lecz tym razem dopiero w trzeciej próbie. Teraz przyszła kolej na 2 metry - to prawie mój rekord życiowy. Po pierwszej próbie z trzech kroków okazało się że taki krótki rozbieg nie daje mi dostatecznej szybkości żeby pokonać 2 metry - wtedy przypomniały mi się stare dobre czasy i postanowiłem spróbować skoczyć z mojego pełnego rozbiegu (nie miałem w końcu nic do stracenia) i ... UDAŁO SIĘ!! Potem trzykrotnie próbowałem przeskoczyć 205 cm , jednak bezskutecznie - trochę szkoda , ponieważ pobiłbym wtedy rekord Skórcza, który należy do mojego młodszego kolegi Krystiana Kozłowskiego i który wynosi 204 cm. Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku gdyż dopiero po raz czwarty w życiu udało mi się przeskoczyć magiczną, jak dla mnie, granicę 2 metrów, zwłaszcza że nie byłem do tych zawodów dostatecznie przygotowany. Na pewno pomogła tutaj gorąca atmosfera zawodów oraz kibice, którzy są zawsze dodatkowym bodźcem do uzyskiwania dobrych wyników.Taki mityngi to bardzo ciekawa impreza. Po pierwsze dlatego że doskonale promuje skok wzwyż i na pewno zachęca młodych zawodników do trenowania tej dyscypliny, która jest na pewno jedna z bardziej widowiskowych dyscyplin lekkoatletycznych (zaniedbywana niestety ostatnio przez media), a po drugie jest okazją do dobrej zabawy i zdrowej rywalizacji, czego niestety brakuje w dzisiejszych czasach. Skórcz to chyba jedyna miejscowość w naszej okolicy, gdzie organizuje się tego typu imprezę. Wiem ze takie zawody odbywają się również w Iławie, Malborku ... Myślę jednak, że wszyscy wzorują się na Mityngu Skoku wzwyż, który przed laty odbywał się w Spale, na który na zaproszenie Artura Partyki zjeżdżała się cała światowa czołówka skoczków i skoczkiń wzwyż. Szkoda, że nie ma analogicznych zawodów w Starogardzie, Skarszewach, gminach naszego powiatu. Wyłaniałoby się mistrzów, tworzyłoby się powiatowy ranking w poszczególnych konkurencjach LA., a powiatowy mityng przy muzyce... to dopiero byłoby widowisko. Jednak póki co, taki mityng mamy w Skórczu i tym możemy się chwalić i cieszyć. (T.M.) Czy trzeba trenować, żeby wysoko skakać? Czy nie istnieje taka możliwość że przyszedłby jakiś "naturszczyk" i pokonał Cię skacząc na przykład 205 cm? (M.H.) Oczywiście "cuda" się zdażają, jednak nie spotkałem się nigdy z takim przypadkiem. Za zaczynałem od 165 i dzięki treningowi skoczyłem 36 cm więcej. Mój rekord życiowy to 201 cm. Trenuję w Olimpii Grudziądz. To pierwsza liga lekkoatletyczna. Kocham atmosferę wielkich zawodów i to, że przebywam z wielkimi nazwiskami, to na pewno motywuje mnie do dalszego uprawiania sportu i do uzyskiwanie jeszcze lepszych wyników.

Już dzisiaj chciałbym zaprosić na kolejny przyszłoroczny Mityng - już 10 - Jubileuszowy, na który postaramy się zaprosić zwycięzców wszystkich poprzednich edycji naszego Mityngu. Będzie to doskonałe okazja do wspomnień oraz oczywiście do doskonałej zabawy ...

Oprac. na podstawie Tygodnika Kociewiak - środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz