Jacek Milewski ma przy berlince gospodarstwo. Mieszka wraz z rodziną w domu, który stoi tuż przy krawędzi szosy. Dom jest stary, z drewna, na kamiennej podmurówce. Najprawdopodobniej stoi tak blisko szosy, gdyż kiedyś kasowano tu pieniądze za użytkowanie drogi. Ot, taki dom na rogatkach. To jednak tylko domniemanie. Z powodu takiego usytuowania domu względem berlinki postawiono nawet ostrzegawczy znak.
- Przy szosie - opowiada pan Jacek - mieszka się dosyć uciążliwie. Jest wielki hałas i wszystko się trzęsie. Ale z czasem do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Drewno amortyzuje wstrząsy. Gorzej mają ci, którzy mieszkają w domach murowanych. Tam widać pęknięcia. Tak bliskie sąsiedztwo z berlinką rodzi także niebezpieczeństwo. Kiedyś w nocy samochód osobowy zahaczył o róg domu. Na szczęście wyrwał tylko deski. Innym razem ktoś wjechał w płot. Jakiś pojazd zniósł pobliskie drzewo.
Najgorsze dla mieszkańców domu są obciążone tiry, jadące na ogół po godzinie 22. Kiedy przejeżdżają, na stole w kuchni, która znajduje się w skrzydle domu z drugiej strony od berlinki, trzęsą się szklanki. Nie ma zmiłuj też w weekendy. Pojazdy jadą non stop i trudno przejść na drugą stronę. Dzieci są przeszkolone. Nie przejdą, jak nie ma stuprocentowo jasnej sytuacji, że szosa jest akurat pusta.
- Można się przyzwyczaić - powtarza pan Jacek. - Kiedy kupiliśmy ten budynek 7 lat temu, trudno było zasnąć. Tutaj, w Bytoni, sytuację pogarsza to, że wieś leży na zdrojach (nazwa Bytonia pochodzi od bagien) i przez to drgania są większe, i to że ta część szosy nie została przykryta asfaltem. Wielkie, betonowe płyty leżą tak, jak je położono w okresie okupacji. Największy hałas jest w momencie, kiedy koła przejeżdżają przez szczeliny, a więc z płyty na płytę. Szkoda, że tegoroczne prace na naszym starogardzkim odcinku berlinki nie objęły wsi. Po odnowionym asfalcie od Rokocina do Karolewa jedzie się fantastycznie i ciszej. Taki nowa nawierzchnia znacznie złagodziłaby uciążliwość przejazdów.
Obejście pana Jacka jest bardzo ładne. Urokliwie wygląda skryta w roślinności weranda, ładnie wygląda hopla - duży wybieg dla konia. Stajemy przed bramą wybiegu, gospodarz przenikliwie gwiżdże. Pasąca się kilkadziesiąt metrów dalej sportowa klacz Pola reaguje natychmiast. Moment i jest przy nas. Zachowuje się jak pies. Daje część podnosząc nogę, całuje.
;@ A jak ten ruch na berlince wpływa na zachowanie zwierząt?
- Jak na ludzi. Cielaki są od małego, to się przyzwyczajają. Koń też jest od małego, więc już nie reaguje.
Zaglądamy do innych stojących przy berlince domów w Bytoni. Mieszkaniec Czarnej Wody, który akurat przebywa w budynku po przedszkolu, daje nam do zrozumienia, że ma to przeklęte, chociaż w Czarnej Wodzie nie mieszka przy samej szosie. No tak - z większych miejscowości w powiecie najgorzej mają Czarna Woda, Bytonia i oczywiście Starogard.
Co mogą zrobić odpowiedzialne za berlinkę firmy? Nic. O asfalcie np. w Bytoni nie ma mowy, o metalowych barierach odgradzających na przykład dom Milewskiego od szosy też nie. Brak pieniędzy. Ekrany wygłuszające dźwięk to dla Bytoni bardzo odległe marzenie.
- Na wiosnę chcę obłożyć dom nowymi deskami - mówi pan Jacek. - Też trochę wygłuszą.
Cóż, do wszystkiego można się przyzwyczaić. Udowadnia to Pola - przesymatyczny koń Milewskich.
Inna sprawa - wracamy do tych, którzy budują nowe domy przy berlince - po co się przyzwyczajać, jeżeli można budować dalej od szosy?
Na podstawie artykułu Tygodnika Kociewiak środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego
wtorek, 26 października 2004
Trzęsienie przy berlince
BYTONIA, GM. ZBLEWO. Nie trzeba trzęsienia ziemi, żeby na stole drżały szklanki. Wiedzą o tym mieszkańcy domów stojących tuż przy berlince. Jakoś problem ten umyka uwadze inwestorom, którzy wznoszą przy tej coraz ruchliwszej szosie domy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz