piątek, 29 października 2004

U Kowalskich

KOŚCIELNA JANIA, GM. SMĘTOWO. Ostatnie prace w polu. Wreszcie rolnicy mają czas na pogawędkę z prasą. Jesteśmy w Kościelnej Jani. Tu pracują wszyscy - od najmłodszych do najstarszych.

Gospodarz w polu, pozostali, zapracowani, nas ignorują. Nie chcą oderwać się od zajęć. Pierwsza przełamuje się Kasia, najmłodsze dziecko Barbary i Andrzeja Kowalskich. To ona, niczym Zosia wśród ptactwa, opowiada o swoich kurkach i perliczkach. Właśnie nasadziła dwie kwoki na kurczęta.

Kasia odbierała już poród

Na gospodarstwie (30 ha), nastawionym na trzodę chlewną, obecnie jest ponad 100 świń, ale też 18 sztuk bydła, 40 kur i 15 perliczek. Pracują tu wszyscy. Nieco starszy od Kasi brat Piotrek, gimnazjalista, akurat ładuje na przyczepę traktora worki ze zbożem. Żartuje, że nie musi jak koledzy ćwiczyć na siłowni. Widzi aparat fotograficzny, zbiega na dół, przegania różnokolorowe! prosięta. Tak prędkie, że nie dają się złapać w obiektywie.
- Są już kilkunastodniowe, ale ja widzę je zaraz po urodzeniu. Od zerówki jestem z tatą przy urodzeniu. Sama już odebrałabym poród. Co za sztuka odciąć pępowinę? Tylko potem trzeba pilnować, żeby matka ich nie zagniotła. Ale mimo wszystko zawsze maluchy się uszkodzą - niczym doświadczona gospodyni opowiada szóstoklasistka Kasia.

Maria Teresa Kowalska

Dwie starsze siostry Kasi, Emilka i Paulina, zapraszają do środka. Tu zastajemy seniorkę rodu Marię Teresę Kowalską.
- W 1939 r. wżeniłam się w to wówczas 17-hektarowe gospodarstwo. Mój Antoni był jedynakiem. Majątek jak na owe czasy był spory, ale ja też dostałam z domu dwie krowy, konia, maszyny, na przykład taką samoczyszczącą zboże. I meble dostałam. Dom był mniejszy. Zawsze chciałam duży. Ten postawiliśmy 26 lat temu. Mam czworo dzieci. Tutaj został średni syn, Andrzej, bo od dziecka był gospodarzem.

"Zasłużony dla rolnictwa"

Dumni z Andrzeja są też żona i dzieci. Jedno z nich wyciąga z szuflady medal. "Zasłużony dla rolnictwa". Został mu wręczony w niedzielę 26 września w Lubaniu podczas Jesieni Kaszubskiej i Wojewódzkiego Dnia Pszczelarza. - Bo tata dobrze prowadzi gospodarstwo, ale pracuje też społecznie. Jest prezesem OSP i 20 lat członkiem Związku Pszczelarzy.

O rolnikach tylko się mówi

Z pola zjechał gospodarz. Na swoim pracuje 16 lat. Wreszcie może sobie porozmawiać. Mówimy najpierw o Unii.
- Byłem przeciwny wstąpieniu. Oni coś dadzą... - z sarkazmem w głosie mówi pan Andrzej. - Najpierw trzeba włożyć te pieniądze. Zbyt duże wymagania. O rolnikach to tylko się mówi, że pójdą pieniądze, a tylko są wydatki - numerki, kolczykownice... Pierwszy raz kolczykowanie bydła było za darmo, ale już potem trzeba było płacić. Na dożynkach w Spale też mówili: pieniądze już idą, a tu nic. Teraz okazuje się, że ci, co mają ponad 50 ha, dostaną tylko 75 procent. Krzyku narobili i co? Zboże potaniało. Pszenica była po 600 zł za tonę, a teraz dobrze, jak sprzeda się za 400. A renty strukturalne? Mieli ludziska dostać już w lipcu, a dziś cicho. Dobrze, że za świniaki lepiej płacą. Było 2.80, a jest 5 zł.

Nauka coraz droższa

Ale czy wystarcza to, co wypracujecie, na godne życie?
- Na razie wystarcza, bo dzieci jeszcze mało kosztują. Ale jak będą chciały studiować? Dobrze się uczą, a nauka też z roku na rok jest droższa.
Jak przed chwilą dzieci chwaliły ojca, tak teraz ojciec dzieci. - Emilka świetnie piecze, Paulina robi wspaniale obiadki, Kasia jest ogromnie pracowita, jak się za coś złapie, to robi w mig.
- Ale najbardziej czuły jest Piotrek - dopowiada babcia.

Jeszcze zostało pszenżyto
Prace polowe u Kowalskich dobiegają końca. Ziemniaki wyzbierane, kiszonka przygotowana, siewy skończone.
- No, jeszcze zostało trochę pszenżyta do zasiania... - zauważa gospodarz.
Nasze spotkanie, choć zaczęło się opornie z uwagi na nawał pracy, przebiegło ogromnie sympatycznie. Każdy z członków rodziny po kolei odkładał swoje zajęcia i dołączał do rozmowy. Na końcu byli już wszyscy. A my? Doszliśmy do wniosku, że na efekty tego gospodarstwa pracują wszyscy - od najmłodszej Kasi począwszy, na pani Teresie Marii skończywszy. "Zasłużony dla rolnictwa" należałby się całej rodzinie. Pan Andrzej też tak uważa.

Na podstawie Tygodniak Kociewiak środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz