czwartek, 20 września 2007

Kurki są skazane na sukces

Osieczna. W sobotę odbyło się tu III Święto Grzyba

Kurki są skazane na sukces

Rozmawiają Beata Włoch i Tadeusz Majewski

Te imprezy w gminie Osieczna, proszę pana, są tu udane. Mają swój klimat, jest przyjemna atmosfera. Tak mi się wydaje...
- Takie są tu wszystkie. Mistrzostwa Świata w Kapele, Marsz po Zdrowie z Korzeniowskim i Święto Grzyba. Rzeczywiście mają swój klimat... Wszystko dzieje się tu w scenerii Borów Tucholskich. Po drugie - w zabawie uczestniczą prawie wszyscy i nie ma tu ostrego podziału na widownię i występujących (podobnie jest jeszcze w gminie Kaliska). Po trzecie - przygotowuje je sporo osób, a do tego lokalni przedsiębiorcy fundują całkiem przyzwoite nagrody. No i po czwarte - gościnność, gościnność i jeszcze raz gościnność.
Szanują pana, bo był pan jurorem w aż trzech konkursach. W konkursie plastycznym, fotograficznym pt. Mój las i kulinarnym.
- Ale i tak robiłem swoje. Na przykład ładnie - moim zdaniem wyszły mi zdjęcia - z konkursu plastycznego.
Jurorami w konkursie kulinarnym był też m.in.: Andrzej Grzyb. On chyba zna się na wszystkim...
- Oczywiście, a już najbardziej na grzybach!
Czy smakowały potrawy z grzybów?
- Przytyłem dwa kilo... Trochę ich było. Kurka w sosie śmietankowym (Marlena Grefa, Zimne Zdroje), Mielone zapiekane z grzybów (Irena Szmaglińska, Zimne Zdroje), Kotlet mielony z grzybów (Teresa Grefka, Zimne Zdroje), Flaki z klampich muń (Teresa Talaśka, Osówek), Sałatka z prawdziwków marynowanych (Elżbieta Gornowicz, Osówek), Klopsy z grzybów (Gertruda Tilsen, Osieczna), Filet z kurczaka w sosie z kurek (Zofia Ebertowska, Osieczna), Zupa grzybowa (Zofia Kolasińska, Osieczna), Zapiekanka kurkowa (Elżbieta Laskowska, Osieczna)... Najbardziej smakowały mielone zapiekane z grzybów i potrawy z kurek. Trochę to niesprawiedliwe, bo kurka w jakiekolwiek postaci zawsze wygra z taką np. klampią munią...Kurka w każdej postaci jest skazana na sukces.
Co to jest klampia munia?
- Różnie mówią. Sarniak, kolczak dachówkowaty... Ha, znam się na grzybach lepiej niż Grzyb! Po kociewsku klampsia munia, czyli krowia gęba. W atlasach ten grzyb jest określany jako ciężkostrawny, a starsze osobniki jako niejadalne... Niemniej flaki z tych muń to było wyzwanie!
Czy jurorzy podjęli werdykt jednomyślnie?
- Nie było miejsca na demokrację. Rządził Andrzej Grzyb. I świetnie mówił o smaku poszczególnych potraw. Zmienił nawet jedną z nazw na "Kurka w kurkach"... Na marginesie - o żadnych układach nie mogło być mowy, gdyż potrawy były numerowane... Mamy dane kto zwyciężył?
Mamy. Pierwsze miejsce bezapelacyjnie zajęła Elżbieta Laskowska, drugie - Zofia Kolasińska i Gertruda Tilsen, i trzecie - Elżbieta Gornowicz. Pani Laskowska wygrała V edycję konkursu "Nasze Kociewskie Kulinarne Dziedzictwo" w Kręgskim Młynie. Jest naprawdę znakomita.
- A co działo się na placu? Nie widziałem, bo z Andrzejem Grzybem, Magdą Apostołowicz i prof. Januszem Hankowskim, ocenialiśmy prace w konkursach plastycznym i fotograficznym...
Rozmawiałam z ludźmi na kilku stoiskach. Na przykład z Zygmuntem Paschilke, o którym pisaliśmy wiosną. Obiecywał, że otworzy w poczekalni byłej stacji PKP galerię i otworzył! Bardzo się też ucieszył, jak mnie zobaczył. Dziękował za to, że o nim napisaliśmy i wrzuciliśmy ten materiał do portali Wirtualne Kociewie i LGD Chata Kociewia. Przez to został zauważony.
- Co to znaczy -"został zauważony"?
Zaczęli go odwiedzać. Między innymi harcerze z Gdańska. Wielka grupa. Uczył ich rzeźbić. Został też zaproszony do przedszkola w Starogardzie, aby pokazać maluchom prace i zademonstrować, jak tworzy te swoje małe ptaki... Zajrzałam też do stoiska Estery Wawszczyk. Pani Estera specjalizuje się w nalewkach, a jej mąż, cukiernik, w bardzo oryginalnych wyrobach. Sprzedawał ciastka - grzyby z nadzieniem: śmietankowo-malinowym, żurawinowym i kremowym. Interesujące nazwy miały nalewki. Z bajek. Były: Baba Jaga (aronia), Śpiąca królewna (róża), Kropelki czerwonego kapturka (wiśnia), Łzy rusałki (poziomka), Żurawiniak z Białego Bagna,
Zaklęta żabka (wiśniowe listki), Szamanka (borówka), Dobra wróżba (malina), Malinowa pokusa, Wiśniowa pokusa (wino rocznik 2006), Jesień blisko (nalewka z aronii), Nektar Calineczki (koncentrat z kwiatów czarnego bzu), Nalewki wilka (róża, czarny bez).
- No proszę, jakie nazwy. Wielka jest fantazja ludu... Szkoda, że nie było w tych nazwach czegoś z polityki. Na przykład Wywar Ziobry, Nalewka Krauzego, Łzy Oleksego...
Tego by już nikt nie kupił... Niech pan lepiej nie miesza do tego polityki. Nie wiadomo, jakie będą wyniki wyborów... Pani Esterze pomagała Alicja Jankowska.
Panie pięknie udekorowały stoiska i wyroby. Słoiczki, w kształcie grzybów i z marynowanymi grzybami, miały drewniane zakrętki, przypominające kapelusze muchomora. Nalewki były rozlane do ozdobnych butelek. Obok ciastka i ciasta, a także dżemy i powidła. Przy tym stoisku panował największy ruch. Szkoda, że czegoś takiego nie mamy szans ujrzeć np. na Rynku w Starogardzie.
- Dlaczego nie mamy szans?
No... Może ktoś wpadnie na taki pomysł, ale dotąd takich stoisk nie widziałam... cały Rynek mógłby być obstawiony takimi stoiskami. Również innym z Osiecznej, z ozdobami z siana. Przygotowały je Maria Dobrowolańska i Danuta Baranowska z Tucholi, a dołączyła do nich z grzybami Elżbieta Kosecka. Maria Dobrowolańska od 3 lat zajmuje się zdobieniem, a jej siostra skończyła kurs wyplatania w sianie...
- Da się wyplatać w sianie? To chyba niemożliwe.
Da się. One to robią. Siano musi być świeże, pachnące... I one te swoje wyroby naprawdę sprzedają! Wianki, kurki na Wielkanoc, kury, koszyki wielkanocne. Mają niepowtarzalne wzory, wymyślają je same. Robią głównie pod święta. Do Osiecznej przybyły z grzybami. We Wdzydzach były ze słonecznikami.
- Inne stoiska...
Weroniki Czai (l.17). Odważnie wchodzi w "rynek". Pokazała na stole soki, kompoty, suszone jabłuszka, grzyby, sałatki warzywne, świeże kurki, maślaki.
Pomagają jej młodsza siostra Marta z kuzynką Agatą. Przy okazji Weronika opowiedziała mi, że należy do Młodzieżowej Rady Gminy. W Radzie jest 19 osób, na imprezie były tylko dwie - ona i kolega przy sprzęcie. Ale młodzież na takie imprezy przychodzi wieczorem - mówiła Weronika. Ta pełna energii dziewczyna brała też udział w konkursie fotograficznym, a dwa lata temu w Bobowie zajęła drugie miejsce w konkursie fotograficzno - poetyckim. Zgłosiła wówczas zdjęcie i wiersz. W Hucie Kalnej z okazji Dnia Konia jej fotografia zajęła III miejsce. Lubi fotografować. Nawet dwa razy pojechała na spotkanie kółka fotograficznego w Starogardzie, a to przecież daleko. Chciałaby się nauczyć robić dobre zdjęcia, również z przyrody. Chciałaby "uwiecznić" lecącego ptaka, tymczasem trudno jej złapać ostrość.
- Jeszcze ją złapie, tę ostrość. Fotografie w konkursie "Mój las" były świetne. Taka impreza pokazuje, ile mamy talentów. Szkoda, że to wszystko zatrzymuje się na tym szczeblu. Może zajmie sie tym LGD "Chata Kociewia", jak zajęła się zespołami folklorystycznymi. Kto wie, czy sztuka nie byłaby ciekawsza od śpiewu.

Zdjęcia
1. Na scenie "Gzuby i gzubki" z Osiecznej. Fot. Beata Włoch
2. Stoisko z ozdobami z siana. Za stołem Maria Dobrowolańska i Elżbieta Kosecka. Fot. Beata Włoch
3. Weronika Czaja chciałaby się nauczyć robić dobre zdjęcia, również z przyrody. Chciałaby "uwiecznić" lecącego ptaka. Fot. Beata Włoch
4.Odświętnie ubrane i radosne zwyciężczynie konkursu kulinarnego. Fot. Beata Włoch
5. Przepięknie udekorowany stół pani Estery Wawszczyk. Fot. Tadeusz Majewski
6. Zapracowani uczestniczki konkursu plastycznego "Mój las". Fot. Tadeusz Majewski
7. Na zdjęciu Słowacy, których "zadziwił" stan polskich dróg. Fot. Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz