niedziela, 30 września 2007

W cieniu tartaku - cz. 1

Kaliski "belweder" - jeden z najstarszych budynków w Kaliskach.
Kaliska pozazdrościły Warszawie Belwederu, "Belweder" (zdjęcie nr 1) - tak społeczność Kalisk ochrzciła jeden z starszych, piętrowych budynków, wykonany całkowicie z drewna. W tym okazałym budynku mieszka 9 rodzin, przeważnie wielodzietnych. Kaliskim "belwederem" opiekują się Zakłady Przemysłu Drzewnego, czyli popularny tartak.






Wchodzę do klatki schodowej od strony GOK-u, kieruję się w lewą stronę, pukam da drzwi. Otwiera starsza pani, małego wzrostu, wygląda na bardzo spracowaną, Przedstawiam się, zostaję zaproszony do mieszkania.



Mieszkania w "belwederze" mają jedną charakterystyczną cechę - nie mają przedpokoju. Bezpośrednio z korytarza klatki schodowej wchodzi się do kuchni.

Siadam w kuchni przy stole, ustawionym przy oknie. Lokatorka, Henryka Kawecka (zdjęcie nr 2) jest wdową. Jest osobą "napływową" - urodziła się w Łodzi w 1929 roku. W wieku 13 lat została wywieziona na roboty do Niemiec. Tam poznała przyszłego męża, wyszła za mąż i urodziła córkę.



W 1947 roku z rodziną wróciła do kraju, a dokładnie w rodzinne strony męża - do Kalisk. Od 1947 r. mąż zaczął pracować w tartaku. Był to jego jedyny zakład pracy. W listopadzie 1992 r. poważnie zachorował na serce. Zmarł w lutym 1993 r.
- Mąż był do tańca i różańca - mówi pani Henryka. - Umiał wykonać wszystkie prace domowe i inne, po prostu złota rączka.

Sama w 1980 r. poszła na rentę chorobową. Przed rentą, od 1869 r. pracowała w PSS "Społem" w Starogardzle Gd., najpierw w "Ratuszowej", polem w masarni.
Państwo Kaweccy wychowali w sumie sześcioro dziad. Najstarsza córka, Lucyna, ur. w 1946 r. w Niemczech, panna, pracuje w oświacie w Kaliskach.

Ryszard, ur. w 1948 r., jest na rencie chorobowej. Żonaty, ma troje dzieci, od strony syna zdążył się już doczekać wnuczki. Mieszka w Kaliskach, w blokach przy Nadleśnictwie,
Zbigniew, ur. W 1950 r., żonaty, ma dwie córki i jedną wnuczkę. Bezrobotny i bez prawa do zasiłku. Mieszka w Kaliskach.

Danuta, ur. w 1952 r., mężatka, bezdzietna, mieszka w Kaliskach.
Henryk, ur. w 1954 r.,żonaty, ma troje dzieci. Mieszka w Starogardzie. Pracuje w melioracji.
Zdzisław, ur. w 1957 r., żonaty, ma dwoje dzieci. Mieszka w Rybniku, pracuje w kopalni.
Na mieszkanie pani Henryki składają się kuchnia i pokój. Drugi pokój został udostępniony lokatorce. Wchodzi się do niego od strony podwórka. W kuchni po prawej zepsuty piec etażowy, z lewej strony - lodówka. Gospodyni otrzymuje l ,7 mln zł renty po mężu. Na opłaty wydaje 450 tys. zł, na "samo życie" pozostaje 1.25 mln zł.
- Modlę się do Pana Boga, żeby poważnie nie zachorować - mówi - gdyż lekarstwa są bardzo drogie. Do pomocy społecznej nie zwracała się.

W kuchni nieco zmarzłem. Jak wspomniałem, piec w kuchni jest zepsuł. "Pokojowy" piec kaflowy też wymaga przestawienia. Kończę wizyty u pani Kaweckiej, żegnam się serdecznie, kieruję się do mieszkania naprzeciw. Lokatorzy nieobecni. Wchodzę na piętro i kieruję się na prawo. Stukam, zza drzwi kobiecy glos|: - Proszę wejść. Wchodzę.

Obok pieca na skrzyni siedzi gospodarz, przy stole obok okna gospodyni. Przedstawiam się, tłumaczę, że zbieram materiały. Gospodarze mówią o sobie. Mężczyzna to Antoni Cybula, gospodyni Jadwiga, żona Antoniego (zdjęcie nr 3).



Pan Antoni, ur. w 1927 r., przepracował w tartaku 30 lat. Oprócz normalnej pracy przez 23 lat miał pod opieką tartaczne konie. Poił je, karmił i czyścił. Od 1981 r. jest na przedwczesnej emeryturze. Pani Jadwiga, ur. w 1933 r., pracowała w tartaku w latach 1966 - 91. Obecnie jest na rencie inwalidzkiej - choruje na cukrzycę, nadciśnienie, dyskopatię.

Państwo Cybula dochowali się czworga dzieci. Najstarsza, Jadwiga, ur. W 1951 r., pracuje w tartaku od 22 lat.. Ma jedno dziecko - syna. który nie pracuje i czaka na kartę powołania do marynarki wojennej. Mąż pani Jadwigi ponad 10 lat temu wyjechał na kontrakt do Niemiec, "zapoznał|" babkę i zasmakował hucznego życia w Niemczech. - Były zięć nie chlał, nie palił, ale lubił baby i dobre żarcie - mówi pani Jadzia. Najstarsza córka jest 10 lat po rozwodzie. Syn Franciszek, ur. w 1954 r., ma czworo dzieci i mieszka w Czarnej Wodzie. Pracuje w przedsiębiorstwie państwowym.

Córka Maria, ur. w 1957 r., mężatka, pięcioro dzieci, choruje na wrzody żołądka. Mąż jej - "złota rączka" - wszystko potrafi zrobić. Syn, Mirosław, ur. w 1958 r., żonaty, troje dzieci, wybudował w Czarnej Wodzie własny dom. Pracuje w GS Kaliska.

Pan Antoni dziennie pali 20 sztuk "popularnych". Mówi, że pali z nudów, bo w zimie nie ma roboty. Chwilę potem żona mówi, że mąż nie lubi żyć bez pracy. Nie może doczekać się wiosny, bo o tej najpiękniejszej porze czuje się najlepiej, - Jestem zapalonym wędkarzem - mówi pan Antoni. - Wraz ze swoim przyjacielem, Jaśkiem Marulskim (organistą), wyjeżdżam na wędkowanie! traktuję to jako wycieczkę. Wnuk Bartosz, siedzący na taborecie przy lodówce, wtrąca: - Dziadek jeździ na ryby i nic nie łapie,

Pani Jadwiga siedzi w kuchni, przy stole obok okna i obserwuje, co dzieje się na ulicy. Pan Antoni komentuje: - Obserwuje starych kawalerów. Gospodyni należy do Koła Gospodyń Wiejskich. Gospodarz mówi: - Do Żadnej organizacji nie należałem i nie będę należał.

Obok kuchni, po prawej, komórka odgrywająca rolę spiżarni i łazienka. W kuchni, oprócz zlewu i pieca etażowego, kredens z lat 60., maszyna do szycia - łucznik starego typu.
Z kuchni wchodzę do pierwszego pokoju. Po lewej piec kaflowy. Trzydrzwiowa szafa, fotel rozkładany, dwuosobowy, wersalka, lampa stojąca bez klosza, zwykły fotel, druga wersalka, kredens, stolik okolicznościowy. Natłok. Wchodzę do drugiego pokoju. Jestem zaskoczony - na
środku pokoju duży segment. Drugi pokój jest większy od pierwszego. Pytam, dlaczego segment jest na środku pokoju. - W pokoju mieszka moja najstarsza córka z synem - odpowiada gospodyni. - W jednej połowie, odgrodzone] segmentem, mieszka córka. A w drugiej syn. Idę do drugiej połowy. Na ścianach plakaty z aktami kobiet i zespołami młodzieżowymi. W kredensie za szybą pełno małych samochodzików, pod sufitem modele samolotów. Na kredensie mnóstwo puszek od piwa. - Hobby mojego wnuka to samochody i samoloty - mówi gospodyni. - Kupował "Małego modelarza", wycinał i sklejał.

W pokoju córki gospodyni duży pies - leży pod ławą. Jeszcze ze zwierząt - wnuk gospodyni ma akwarium z rybkami oraz oswojonego szczura domowego.

Pani Jadwiga otrzymuje około 1 300 000 zł renty chorobowej, a pan Antoni swej emerytury otrzymuje około 2 700 000 zł. Ogółem mają 4 000 000 zł.
Na pytania, jak się im mieszka i czy wystarcza pieniędzy od pierwszego do pierwszego, gospodyni odpowiada: - Dobrze się mieszka, mieszkanie jest cieple i suche, nie ma kłótni wśród sąsiadów, wszyscy żyją w zgodzie. Choć dziady biedne, ale jest wesoło.
Pan Antoni wtrąca też swoje zdanie: - Co te stare dziady mogą miąć i co im potrzeba? Miejsca do spania i jedzenia.

Gospodarz codziennie wieczorem z kolegą Kazimierzem dla relaksu robi wieczorne spacery po ulicy Długiej. Żona gospodarka ze śmiechem mówi: - Mój mąż wieczorami robi codzienny obchód od przejazdu kolejowego do słupka z tabliczką "Kaliska" - zupełnie jak wartownik.
Na zakończenie dowiaduję się, że gospodyni ma matkę w wieku ponad 80 lal i codziennie chodzi do niej z obiadami. Podczas naszej rozmowy obecny jest wnuk Bartosz, obecny jest też młodszy wnuk, Tadeusz, Obydwaj chodzą do Szkoły Podstawowej w Kaliskach.

Cześć druga - wejdź...
A tutaj można poczytać przedmowę do artykułów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz