niedziela, 19 października 2008

Ks. Ireneusz Nowak. Z Kazachstanu do parafii Pączewo - cz. 1

Kościół zbudowano niecały rok przed moim przyjazdem. Budowę rozpoczęło czworo starszych ludzi: dwie babcie i dwóch dziadków. Przeżegnali się i powiedzieli: "Oto ten kościół poświęcamy Matce Boskiej Częstochowskiej, bo nas uratowała, kiedyśmy byli dwa tygodnie wiezieni w bydlęcych wagonach na zesłanie do Kazachstanu...





1 września na stanowisku proboszcza parafii Pączewo nastąpiła zmiana. Emerytowanego ks. mgr Henryka Martina zastąpił ks. mgr Ireneusz Nowak. Obaj księża z doświadczeniem misjonarskim, a więc obaj świetni kaznodzieje. Ksiądz Martin ponad 20 lat pełnił posługę duszpasterską w byłej NRD, po zjednoczeniu - w Niemczech, a więc na Zachodzie. Ksiądz Nowak w latach 90. spędził 5 lat, a w tym wieku rok na służbie w Kazachstanie - a więc na Wschodzie, już w Azji.

Odwiedzamy księdza na plebanii w przeddzień jego urodzin. Na stole cukierki - nasz nowy ksiądz proboszcz już zdążył się poznać jako słodki kapłan. Aby osłodzić dzieciom przygotowującym się do Pierwszej Komunii dzień poświęcenia różańców - każdemu wręczył oprócz różańca słodkiego Grześka. W sam dzień urodzin, gdy dzieci złożyły księdzu życzenia, wszystkie poczęstował urodzinowymi cukierkami. Nas ksiądz częstuje pyszną afrykańską herbatką, która rzekomo dodaje sił życiowych, chociaż ksiądz ze śmiechem mówi, że po sobie poprawy nie widzi. Cel naszej wizyty - omówić zasady współpracy przy aktualizowaniu parafialnej strony internetowej. Czy ksiądz już ją oglądał?


- Jak tylko otrzymałem dekret od ks. biskupa, wpisałem w wyszukiwarce internetowej frazę "parafia Pączewo" i zdziwiłem się, że jako pierwszy pojawił się link "Parafia Pączewo". Nie przypuszczałem, że mała, wiejska parafia może mieć swoją stronę internetową. Tym bardziej zdziwiłem się zawartością merytoryczną: historią, szczególnie dokładnym, sięgającym w odległe wieki spisem duchownych, powołań, opisaną historią parafii czy chociażby opisem świątyni. Bardzo mnie to zainteresowało. To bardzo ważne, aby pamiętać o swojej historii.

- Teraz ksiądz zaczyna w niej zapisywać karty… Jakie są pierwsze wrażenia z parafii Pączewo?

- Otwartość tutejszych ludzi, okazywana z każdej strony sympatia. Nie jestem do tego przyzwyczajony. Ostatni rok spędziłem w Kazachstanie. Niestety na dłużej nie wystarczyło zdrowia: inny klimat, woda niezdatna do picia dla nieautochtonów, wysoka radiacja… Wcześniej byłem tam przez pięć lat - od 1993 roku do 1998. Miałem pod opieką parafię w Kamyszence, zwaną ze względu na liczbę mieszkających tam Polaków "Małą Polszą". Ludzie tam są wspaniali. Większość to katolicy. Ale w miejscu mojego ostatniego pobytu - sprawowałem posługę w parafiach w Akkolu oraz w Stepnogorsku - katolików było niewielu. W niedzielnych mszach uczestniczyło od 2 do 8 osób, przy większych uroczystościach - około 15. Tutaj w Pączewie, w październiku, na nabożeństwach różańcowych, mam pełen kościół. Ostatnio, w dniu codziennym, na mszy w intencji moich tutejszych poprzedników, było chyba ponad 100 osób. To niesamowite. W Kazachstanie nawet święta kościelne były trochę przytłaczające, brakowało tego polskiego klimatu. Dzień Bożego Narodzenia dla zdecydowanej większości był dniem pracującym. Na mszy świętej zebrała się garstka ludzi, a za murami świątyni słychać było pracujący ciężki sprzęt. To było przygnębiające, ale też motywowało do ustawicznej ewangelizacji. Wykorzystywałem każdą sposobność. Odległości między kazachskimi wioskami są dosyć spore, często jeżdżąc z jednej wsi do drugiej zabierałem ludzi na autostop. Mówiłem im, kim jestem i czasami wywiązywała się rozmowa o wierze. Często pytałem, czy w okolicy mieszkają jacyś ludzie mający korzenie polskie lub niemieckie. Takie właśnie rodziny zwykle bywały katolickimi. Wiedziałem wtedy, do kogo mam pojechać, zachęcić do wspólnej modlitwy. Ludzie w Kazachstanie są bardzo przyjacielscy. Na pewno nie raz do nich wrócę z krótką gościną. Zresztą zamierzam opublikować moje wspomnienia, przemyślenia z misji. Spotkałem wiele ciekawych osób. Jeden z Polaków mieszkających w Kazachstanie spisywał bardzo systematycznie, pięknie najważniejsze chwile swojego życia. Zapiski uznałem za na tyle wartościowe, że otrzymałem od ich autora zgodę na skopiowanie, przetłumaczenie oraz wykorzystywanie w publikacjach. Koniecznie muszę je wykorzystać. Przede mną długie zimowe wieczory - będę miał co robić. Oczywiście po spełnieniu wszystkich obowiązków w Pączewie…

- W księdza posłudze był też epizod starogardzki.

- W 1993 roku wyjechałem do Kazachstanu prosto z parafii św. Wojciecha w Starogardzie. Po powrocie byłem między innymi wikariuszem w parafii p.w. św. Katarzyny. Tradycyjna posługa duszpasterska oraz zaangażowanie wiernych w tych kociewskich parafiach i w Pączewie są bardzo podobne.

- Tutaj , w Polsce, to były parafie pod wezwaniem św. Wojciecha, św. Katarzyny, a w Kazachstanie?

Z księdzem Ireneuszem Nowakiem rozmawiała Barbara Dembek-Bochniak.

Zdjęcia: Sławomir Bochniak

Cały wywiad - w najbliższym wydaniu "Gazety Kociewskiej"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz