środa, 22 października 2008

Szpęgawsk - Krzysztof Kłos

Pomyśleć, że to nam, Polakom, w Niemczech przypina się łatkę złodziei...

Szpęgawska rocznica

Wrzesień to w historii Polski miesiąc szczególny. Również tu, na Kociewiu. W prawie każdym naszym kościele, każdej szkole jest tablica pamiątkowa z imionami i nazwiskami osób, które w pierwszych dniach II wojny światowej zostały tu przez Niemców zamordowane. Księża, nauczyciele, urzędnicy, lekarze - inteligencja, ówczesne elity. Jest też inne miejsce na Kociewiu, gdzie śmierć znalazło, jak się szacuje, około 7 tysięcy osób, a mianowicie Las Szpęgawski.

Pod koniec września wracałem z Tczewa i postanowiłem zajechać w to miejsce - zobaczyć, jak tam teraz wygląda. Przy głównej drodze znajduje się pamiątkowy obelisk i kierunkowskaz informujący, gdzie należy skręcić. Po drodze mija się głazy - stacje drogi krzyżowej. Ostatni z nich znajduje się tuż przy krzyżu przy grobach. Miejscem tym opiekuje się parafia rzymskokatolicka p.w. św. Wojciecha ze Starogardu. Kiedy tym razem tam zajechałem, nie było prawie nikogo. Na parkingu stał tylko motor. Trochę się zdziwiłem - miał angielską rejestrację. Jego właściciel, mężczyzna ubrany w skórzany kombinezon, chodził pomiędzy kolejnymi grobami i przyglądał się im z zainteresowaniem. Na szczęście tablica informacyjna była w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim.

W Wielkiej Brytanii takie masowe groby się nie zdarzają. Ich terytorium od setek lat nie było okupowane. Dla niego musiało być to nowym doświadczeniem. Co innego, jak się o czymś takim słyszy, czyta, a zupełnie inaczej to wygląda, kiedy stoi się przy takich grobach osobiście. Kiedy już odjechał, dokładnie przeczytałem teksty informacyjne na tablicy i na grobach. Panuje w nich pewien mętlik. Raz ci, którzy dokonali tych zbrodni, nazywani są hitlerowcami, faszystami, gdzie indziej nazistami - zupełnie jakby bano się napisać, że dokonali tego Niemcy. Może warto byłoby to uporządkować?

Rozumiem, że kiedy istniała Niemiecka Republika Demokratyczna (NRD), Niemcy dzielili się na tych "dobrych" z NRD i tych "złych" z Niemieckiej Republiki Federalnej, i nie można było napisać, że zbrodni tej dokonali po prostu Niemcy, bo obraziłoby się tych "dobrych". Pisanie jednak, że dokonali tego faszyści to nieporozumienie. Faszyzm narodził się we Włoszech i właśnie z nimi się go identyfikuje. Niemcy stworzyli własną odmianę totalitaryzmu, a mianowicie narodowy socjalizm zwany nazizmem, i jednoznacznie odpowiadają za te zbrodnie. Tak, ale teraz mamy kolejną polityczną poprawność.

Jest w Niemczech taka organizacja, Powiernictwo Pruskie, która nie tylko, że zaprzecza odpowiedzialności Niemców za większość tych zbrodni, ale czyni nawet z nich ofiary. Na aukcjach w Niemczech, szeroko nagłaśnianych przez media, licytuje się zagrabione podczas wojny przedmioty. Miało to ostatnio miejsce, kiedy sprzedawano tzw. "powstańczą pocztę". Listy, które powstańcy warszawscy wysyłali do najbliższych. Z ustaleniem właściciela listu nie ma problemu, bowiem jest na nim napisane, kto jest nadawcą, a kto odbiorcą.

Nasze Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zamiast zaprotestować i zażądać przekazania tej korespondencji spadkobiercom, potrafiło jedynie je odkupić. Dziwię się też, że żaden z niemieckich polityków nie zdobył się na jakąkolwiek krytykę takiej aukcji. Przecież te listy zostały najzwyczajniej ukradzione, a ci, którzy je wysyłali i ci, którzy mieli je otrzymać, w większości zostali zamordowani. Pomyśleć, że to nam, Polakom, w Niemczech przypina się łatkę złodziei... Może zamiast otwierać berlińskie Centrum Przeciw Wypędzeniom kanclerz Angela Merkel powinna tę "powstańczą pocztę" odkupić i przekazać polskim władzom? Byłby to wiele znaczący gest.

Krzysztof Kłos

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz