wtorek, 7 października 2008

Wyjdźcie na łąki, wrzosowiska. A. Malinowska

Zmęczenie nałożone na zmęczenie to w efekcie praca kiepska, decyzje złe albo ich brak.


Urlopy, urlopy i po urlopach. Starałam się mój urlop spędzić aktywnie na rowerze, nad wodą, na długich spacerach. Był też czas na poleniuchowanie i na lektury. Zastanawiam się, jak rodacy spędzają swoje urlopy. Ilu Polaków - tyle sposobów, jaki portfel - takie miejsce. Może i tak jest. Jeden ze snobizmu wybiera ciepłe morza, inny też tam jedzie, bo go ciekawi świat, chce poznać inną kulturę, nasycić oczy niespotykanymi widokami. Ilu wyjeżdżających - tyle powodów. Ważne, aby wypocząć i z zapasem energii podjąć nowe zadania.

Niepokoi mnie bardziej to, że niektórzy pracujący na kilku stanowiskach - bo etat w pracy i praca w samorządzie - nie mają czasu na urlop i opowiadają, że przerwa krótka, bo masa zajęć. Mówią tak, jakby nie wiedzieli, że zmęczenie nałożone na zmęczenie to w efekcie praca kiepska, decyzje złe albo ich brak.

Skorzystajmy więc z ostatnich ciepłych dni i wyruszmy poza miasto do lasu pełnego grzybów i kolorów. Popatrzeć na muchomory - czysta radość, podgrzybka poszukać - przyjemność, a wypatrzyć borowika lub rydza - sukces. Mózg dotleniony inaczej porządkuje wiedzę, układa relacje, wartościuje sprawy i pozwala z dystansem spojrzeć na to, co nas na co dzień zaprząta. Spójrzmy na mądrość natury - dzięki tej pramądrości trwa. My, ludzie, się wyniszczymy, zatrujemy, zeżrą nas nerwy, zniszczą stresy, wpadniemy w depresje - natura sobie poradzi. Obok muchomorów i innych niejadalnych albo obok śmieci pozostawionych przez najmądrzejsze ze stworzeń jak na ironię wyrasta dorodny prawdziwek. Radzi sobie w tym "doborowym" towarzystwie. Prawdziwy, najlepszy i nie przejmuje się tym, że za dzień lub dwa zaczną go podżerać czerwone, białe lub innej maści robaki, że niejeden ślimak przyczołga się i zacznie podgryzać. Wyjdźmy na wrzosowiska - o tej porze przecudnej urody. Tylu odcieni różów i fioletów nie sposób zobaczyć w innym miejscu. Popatrzmy na toń jeziora, posłuchajmy szumu wody, głosu ptaków, pozwólmy myślom płynąć wolno, dajmy sobie szansę na "przewietrzenie" szarych komórek.

Po powrocie z tego spotkania z mądrością natury (jeśli oczywiście stać nas na głębszą refleksję) inaczej będą wyglądały sprawy do załatwienia. Może się okazać, że starania o dobro innych jest ważniejsze niż przepychanki i partyjne rozgrywki, że od tego, kto będzie kim i z kim w radzie, ważniejsze jest np. uporządkowanie ul. Grzybka, podłączenie kolejnych ulic do kolektora sanitarnego lub położenie chodnika przy ul. Lubichowskiej. Może to, że kostka z berlinki ułożona została przy kościołach na Kociewiu rozgrzeszy (choć po części) te położone na prywatnych posesjach, jeżeli została położone. A może ci, którym czas na emeryturę, dojdą do wniosku, że przegapiają swój czas i może już go nie wystarczyć na radość życia, na kontakt z tym, co daje nam natura.

Radni, zaradni i mniej zaradni, wszyscy myślący, wyjdźcie na łąki, wrzosowiska, do lasu i uczcie się od natury. Jeszcze trwamy - bo to nie czas mija, tylko my mijamy.

A. Malinowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz