Mateusz Kiedrowski
Właśnie skończył III klasę technikum mechanicznego. Przewodniczący Szkolnego Samorządu Uczniowskiego. Człowiek, bez którego nie może się odbyć żaden większy szkolny apel - albo jest jednym z recytatorów, albo przemawia w imieniu samorządu. Często schowany przed światem za ogromnymi słuchawkami - oczywiście tylko na przerwach. Zwolennik wiedzy praktycznej - sceptycznie nastawiony do konieczności przyswajania książkowej wiedzy, czytania przebrzmiałych arcydzieł, a jednocześnie zawzięty dyskutant; szuka dowodów, biega po słowniki, przekopuje Internet. Zwykle aż do zwycięstwa. Fanatyk precyzji wypowiedzi: szuka różnic między plastikiem a plastykiem, miedzy wulgaryzmem a przekleństwem. Mistrz głośnego czytania. Jak ma wenę, robi ze słuchaczami, co zechce."Dziady" część III mogą stać się w jego głosowej interpretacji niezłą komedią. Szuka słów dla swoich kłębiących się myśli. Zapisuje w chwili, gdy nadejdą. A że czasy takie, że w każdej chwili ma się pod ręką komórkę, to zapisuje w telefonie - swoje esemesowe tezy o życiu…
Tezy o życiu
1. Człowiek z natury jest psychologiem i jest wszystkiego ciekawy, ale dopiero w takich chwilach - jak teraz - się nad wszystkim zastanawia i zaczyna dostrzegać szczegóły doskonałości naszego tajemniczego świata. W takich chwilach jak teraz człowiek widzi i czuje zupełnie inaczej niż zwykle. To jest coś, czego nie można opisać słowami, bo nasze słowniki są zbyt ubogie, by takie cudowne przeżycia opisać.
2. Każdy dzień może być tym ostatnim, ale nikt nie jest w stanie rozwikłać tej zagadki… Śmierć to tylko krótki przystanek w naszym życiu, Koniec pierwszego rozdziału i zarazem początek drugiego. Trzeba nauczyć się cieszyć chwilą i nie oglądać się za siebie, nie żałować niczego i nie myśleć, co będzie, tylko cieszyć się tym, co mamy obecnie, bo nikt nie wie, czy kiedyś będzie lepiej. Trzeba nauczyć się znajdować pozytywne elementy nawet w złej całości. Nie sztuka jest stwierdzać istniejące fakty, sztuką jest te fakty tworzyć i potem zrozumieć. Gdyby każde nasze marzenie się spełniało od razu, nie mielibyśmy po co żyć.
3. Nikt nie zna dnia ani godziny, ludzie odchodzą w najmniej spodziewanych momentach… gdy już wszystko zaczyna się układać, wszystko się wali z jeszcze większą siłą… Tylko szkoda, że rozstajemy się w najmniej spodziewanych momentach, nawet nie zdążymy się pogodzić, ech… Trzeba śpieszyć się kochać ludzi, bo nawet nie wiemy, jak szybko mogą nas opuścić, każdy dzień może być dla każdego z nas dniem ostatnim. Niby każdy o tym wie, ale każdy myśli, że to jego nie dotyczy… Musimy być zawsze gotowi odejść z tego świata; samochód, maszyna, adrenalina, to igranie ze śmiercią… Uważaj, ciebie też to może spotkać!
4. Gdy czasem chcemy, by nasze plany ujrzały światło rzeczywistości, która nas otacza, to życie nieraz sprawia, że zmienia się nasz tok istnienia, zmienia się diametralnie nasza własna historia życia. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego, gdy już w naszej układance zostanie tylko kilka puzzli do ułożenia, wszystko się sypie i musimy układać od nowa?... A czasami jest tak, że się rozsypie tak, że już nigdy nie będziemy nic układać, tyle, ile zdążyliśmy ułożyć w swojej układance, tyle będą pamiętać o nas ludzie…
I choć czasem byśmy chcieli, by nasze plany ujrzały światło rzeczywistości, która nas otacza, to życie nieraz sprawia, że zmienia się nasz bieg wydarzeń, a realia mówią nam, że każda chwila przypływającego czasu jest jedną wielką tajemnicą…
5. Czasem sobie myślę: gdyby świat nie był taki ciekawy i taki tajemniczy, to czy ludzie mieliby po co żyć? Interpretując wielką barwną całość tej idealnej układanki dochodzę do wniosku, że wszystko to, co nas otacza, jest niezwykle piękne. Żaden człowiek nigdy nie dorówna naszemu Stwórcy. Miał On wizję, której nie potrafię albo po prostu nie da się zrozumieć. Pojąć świata, a przede wszystkim ludzi jest bardzo trudno; niby mamy swój rozum i jesteśmy myślący, ale tak naprawdę wiemy niewiele… W tym naszym szybkim zabieganym życiu nie mamy nawet czasu, by o tym wszystkim rozmyślać. To przykre, że ludzie cały czas mają tylko w głowie, co będą robić jutro, ile zarobią… Stop, chwila, pomału, trzeba czasami umieć spojrzeć na świat trochę inaczej, oczyma wyobraźni, która nas pokieruje w odkrywaniu tajemnic tego naszego skrytego świata… Chociaż zagadki tej do końca nie zrozumiemy nigdy…
Sen
Twórczość w czystej postaci. Można tworzyć w nim wszystko, nawet rzeczy, które są fizycznie niemożliwe: zamknięte pętle, schody bez końca, nie ma granic snu… A jakby zamknąć kogoś w więzieniu zbudowanym ze wspomnień? Czy sen może zmienić wspomnienia? Przecież nie można go kontrolować w stu procentach. Lecz sen się kiedyś kończy i zaczyna się życie realne. Jak różne są odczucia, gdy wraca się do rzeczywistości?
A może to sny tworzą rzeczywistość, pomagają nam odkryć ten ukryty świat…?
Zostałem oficjalnie zatrudniony
Dnia 11 kwietnia 1991 roku zostałem oficjalnie zatrudniony jako główny bohater w swoim nie do podrobienia życiu. Kontrakt ma trwać aż do wyczerpania wszystkich odcinków mojego istnienia.
Czy pamiętacie ten pierwszy? Małe oczka ujrzały wielki świat. W pierwszych odcinkach łatwo go odkrywałem, lecz gdy już podrosłem na wiek zero - znaczy się zerówkowy - zacząłem się zastanawiać nad wieloma aspektami wszystkiego, co nas otacza, choć nie wiedzieli tego nawet bohaterowie z dużo większym stażem w tego typu produkcjach. Nie potrafili mi wytłumaczyć tego, co naprawdę chciałem, ale nie potrafiłem zrozumieć. Później była tak zwana "stop klatka". Ciach! Reżyser zarządził zmianę, film animowany przerodził się w fantazję komediową. Ja, główny bohater, idę dzielnie przez ten piękny świat. Zaczął mi się podobać niesamowicie, lecz niestety nie spodobało się to mojemu współreżyserowi (zawarliśmy współpracę), który stwierdził, że po tej zmianie gatunku zmniejszyła się ilość zaciekawionych widzów i trzeba szybko coś zmienić. Więc jako chłopiec zacząłem dumnie kroczyć przez ścieżki drogi życia. Zaczęły mnie napotykać różne przeszkody lub też szybkie autostrady życia. Za wszelką cenę chciałem się dowiedzieć, co mój współreżyser chciał przez to pokazać w filmie. Nie znałem go wtedy zbyt dobrze. Postanowiłem pytać… pytać, pytać i jeszcze raz pytać. Bardzo ciężko było znajdować odpowiedzi. Na szczęście znalazłem kilku mędrców w tym odcinku.
Jest rok 2040. Nasz niestrudzony bohater siada na bujanym, elektronicznym fotelu, wyciąga swój stary niespożyty telefon i zaczyna pisać… Zaraz - co on tam pisze? Jest napisane: "Tezy o życiu"… Przepraszam bardzo, muszę się Wam do czegoś przyznać - chciałem przewinąć o kilka odcinków. No więc jak byłem jeszcze młody, zachowywałem się jak detektyw myśli. Chodziłem tu i tam, szukałem. Nawet lupa nie pomagała. Zupełnie jak w filmie przyrodniczo-fabularno-naukowym. Dlaczego inni aktorzy grają tak, a nasz główny bohater inaczej? Takie pytania dręczyły mnie długo, ale przecież to ja jestem najważniejszą postacią tego pięknego dzieła, a oni są tylko zwykłymi aktorami, którzy grają drugoplanowe role. Ciach! Nie no nie będę Wam wszystkiego zdradzał, bo przecież to tylko krótka recenzja. Sam nie wiem, czy prawdziwa. Dowiemy się z czasem, bo przecież mówią, że prawda jest córką czasu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz