Kiedyś wiele było takich szkół. Na wsi często nie było sklepu, ale szkoła była. Solidny budynek, często z czerwonej cegły, w środku sala lekcyjna i mieszkanie dla nauczyciela - sam jeden musiał ogarnąć trzy, cztery klasy.
Powstawały w drugiej połowie XIX wieku, a zlikwidowano je ostatecznie w latach siedemdziesiątych naszego stulecia. Planowano wtedy wprowadzenie tzw. "dziesięciolatek", nastąpiły poważne zmiany w programach nauczania, zwiększyła się też liczba godzin. W takim układzie szkoły z jednym nauczycielem nie mogły istnieć, a dla większej ich liczby nie było w nich po prostu miejsca...
Gdzie uczyła się mama (tytuł artykułu - Tygodnik Kociewski, 2001 r.)
Początki
Szkoła podstawowa w Siwiałce także do takich należała. Dziś mieszka tu pani Walburga Maliszewska, ona była tu ostatnią nauczycielką, a potem jeszcze przez wiele lat uczyła w szkole w Trzcińsku.
Zachowała się "Kronika szkolna", w której pierwszy zapis powstał 1 września 1959 roku, ale są tu informacje o wcześniejszych wydarzeniach z życia szkoły. Jak podaje "Kronika", daty jej zbudowania nie pamiętają najstarsi mieszkańcy Siwiałki. Wiadomo jednak, że w 1890 roku na czołowej ścianie budynku wisiała tablica z napisem "Schule". Oczywiście nauka odbywała się w języku niemieckim - wszak były to czasy zaborów. Pierwsi nauczyciele, których nazwiska zostały zanotowane, to Reinke, Meller, Austratt. Syn Reinke"go przed laty dwukrotnie przyjeżdżał tu, aby zobaczyć dom, w którym przyszedł na świat. Podobno na progu uderzyło go wspomnienie z wczesnego dzieciństwa: jak skaleczył się stalówką. W okolicy odnalazł koleżanki ze swojej dawnej klasy.
Budynek szkoły w Siwiałce - lata siedemdziesiąte
Nareszcie po polsku
Nowy okres dla całej Siwiałki nastąpił w styczniu 1919 roku, kiedy dotarły tu polskie wojska. W szkole wreszcie polskie dzieci mogły się uczyć w ojczystym języku. Pierwszy nauczyciel Polak, Lipski, dochodził tu z Godziszewa. Po nim objął to stanowisko Malinowski, a przed wybuchem drugiej wojny światowej - Giełdon. Jak podaje "Kronika", pracował do chwili aresztowania go przez Niemców.
Wojna
We wrześniu 1939 roku Giełdon, jak wielu innych nauczycieli z okolicznych szkół, został zamordowany przez hitlerowców. Ich pamięci poświęcony jest obelisk przy PSP w Trzcińsku.
Giełdon podobno próbował się jakoś ratować - niestety, nie udało mu się. Jego żona z dziećmi przeniosła się do Starogardu, zdołali przeżyć okupację.
Jednakże w czasie wojny szkoła nie zaprzestała swojej działalności. Posadę nauczyciela objęła tu Niemka, Irena Grosse (nb. pierwsza kobieta pełniąca tu tę funkcję). Wśród uczniów było wiele dzieci niemieckich, których rodzice objęli gospodarstwa po wypędzonych stąd Polakach.
Nowe czasy
Dosyć zrujnowana wieś doczekała wyzwolenia w marcu 1945 roku. Niestety, wtedy też po raz pierwszy byt szkoły został zagrożony - już w 1946 roku zostaje zamknięta. Powód? - zabrakło dzieci.
Uruchomiona zostaje ponownie dwanaście lat później. Bardzo przyczynili się do tego rodzice. Pierwszym nauczycielem w nowej szkole został Jerzy Helenowski. Wtedy też doszło do prawdziwej katastrofy: przed otwarciem placówki zatrudniono tu kobiety do uporządkowania budynku. Nieświadome niczego, w ferworze sprzątania spaliły wszystkie dokumenty, które szczęśliwie przetrwały nawet wojnę. I tak zostały unicestwione na przykład arkusze ocen.
Uczniowie szkoły w Siwiałce wraz z nauczycielką, w roku szkolnym 1970/71
Następni nauczyciele w Siwiałce to pan Bronk, Irena Olejnik, która założyła "Kronikę" oraz Maria Szainder. Na początku lat sześćdziesiątych wybudowano boisko szkolne. A we wrześniu 1965 roku rozpoczęła tu pracę pani Walburga Maliszewska. Dla kolejnych roczników miejscowych dzieciaków stawała się najważniejszą osobą na świecie przez dziesięć lat.
Zwykle do szkoły uczęszczało około trzydziestu uczniów z klas I - IV. Lekcje odbywały się jednak w klasach łączonych.
Rok szkolny 1969/70 zapowiadał się nieszczególnie. Do I klasy przyszło tylko siedmiu uczniów, tyle samo było w klasie II, a III i w IV liczyły zaledwie po sześć osób. Powstał projekt likwidacji szkoły. Ta nieliczna grupka dzieci miała dojeżdżać do Godziszewa, a w sali lekcyjnej planowano urządzenie mieszkania dla nauczycieli. W sumie rok później szkoła w Siwiałce stała się cząstką Szkoły Zbiorczej w Godziszewie. Administracja to sprawa drugorzędna, najważniejsze jest, że dzieciaki dalej mogły się uczyć na miejscu.
Klasa II na lekcji - rok szkolny 1966/67
Nie tylko nauka
A nie tylko po wiedzę się tu przychodziło. Dla maluchów organizowano wycieczki - zwykle do Trójmiasta i do ZOO w Oliwie. W 1971 roku wielkie wydarzenie: pierwsza w dziejach szkoły wyprawa do kina. Film był kolorowy, "Kochajcie swojego szeryfa". Kto go jeszcze pamięta?
Nauczycielki z Siwiałki stały się też kronikarzami swojej miejscowości: "Kronika szkolna" nie zawiera bowiem wyłącznie informacji z dziejów szkoły, ale zapisane są tu wszystkie istotne wydarzenia z życia wsi, łącznie z ciekawostkami: na przykład przeczytałam tam, że w 1965 roku w Siwiałce było "aż" pięć telewizorów, a osiem lat później już trzy razy więcej
Szkoła w Siwiałce została zlikwidowana w 1975 roku, jako jedna z ostatnich tego typu w Polsce - tak długie jej funkcjonowanie było zasługą mieszkańców wsi. Dziś tutejsze dzieci muszą dojeżdżać do podstawówki w Trzcińsku. Ze zdumieniem odszukują na starych klasowych fotografiach z Siwiałki swoich rodziców: "to tutaj uczyła się mama?"
Małgorzata Legawska
PS: chciałabym podziękować Pani Walburdze Maliszewskiej za udzielenie mi wszechstronnych informacji oraz udostępnienie "Kroniki szkolnej" i fotografii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz