czwartek, 26 lutego 2004

Znikająca (Multi)kasa

Szybko i łatwo zapłacisz rachunki w naszych punktach. Niska prowizja, bez kolejek - takie hasła działają na ciągle śpieszących się ludzi. Nie inaczej było w Starogardzie. Niektórzy mieszkańcy regulowali rachunki, ale pieniądze nie wpływały na konta ich odbiorców. Ustaliliśmy, ze problem dotyczy ok. 120 osób. Helena P., nasza Czytelniczka przeżyła szok, kiedy u jej drzwi stanął monter z Kampanii Energetycznej Energa z zamiarem wyłączenia jej prądu. Okazało się, że pieniądze nie wpłynęły.- Rachunki na kwotę 4012,80 zł opłaciłam 9 stycznia w punkcie Multikasy - mówi pani Helena. - Ponieważ w kasie Energi była duża kolejka zdecydowałam, że zapłacimy w Mulikasie. Teraz tego żałuję. Mam dwa sklepy. Kiedy wyłączą mi prąd zepsuje mi się towar w lodówkach. A ponowne podłączenie to dodatkowa opłata. Zapłaciłam w terminie i mam na to pokwitowanie. Zakład energetyczny żąda wpłacenia połowy rachunku. W przeciwnym wypadku grozi odcięciem prądu. Skąd mam wziąć te pieniądze? - denerwuje się pani Helena. - Multikasa nie ma z nami podpisanej umowy - twierdzi Mariola Stasiak, kierownik oddziału bezpośredniej obsługi klientów w starogardzkiej Energi. - Nie miała więc prawa pobierać pieniędzy w naszym imieniu. Klientce mogę poradzić żeby ustaliła, na jakie konto wpłynęły pieniądze i dostarczyła kserokopię wpłat do nas. Wanda M. w pierwszych dniach stycznia opłaciła w Multikasie czynsz. Miała zaległości. Uzbierało się prawie 3 tys. zł. Pieniędzy na koncie spółdzielni mieszkaniowej nie ma do dziś. - Kto zapłaci odsetki karne? A może czeka mnie eksmisja? - pyta kobieta. - Przekazywaliśmy wszystkie pieniądze na konta - tłumaczy Stefan Solarczyk, były ajent Multikasy w Starogardzie Gd. - Mamy na to dowody wpłat. Ludzie denerwują się i przychodzą do nas z pretensjami. Zerwaliśmy umowę o współpracy z tą firmą. Załatwiamy na własny koszt reklamacje. Skontaktowaliśmy się z panią prezes Multikasy. Próbuje wytykać nam, że chcemy ją oczernić. - Ja tych pieniędzy nie mam w kieszeni, a ajenci Multikasy sąuczciwymi ludźmi - twierdzi Ewa Młodnicka, prezes Multikasy. - Spędziłam tydzień w banku, żeby wszystko wyjaśnić. Winny opóźnieniom jest nasz bank. Nie mogę ujawnić jego nazwy, bo obowiązuje mnie tajemnica handlowa. Tymczasem klienci trącą cierpliwość. Zapowiadają pozwy do sądu o ile ich pieniądze nie trafią tam, gdzie je wysłali. Jarosław Stanek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz