wtorek, 1 czerwca 2010

Stefan Milewski o Starogardzie: "Jesteśmy skazani na regres"

Stefan Milewski Starogard, 27.05.2010 r.

Wystąpienie na sesji Rady Miejskiej z okazji jubileuszu XX lecia samorządu

Panie Przewodniczący, Wysoka Rado!

Szanowni Państwo !




Na wstępie pragnę podziękować Wysokiej Radzie za podjęcie inicjatywy zorganizowania jubileuszu XX-lecia odrodzonego samorządu. Pragnę przekazać, obecnym i byłym samorządowcom serdeczne pozdrowienia i życzenia; oby aktualnie pozostającym u władzy wystarczyło zaangażowania, wytrwałości i wielu pomysłów w procesie zarządzania miastem. Prosili mnie również o przekazanie życzeń pan Stanisław Karbowski i Prezydent Tczewa pan Zenon Odya.

Generalnie jestem za organizacją tego typu spotkań, pod jednym wszakże warunkiem, że uroczystości takie służą także do merytorycznej wymiany poglądów, do autorefleksji nad przebytą drogą i do wyciągania konkretnych wniosków. Za takim spojrzeniem na organizowany dzisiaj jubileusz przemawia fakt, że jako uczestnicy w większości jeszcze jesteśmy w pełni możliwości twórczych i nie pora na wspominanie "przy kominku".

Tytułem wstępu i aby zadośćuczynić części podsumowującej dzisiejszej uroczystości, pozwolę sobie na bardzo syntetyczne podsumowanie lat 1998 - 2006, tj. dwóch kadencji, gdy w ramach koalicji rządziliśmy miastem. Posłużę się tutaj wynikami rankingu samorządów za lata 2005, 2006 i 2007 publikowanymi przez "Rzeczpospolitą".

Szczególnie ranking za 2007 r. został przygotowany bardzo starannie w oparciu o dane z lat 2004 - 2007, a więc obejmuje wyniki z ostatnich 3 lat naszej kadencji. Wyniki dotyczą ogólnopolskiej grupy miast z wyłączeniem miast na prawach powiatów. Publikowana jest grupa 100 jednostek, laureatów rankingu. Oto wyniki:

- do 2005 r. Starogard w ogóle nie był odnotowywany wśród laureatów,

- w 2006 r. zajął 73. miejsce /z naszego województwa jeszcze Chojnice i Lębork/,

- w 2007 r. awansował na 60 miejsce /z n. województwa Rumia, Bytów Pruszcz, Puck i Nowy Dwór Gdański/.

W nakładach inwestycyjnych, to jest we wskaźniku decydującym o rozwoju, w latach 2003 - 2006 w przeliczeniu na 1 mieszkańca Starogard plasował się w ścisłej czołówce miast naszego województwa. Obok Gdańska, Gdyni, Słupska, Chojnic i Kwidzynia.

Są to wyniki wielce satysfakcjonujące. Potwierdzające, że wykonaliśmy z nawiązką ciążące na nas zadanie: zapewnić miastu warunki do rozwoju. Pragnę raz jeszcze - teraz już z odpowiedniej perspektywy - podziękować wszystkim radnym z tamtych lat, uczestnikom koalicji rządzącej i opozycji za efektywną pracę na rzecz Starogardu.

Przy okazji dzisiejszego spotkania warto się zastanowić nad odpowiedzią na podstawowe pytanie: w jakiej kondycji jest nasze miasto w nowej Polsce, po wielu latach przemian. Sądzę, że 20 lat to długi okres, wystarczający dla zaobserwowania nowych zjawisk i tendencji rozwojowych. Zwróćmy uwagę, że Polska przedwojenna w ogóle istniała 20 lat i jak znaczący odnotowała dorobek. Spójrzmy, syntetyzując różne czynniki wpływające na rozwój miasta, jaki uzyskamy obraz / Starogard na tle Tczewa i Wejherowa/:

- pod względem liczby mieszkańców w latach 1995 - 2009 Starogard zmalał o 2461 m. /4.9%/,

Wejherowo zmalało o 395 osób/0,8 %/, Tczew odnotował wzrost o 324 osoby /0,5%/,

- pod względem liczby pracujących w latach 1995-2005 w Starogardzie nastąpił regres o 3267 osób /blisko 20%/, pozostałe miasta znaczące wzrosty np. Tczew o 3119 pracujących /22,8%/

- dochody budżetów gmin: w 1995 r. budżet naszej gminy znacząco przewyższał dochody budżetowe tamtych miast. Obecnie sytuacja uległa odwróceniu. To dochody budżetowe naszego miasta są niższe.

Widać wyraźnie, szczególnie w ostatnim okresie, że ambicje utrzymania przez miasto rangi liczącego się ośrodka przemysłowego w regionie możemy sobie darować. Jesteśmy skazani na regres. Trzeba poważnie się zastanowić, jaki inny model kształtowania przyszłości miasta otwierałby perspektywę wejścia na ścieżkę wzrostu, a nie stagnacji.

Korzystne położenie, jeśli chodzi o bliskość miejsc zatrudnienia, każe się zastanowić nad tworzeniem zachęt dla mieszkańców pozostawania w mieście. Traktowania go jako dobre miejsce do zamieszkiwania, atrakcyjne ze względu na wysoki komfort życia.

Dla realizacji tego postulatu podstawowe znaczenie będzie miało tworzenie warunków dla dynamicznie rosnącego budownictwa mieszkaniowego. Tutaj potrzebny jest absolutnie odmienny sposób postępowania od dotychczasowego tj. małymi krokami. Potrzebna jest wizja na miarę takich przedsięwzięć z przeszłości jak: Działki Lubichowskie, osiedle Łapiszewo, czy chociażby Osiedle Nad Jarem.

Miasto dysponuje całym szeregiem atutów zapewniających dobre warunki życia /sieć szkół różnego typu, baza obiektów sportowych, sieć handlu i usług, placówki podstawowej opieki zdrowotnej /. Konieczna jest poprawa sprawności układu drogowego. Jestem zdania, że małe ośrodki miejskie - w przeciwieństwie do dużych aglomeracji - mają realne szanse na poważne ograniczenie efektu "zakorkowywania" się miast.

Czeka nas dużo wysiłku o utrzymanie statusu miasta jako ośrodka usług regionalnych. Przykładem niech będzie przegrana walka o utrzymanie istnienia Oddziału Celnego. Postępująca erozja tej funkcji miastotwórczej jest bardzo groźna. Kluczowa w tym zakresie będzie odbudowa pozycji Szpitala św. Jana.

Jeszcze jeden temat, który w kontekście 20-lecia samorządu pragnę poruszyć. Jest to truizmem, co powiem, ale kluczowe znaczenie dla funkcjonowania państwa ma sprawna struktura władz terenowych.

Jesteśmy - byli i obecni samorządowcy - specyficzna grupą zawodową i społeczną, łączącą określone umiejętności z wykonywaniem władzy, z wszystkimi atrybutami jej przynależnymi, w tym potrzebą służby publicznej. Przy okazji centralnych obchodów XX-lecia padło wiele słów uznania pod adresem samorządów, ale bądźmy przy tym wszystkim krytyczni.

Władze państwowe i społeczeństwo winni być żywotnie zainteresowane doskonaleniem modelu funkcjonowania władz terenowych, zapewnieniem wysokiej sprawności i skuteczności ich działania, przestrzeganiem prawa itd. Tymczasem zainteresowanie opinii publicznej jest okazjonalne /od wyborów do wyborów, publikacja oświadczeń majątkowych, sensacje/. Mamy do czynienia de facto z apatią społeczną. Nawet wyraźne niepowodzenia władz są przyjmowane z pogodzeniem się z tym faktem. Często bez żadnej aktywnej niezgody na wynikłą sytuację.

Budowa obecnej struktury samorządowej i kompetencji władz poszczególnych szczebli przebiegała bez całościowego poglądu, jaki model jest Polsce potrzebny. Poza I-szym etapem samorządu na poziomie gmin, właściwie przygotowanym przez Rząd T. Mazowieckiego, cała reszta przebiegała bez głębszej analizy tego co się projektuje, po naciskiem decyzji politycznych.

Rezultaty nie upoważniają do optymizmu. Wystarczy przypomnieć, że nastąpiło silne upolitycznienie samorządu, wzrosła konfliktowość /wręcz wpisana w ten system/, krzyżują się kompetencje i jakoś nie widać oszczędniejszego funkcjonowania. Jest zderzenie administracyjnego optymizmu z rzeczywistością. Diagnozę tę podzielają czynniki rządowe.

Minister Administracji Jerzy Miller w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" /08.03.2010r./ bardzo krytycznie odnosi się do obecnego modelu powiatów. Lider jednego z ugrupowań politycznych, które optowało za bezpośrednim wyborem burmistrzów i wójtów, widzi obecnie w tym rozwiązaniu szereg wad. Jest to tak typowo polskie. Wszyscy o wadach wiedzą, ale nikt nie próbuje temu zaradzić czy cokolwiek zmienić. Panuje ogólna niemoc.

Sądzę, iż to z naszego środowiska powinno wypływać żądanie dokonania głębszej analizy obecnego modelu samorządu terytorialnego, wypracowania listy pilnych prac nad jego usprawnieniem. Chodzi o to, aby wreszcie podjęto prace naprawcze, bo obecna sytuacja nie przystoi państwu mającemu ambicje dorównania do poziomu rozwiniętych państw Europy

Zachodniej. Tylko samorządy miast i gmin są szczerze zainteresowane rozpoczęciem takich zmian. Jesteśmy tym żywotnie zainteresowani, gdyż to do nas w pierwszej kolejności trafiają mieszkańcy ze swoimi problemami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz