niedziela, 7 lipca 2013

ANTONI CHYŁA. Będziemy kontrolować wędkarzy, czy dokonują...

Sobota 29 czerwca br. Wstaję szybciej, przed piątą, gdyż dziś jesteśmy umówieni ze Strażą Leśną Nadleśnictwa Lubichowo na wspólną kontrolę akwenów wodnych naszego Koła Wędkarskiego nr 74 w Skórczu. Wspólnie z Michałem Chyłą i strażnikiem Mirosławem Rodhe będziemy kontrolować wędkarzy, czy dokonują połowu ryb zgodnie z przepisami o ustawie rybackiej...



Kontrolę zaczynamy od jeziora Czarne Północne, od strony przydrożnego krzyża. Na parkingu stoi samochód, co świadczy, że są wędkarze. Faktycznie, na pomoście znajduje się Mirek. Jak zwykle po "Dzień dobry" formułka: "Straż Leśna Nadleśnictwo Lubichowo. Kontrola. Poproszę dokumenty uprawniające do połowu ryb". Wędkujący wręcza legitymację, nim wysłucha zwyczajowej formułki do końca. Zapis do notatnika i dalej w drogę, do następnych pomostów. Z relacji wędkarzy wynika, że dziś są słabe brania - cóż, na pewno skacze ciśnienie. Żegnając się życzymy połamania kija - to takie wędkarskie pozdrowienie.

Przy następnym pomoście podczas kontroli ze zdziwieniem oglądam piękny widok - odpoczywającą kaczkę z potomstwem. Wyciągam szybko aparat i robię zdjęcie, z tym że nie zbliżam się do pomostu - niech sobie odpoczywają i ogrzewają się w promieniach wschodzącego słońca. Z relacji wędkarza z sąsiedniego pomostu wynika, że kaczka ta często tu wypoczywa.


Kontrolą obejmujemy Czarne Markocińskie i tak jak poprzednio "dzień dobry", i "do widzenia". Przenosimy się z powrotem na Północne, tym razem od strony Cisowej Góry. I co widzimy? Nasze kaczki przypłynęły na drugą stronę - w ostatnim momencie udaje mi się zrobić zdjęcie.

Kolejne jezioro - Tobołek. i tu tak samo - bez uwag. Co tu tylko ciekawe, odnotowujemy przypadek śpiącego w samochodzie wędkarza po nocy spędzonej na łowieniu. Z rozmów z wędkarzami wynikało, że rano było dość zimno.


Jedziemy nad jezioro Jelonek. Strażnik Mirek w leśnictwie Wdecki Młyn kontroluje książkę zgłoszeń myśliwych z Koła Łowieckiego "Łoś" w Skórczu. Nikt nie odnotował swego pobytu w łowisku. W trakcie kontroli jeziora Jelonek na jednym ze stanowisk wędkarz ma branie. Wyciągam aparat i robię kilka zdjęć. W podbieraku ląduje okoń. I jak tu nie mówić, że kontrola przynosi szczęście. Dziwne tylko, że na Jelonku poza dwoma perkozami nie widzimy innego wodnego ptactwa. Cóż, nie jest tajemnicą, że na tym jeziorze mamy norkę amerykańską i to ona robi spustoszenie wśród ptactwa. Dotyczy to okresu znoszenia jaj jak i wylęgu. Bez ingerencji człowieka to krwiożercze zwierzątko nie odpuści. A przecież przed laty norka wychowała młode nie gdzie indziej, tylko w skrzyni, gdzie były chowane wiosła i kotwice do łodzi Koła. Należy akceptować tylko rodzimą wydrę, która tu występuje, jak również i w niedaleko płynącej rzece Wdzie. Z wydrą w tym rejonie mam dwa wspomnienia. Pierwsze, jak przed laty polując nad rzeką z kolegą śp. Julianem Woźniakiem słyszałem kwilenie jakby dziecka. Pierwszy mój odruch, to że wyrodna matka wyniosła dziecko nad rzekę i tam je porzuciła. Gdy podszedłem w stronę, skąd dochodziło kwilenie, byłem zaskoczony. To wydra wydawała takie odgłosy. Drugi przypadek, to jak siedziałem na ambonie. Suczka Kora zasygnalizowała, że do ambony zbliża się jakaś zwierzyna. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłem, że to wydra wędrowała sobie lasem z jeziora Babskie do rzeki. Dwoje wędkarzy z Jelonka mówiło, że przyjechali tu, bo wszystkie pomosty na Czarnym wieczorem w piątek były zajęte.


Udajemy się nad Jezioro Czarnoleskie, gdyż koledzy wędkarze z Czarnego mówili, żeby tam jechać skontrolować, bo tam wędkują bez kart. Przejeżdżając we Wdeckim Młynie przy elektrowni widzimy dużo osób, które płyną kajakami. To miejsce wymaga przeniesienia ich na drugą stronę, aby dalej płynąć. Po dojechaniu do Czarnego Lasu spotykamy karciarzy, którzy mają rozbite namioty. Ja sam muszę wydukać formułkę "Społeczna Straż Rybacka PZW Okręgu Gdańskiego" i też dokonać zapisu w notatniku, aby kontrola przebiegała szybciej i bez zakłóceń. Na pomostach spotykamy również panie towarzyszące wędkarzom.


W trakcie kontroli koledzy wędkarze mieli złapane ryby: liny, glapy (określenie kociewskie krąpia), karasie złote i srebrne, płocie i karpia. Ryby miały swój wymiar, z tym że nie podaję na jakich jeziorach, aby nie reklamować wody. Zanotowaliśmy przypadki nieodnotowania wpisu w rejestrze połowu i łowienie na trzy wędki, gdzie do tych osób zastosowano formę pouczenia i poinformowania macierzystego koła.

I tak zakończyliśmy kontrolę umawiając się na następny raz.

Skórcz dnia 29.06.2013 Antoni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz