wtorek, 23 lipca 2013

STAROGARDZKIE KLEKSY. Dorożkarz, nowa ulica, Deyna na ścianie (dodane)

Znakomita większość materiału w naszym portalu dotyczy małych miejscowości Kociewia. O stolicy regionu - bijemy się w pierś - z braku czasu piszemy mało. Tymczasem sporo tu się zmienia. Niestety są to zmiany jakieś takie poszarpane - tu coś robią, tam coś budują, gdzie indziej przebudowują, a jeszcze gdzie indziej - wydawałoby się w najważniejszych miejscach - nie dzieje się nic. Trochę to takie rzucanie kleksów. Od dawna już nie ma sensu porównywać stolicy Kociewia z Chojnicami, Człuchowem, Kościerzyną czy nawet Tczewem - kiedyś synonimem kolejarskiej szpetoty. Będziemy się przyglądać Starogardowi w równie poszarpanych obrazach w czasie i przestrzeni, bo tak po prostu łatwiej. Starogardzkie kleksy - cz. 1
12.10.2011 r. (dziś, 23.07.2013 r. dodano 2 zdjęcia)


















Właściwie - przyjmując konwencję fotoreportażu adekwatną do zmian zachodzących w Starogardzie - nie jest ważne, z którego miejsca rozpoczniesz spacer z aparatem. Tu wzięliśmy - zupełnie przypadkowo - jako punkt wyjścia hotel Bachus. Ładny. I cieszy oko, że powstało obok niego nowe rondo. A z ronda wiedzie nowa ulica...


Połączy ulicę Mickiewicza - wylotówkę na Tczew - z węzłem, od którego idą Droga Owidzka, Kościuszki, Pomorska i ulica na Kolincz. Tablica przestrzega, że nie można wchodzić na plac budowy, ale co tam. Nowe cieszy, więc trzeba zobaczyć...



Jak ta para - rowerzyści. Uparciuchy. Tacy to muszą objechać, zanim otworzą nową ścieżkę rowerową. Wypróbować. Ale STOP! Dalej nie można. Jakiś robotnik zauważa, że owszem, ale po równolegle biegnących do drogi torach kolejowych. I to jest takie ładne - ulica biegnie wzdłuż torów, co doda Starogardowi wielkomiejskości. Żeby tak jeszcze od czasu do czasu jakaś lokomotywa... Jak widać cykliści schodzą na tory.


Zejście nie jest łatwe. Właściwie to zjazd...


Ale jest już OK. Tylko jak tu jechać po torach? - A z jakiej gazety? - Pytają. Koniecznie chcą coś powiedzieć na temat ścieżek rowerowych w Starogardzie. Zapewne coś pochlebnego.


Ulica jest budowana w tempie całkiem przyzwoitym. Być może za miesiąc zostanie ukończona. Nożyce i wstęga zapewne czekają.




Budowa odsłoniła most. Można go pomalować (graffiti?) i stanie się interesującym akcentem miasta. Obok powstaje drugi. W materiałach promocyjnych można napisać: STAROGARD MIASTEM MOSTÓW.


Nowy most jest solidnie uzbrojony, co widać na zdjęciu, więc się nie zarwie pod TIR-em, a nawet dwoma.


Pod mostami leniwie płynie sobie Wierzyca.


I docieramy do wyżej wspomnianego węzła. Po lewej lipowe alejki w miejscu, gdzie kiedyś stało mauzoleum Wiecherta (nie widać na zdjęciu), na wprost - balon - sala gimnastyczna II LO.


Od węzła idzie Droga Owidzka. Jej stan jest koszmarny. Dodajmy do tego, że za balonem ciągnie się ulica Jabłowska, która powinna być zamknięta. Nie ma co pytać, jaki ma sens budowa ulicy mającej odciążyć ruch z centrum Starogardu, jeżeli Jabłowska nie nadaje się do jazdy. Załóżmy, że na jej przebudowę również są pieniądze. Chyba, że ta nowa ulica ma prowadzić do budowanej praosady w Owidzu. Bądźmy optymistami - jakoś to będzie. Niektórzy mówią, że nowa ulica mogła być szersza, powiedzmy na trzy pasy. Przecież w przyszłości (trudno wyrokować jakiej) będą nią walić TIR-y. Można było uniknąć błędu, jaki popełniono przebudowując berlinkę, gdzie swobodnie mogły biec cztery pasy.


Proszę się nie denerwować. To przy ulicy Kościuszki typowe. Chodniki z czasów PRL-u-, słupy jak ten na zdjęciu, no i fatalna nawierzchnia. Niegdyś jedna z ważniejszych arterii komunikacyjnych miasta wyraźnie ma pecha. A jakie snuto piękne plany - rewitalizacji. Żeby było wesoło - naprzeciw tego domu stoi wyższa uczelnia.


W tej części "Kościuchy" (jak mawiał Bernard Janowicz) widać, że ludzie dbają o domy. Nowe okna, ładne firany i zasłony. Do tego nie kwapią się do ocieplania. Zakrycie cegieł styropianem pozbawiłoby domy uroku i charakteru.


W przeciwieństwie do części publicznej ulicy (chodniki, ulica) ludzie dbają tu o to, co za płotem.


Za tą otwartą bramą widać enklawy zieleni.


Wchodzimy za bramę - naprawdę przytulnie. Ktoś tu dba o miejsca wypoczynkowe, kwiaty, detale. przy drzwiach gustowna, kuta lampa, pasująca do ciepłego koloru cegły.


I jeszcze bliżej. Właściciel niewątpliwie kocha starocie, w tym przypadku starą cegłę i gzymsy. Ma problem z zamaskowaniem kabli, ale zapewne coś wymyśli. Być może w domu ma stare zdjęcia i dokumenty. Nic nie szkodzi zapytać. I... ma.


Oto ten sam dom, to samo wejście, na początku XX wieku. Mężczyzna na powozie - dorożce to jeden z trzech dorożkarzy w Starogardzie przed I wojną światową. W pokoju na ścianie wisi też wielkie zdjęcie, na którym ów starogardzki dorożkarz jest razem z cesarzem Wilhelmem II.


I ten sam dom w okresie międzywojennym. Kobieta po prawej trzyma... kozę.


Pora kończyć ten pierwszy fotoreportaż. Czym? Lubichowską. Prosimy o zbliżenie twarzy....


No tak - niby Deyna. Mieszkał w tym domu. Może to i ładne? Ale są pytania. Czy pan Kazimierz by się na to zgodził? Dom był przytułkiem dla ubogich i z pewnością niezbyt dobrze kojarzył się genialnemu piłkarzowi. Poza tym przecież Jego twarz nie jest "logo" do promocji miasta, które nie chciało wybudować mu pomnika jak chcieli dajmy na to Jancarzowi w Gorzowie. No i to otoczenie. Przecież w tym miejscu Lubichowska wygląda fatalnie. Poharatane płyty chodnikowe, kępki trawy i zielska, a na dodatek na cegłach domostwa zalega brud. W takie graffiti można chyba się bawić, jeżeli byłoby ono kwiatkiem do kożucha, tymczasem kożucha tu nie widać. Dobranoc.
Tadeusz Majewski, 12.10.2011



Dom przy ulicy Lubichowskiej w lipcu 2013 r. Pokazujemy ponownie, gdyż...



...gdyż jakimś cudem spod farby pokrywającej cegły wyłania się napis: "Przytułek Miejski"!


STAROGARDZKIE KLEKSY - Starogard miastem napisów - przejdź

STAROGARDZKIE KLEKSY - ROZDAJEMY MIESZKANIA I INNE NIERUCHOMOŚCI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz