niedziela, 9 listopada 2014

Kolejne zajęcia w szkole w Mirotkach pn. Mapy naszych miejscowości



Rysowanie map swoich miejscowości sprawia uczniom wielką frajdę. Jest to dla nich okazja zebrania w formie graficznej wszystkiego, co ich otacza i co dostrzegają. Mapa ma także być punktem wyjścia do tworzenia opowiadań, których akcja nie dzieje się w gdzieś tam, np. w kosmosie czy krajach anglosaskich (co w twórczości dzieci i młodzieży jest modne), a tu, w konkretnym miejscu, gdzie mieszkamy.


Rysowanie mapy to także odkrywanie starych nazw, legend i zaklętych miejsc, które można przecież wykorzystywać w twórczości pisanej. Od pewnego czasu w programie pn. Mapa jako miejsce akcji opowiadania (w gimnazjach również reportażu) na zakończenie zespoły pokazują swoje dzieła, a wybrany przez nich sprawozdawca je omawia. Ten punkt programu wywołuje bardzo duże emocje, gdyż w trakcie omawiania trzeba się wykazać sztuką ciekawego opowiadania. Poza tym pojawia się coś dodatkowego, czego nie zaznaczono na mapie. W szkole w Mirotkach jeden z omawiających mówił np. o bardzo starym żelaznym mieczu, znalezionym w szałerku, i drugim, tkwiącym podobno w drzewie. A oto tekst Adrianny Śliwińskiej, jaki otrzymałem.





Mapa mojej wsi

To mapa mojej wsi, która nazywa się Miryce. W Mirycach jest mój dom. My mówimy, że mieszkamy "na Mirycach". Całkiem niedaleko mojego domu stoi dom państwa Adamczyków. W jego pobliżu znajduje się nasz przystanek autobusowy, z którego wyruszamy każdego ranka do szkoły. Dalej stoi dom państwa Szulc. Jest to bardzo blisko, ale dom mojego kolegi Olka Szulca znajduje się na terenie Ryzowia, czyli kolejnej wioski. To trochę dziwne. Z drugiej strony mojego domu mieszkają państwo Kochanowscy.

Patrząc w kierunku Mirotek widzimy drogę skręcającą w lewo. Na samym zakręcie stoi krzyż który wyrzeźbił przed laty pan Piotr Tyborski, rzeźbiarz ze Skórcza (mieliśmy z nim w naszej szkole zajęcia plastyczne). Ten krzyż poświęcił ks. Aleksander Kreft, który zmarł w 2007 roku. Od krzyża idzie się w kierunku starego parku. Nie wiem, co tu było dawniej. Dalej idzie się w kierunku starej świetlicy i placu zabaw "Niwea". W starej świetlicy są mieszkania. Od niedawna mieszka tam mój nowy kolega - Kacper. Obok placu zabaw jest nowa świetlica, ale jeszcze nie możemy tam chodzić, bo nie było otwarcia. Zaraz za placem zabaw biegnie szosa. W prawo można pojechać do Barłożna, a w lewo na Skórcz. Gdybyśmy się znaleźli znowu przy krzyżu, to po przejściu szosy na drugą stronę znaleźlibyśmy się na drodze polnej w kierunku lasu. Tam też są domy innych mieszkańców Miryc.

W Mirycach nie mamy miejsca spotkań, bo bardzo rzadko się spotykamy. Spotykamy się codziennie na przystanku, gdzie czekamy na autobus razem z naszymi rodzicami. (...)

Adrianna Śliwińska, klasa V

Warsztaty przeprowadził Tadeusz Majewski - Ognisko Pracy Pozaszkolnej w Starogardzie Gd. - koło dziennikarsko-twórcze


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz