To życie pisze najciekawsze scenariusze, trzeba tylko umieć je dostrzec.
Rozdział pierwszy
Kamila wyskoczyła z autobusu numer sześć, sprawnie wtapiając się w tłum ludzi na rynku. Szła na spotkanie koła dziennikarskiego. Miała na nim przedstawić swoje pomysły dotyczące zadania, które powierzył jej pan Piotr.
Pan P. poprosił ją, by na podstawie jego reportażu o kobiecie z lat sześćdziesiątych napisała opowiadanie. Kiedy Kamila zabrała się za czytanie tego artykułu, poczuła się tak, jakby ktoś zamknął jej wyobraźnie w klatce. Reportaż był zbyt dokładny. Nastolatka nie miała żadnego punktu zaczepienia. Niczego, nad czym mogłaby się zastanowić. Dopytywać "dlaczego". Na każde pytanie znajdowała odpowiedź w reportażu.
Zawiedziona napisała do pana P. maila, w którym stwierdziłam, że się poddaje. Że nie umie napisać opowiadania na podstawie reportażu. Po chwili dostała odpowiedź.
Czemu? Czy nic Ciebie nie zainteresowało? Myślałem, że zauważysz tam wiele ciekawych wątków, które będziesz mogła wykorzystać w opowiadaniu. Np. Wątek dwóch sióstr. Kiedy jedna z nich umierała, poprosiła swoją siostrę, by zajęła się jej córkami. Czy nie jest to ciekawe?
Dopiero kiedy pan P. to napisał, Kamila zaczęła patrzeć na reportaż z innego punktu widzenia. Skupiła się tylko na wątkach, a nie na informacjach go dopełniających. Jeszcze raz przeczytała składający się z czterech części artykuł. Gdy skończyła, miała już wypisane na kartce pełno wątków. I wtedy pojawił się kolejny problem. Linia czasowa. Byłą dość rozbudowana i ciężko było jej zgrać ją w całość. Lecz tym razem dziewczyna nie zamierzała poddać się tak łatwo.
- Hey Kama! Czekaj!
Tuż obok nastolatki pojawił się Filip. Nie za bardzo ucieszyło ją jego towarzystwo. Nie żeby go nie lubiła, po prostu nie wiedziała czego on od niej oczekuje. Większość chłopaków traktowała ją jak kumpla w spódnicy, ale on. Hmm… Kamila uważała, że koleś ma rozdwojenie jaźni XD. Jednego dnia jest miły, a na drugi potrafił ją tak wkurzyć, że bez kija człowieku nie podchodź.
- To gdzie się spieszysz? - zagaił przyjacielsko.
- Na zajęcia - odpowiedziała sucho. Ledwo widocznym gestem Kamila zgłośniła muzykę na ipodzie. Głównie słuchała rocka. Jej ulubionymi wykonawcami byli Breaking Benjamin, Three Days grace, RED oraz Skillet. Potrafiłam odnaleźć się w tym gatunku. Wsłuchiwała się w tekst, odnajdując w nim nowe inspiracje. Lecz nie zawsze słuchała rocka, czasem zdarzały się drobne wyjątki od tej reguły. Nastolatka odprężyła się, gdy ze słuchawek poleciało Love Suicide autorstwa Tinie Tempan oraz Ester Dean.
Samobójstwo miłości. Zaraz w głowie Kamili pojawił się obraz chłopaka, którego widziała w autobusie. Zajął miejsce naprzeciwko niej. Dziewczyna zwróciła uwagę na jego dłonie. Cały czas poprawiał rękawy bluzy. Starał się coś ukryć, ale co? Nastolatka zaczęła się nad tym zastanawiać. Gdyby trzymać się tylko świata realnego, mogłaby uznać, że ma tam jakąś bliznę. Może się tnie? Jeśli się tnie, to dlaczego? Problemy rodzinne? Rzuciła go dziewczyna? Chce zwrócić na siebie uwagę? Mogła rozmyślać na ten temat cały dzień, gdyż właśnie takim oto sposobem powstawały jej opowiadania. Potrafiła dostrzec mało ważne fakty, a potem analizować je. Miała przy tym jedno ułatwienie - przeciętność. Niczym nie wyróżniała się z tłumu i to stanowiło jej atut. Ludzie najzwyczajniej nie zwracali na nią uwagi.
- Mogę cie odprowadzić? - spytał Filip wyrywając Kamile z wiru rozmyślań.
- A po co się spytasz? Nieważne czy powiem tak, czy nie, ty i tak pójdziesz ze mną.
Kamila wiedziała, że jej zachowanie w stosunku do chłopaka było chamskie, ale lubiła jasne sytuacje. A z nim nic nie było jasne. Nagle przez jej ciało przeszedł dreszcz wywołany silnym podmuchem wiatru. Było jej zimno pomimo iż za kilka dni miała się rozpocząć kalendarzowa wiosna. Filip zauważył ten gest. Stanął naprzeciw niej, skutecznie blokując jej drogę. Dziewczyna spojrzała na niego nieufne, lecz on zignorował jej spojrzenie. Ściągnął z szyi granatową arafatkę, którą następnie szczelnie opatulił dziewczynę.
- Nie chcę tego - zaoponowała.
- Nie pyskuj gówniaro - powiedział, patrząc jej w oczy, lecz ona szybko odwróciła wzrok.
- Bo co? - spytała zaczepnie.
Chłopak nie odpowiedział. Kamila wyminęła go. Nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś się o nią troszczy. Dlatego udawała, ze na nikim jej nie zależy. Że ze wszystkim sama potrafi dać sobie radę. Grała twardszą niż była.
- A powiesz mi chociaż nad czym teraz pracujesz? - spytał Filip, próbując zmienić temat rozmowy na jakiś bardziej pokojowy grunt.
- W tej chwili zabieram się za pisanie opowiadania na podstawie reportażu, a poza tym to dalej piszę opowiadanie o Annie. Ale jakoś brakuje mi weny twórczej. Chyba jednak nie mam tak wielkiego talentu - stwierdziła lekko smutna. - O, jesteśmy na miejscu. Dzięki za arafatkę - powiedziała oddając mu ją i zanim zdążył coś odpowiedzieć, ona odeszła.
Kiedy Kamila znalazła się w budynku redakcji, poczuła na twarzy powiew ciepłego powietrza.
- O jesteś. Piotr zaczął się już niepokoić - stwierdziła Sara, mijając ją na korytarzu.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedziała na wejściu.
- Nic nie szkodzi - odpowiedział jej starszy pan. Na oko miał pięćdziesiąt lat. Brązowe włosy zdobiły gdzieniegdzie szare pasma. Lecz szare oczy tryskały zawsze nową energią do pracy. - I jak twoja praca?
- Hmm. Nawet dobrze. Tylko mam jeden problem. Będę panu po kolei wymieniać wydarzenia, a pan poda mi rok, w którym one się wydarzyły, dobrze?
- Ok - odpowiedział, zamykając laptopa. Przez następne piętnaście minut nastolatka wymieniała kolejne wątki, a pan P. podawał jej daty. Doświadczony reportażysta dokładnie się jej przy tym przyglądał. Widział pasje oraz zaangażowanie. Czyli dwie rzeczy, które były bardzo potrzebne, jeśli chciało się pisać wciągające opowiadania. Nie wystarczyło mieć talentu, jeśli nie potrafiło się dać w to serca i duszy.
- Dobra. To już wiem - stwierdziła uśmiechając się.
- Czekaj, zanim zaczniesz coś robić, chciałbym omówić twoją poprzednią pracę.
- Tę o Niemcu?
- Tak. Wszystko byłoby świetnie. Tylko, że każda twoja praca nie ma określonego miejsca. Tamta też. A diabeł tkwi w szczegółach. Widzisz, kiedy ja piszę reportaż, to jest on zlokalizowany w określonym miejscu. Opisuję przedmioty, które mnie otaczają. W twoich pracach tego brakuje. Rozumiesz?
- Tak, wezmę to pod uwagę - odpowiedziała pokornie nastolatka.
- To dobrze. To teraz omów mi swoją koncepcje.
Kamila podeszła do tablicy. Chwyciła czarny marker i zaczęła po niej pisać. Pan P. przyglądał się temu z zainteresowaniem. Gdyby nie wiedział, że dziewczyna przedstawia mu plan swojego opowiadania, to uznałby to za jakieś równanie matematyczne lub wzór fizyczny. Po chwili Kamila odłożyła pisak, i odwróciła się twarzą do redaktora.
- Pamięta pan tego maila, którego panu przesłałam?
Piotr odtworzył se w pamięci jego treść.
Dzień dobry.
W sprawie tego reportażu. Mam kilka pomysłów .
A gdyby ta dziewczyna miała jakąś super moc? Miałam na myśli umiejętność komunikowania się z owadami. Wie Pan… Rozmowy i sterowanie nimi. Podczas pisania wymyśliłoby się coś jeszcze.
Myślałam też o stworzeniu faceta. Taki kobieciarz. Oczarowałby ją. A ona głupia by się w nim zakochała. Lecz on by jej tak naprawdę nie kochał. Bo on chciał tylko sprzedać ją na targowisku >.<
Kolejny pomysł to taki, że ktoś ją kupi. Ja bym była za tym, żeby to była kobieta. No ale może być to też jakiś koleś. No i on/a też będzie "inny/a". Tak jak ona będzie miał/a super moc. Razem by uczyli się nad nią władać, a potem nie wiem.. Niech ta dziewczyna się zemści ?
To tyle. Resztę przedstawię na zajęciach.
Kamila podeszła do tablicy.
- Ten znak - wskazała na bohomaz kształtem przypominający "x".- To jest nasza dziewczyna od owadów. Kolejne tego typu symbole oznaczają jej reinkarnacje. Pionowe kreski oddzielają dłuższe odstępy między epokami oraz oznaczają kolejne części opowiadania. To tutaj…
Przez następną godzinę Kamila dokładnie tłumaczyła oznaczenia dziwnego "wzoru". Pan P. był zdziwiony.
Ona podeszła do tego, jak do matematyki. Rzadko spotykam się z czymś takim.
Jednak Piotr był zachwycony tym, co widział. Sam pomysł bardzo mu się podobał, a zapał z jakim dziewczyna omawiała całą ideę, upewnił go tylko w tym, że nie mylił się co do niej.
To będzie kiedyś wyśmienita pisarka.
***
Koło siedemnastej trzydzieści Kamila wyszła z pomieszczenia redakcji. Na dworze dął zimny wiatr, dlatego dziewczyna przyspieszyła kroku. Robiąc wielkie korki, omijała kałuże utworzone z roztopionego śniegu. Nienawidziła zimy, a już tym bardziej nadchodzącej po niej wiosny. Uwielbiała za to jesień. Szeleszczące pod butami liście, oraz jesienny deszcz. Będąc na skrzyżowaniu ulicy Długiej ze Szczodrą zatrzymała się. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Stojąc w cieniu rzucanym przez wysokie kamienice patrzyła na Filipa i długonogą, blond włosą piękność.
Mam swoją jasną sytuacje - pomyślała Kama.
Patrząc na tą dwójkę straciła jakąkolwiek chęć, by coś zrobić. Nawet nowo nabyty entuzjazm, który zrodził się w niej po przedstawieniu swojego pomysłu na opowiadanie, zniknął. Patrzyła na nich jeszcze chwile, a potem odeszła.
Siedząc już w autobusie wciąż miała przed oczyma tę scenę. Filip a obok niego ona. Te niby przypadkowe momenty, gdy ich dłonie się spotykały. To jak na nią patrzył. Nie było to to samo spojrzenie, jakim patrzył na Kamilę. O nie, on coś do niej czuł. Nastolatka zdawała sobie z tego sprawę, jednak była twarda. Nie dała po sobie poznać, że to ją obeszło. Bolała ją tylko jedna myśl. Widząc ich razem zdała sobie sprawę, że dla Filipa była nikim. Jednak w głębi siebie wciąż łudziła się, że on może coś do niej czuł. Że dalej czuje.
Wysiadłszy z autobusu, Kamila przestała już o tym rozmyślać. Skupiła się znowu na tym co ją otaczało. Podziwiała gwiazdy. Magię nocnych świateł. Cieszyła się tym co miała, zamiast zamartwiać się tym co straciła. Nagle do jej uszu doszedł dźwięk sms"a.
Musimy pogadać. To pilne -odczytała.
Wiadomość przyszła od Julii. Najlepszej przyjaciółki Kamili. Dziewczyny znały się od dziecka. Nigdy się ze sobą nie kłóciły. Wiedziały natomiast, że zawsze mogą na sobie polegać. Nastolatka szybko wystukała odpowiedz.
Ok. Za 5 minut będę w domu. W tedy pogadamy :*
Ledwo Kamila przekroczyła próg domu, zadzwoniła jej komórka.
- Nieźle. Jak mówię pięć minut, to chyba ze stoperem odliczasz - stwierdziła uśmiechając się.
- Ech. Nie, tak jakoś - odpowiedział jej męski głos. Nastolatka była tak zdziwiona, że telefon wypadł jej z ręki i upadając na podłogę, rozłożył się na czynniki pierwsze.
- Cholera - zaklęła dziewczyna pod nosem, lecz gdy po chwili zorientowała się, że jest sama w domu, powtórzyła to tylko, że o wiele głośniej. Składając z powrotem swoją Nokie zastanawiała się, dlaczego Filip do niej zadzwonił. Włączyła telefon, a na wyświetlaczu od razu pojawił się sms. Kamila nawet nie sprawdziła od kogo on jest, od razu go skasowała. Miała przypuszczenia co do tego, kto mógł być adresatem. I nie myliła się, lecz może gdyby przeczytała tą wiadomość, nie żałowałaby potem przez następne kilka dni. Lecz nie wybiegajmy w przyszłość.
Rozdział drugi
Piątek rano. Jeszcze lekko zaspana Kamila przekroczyła próg szkoły. Wiedziała, że pierwszą ma matematykę, a dziewczyna wyjątkowo nienawidziła ten przedmiot. Weszła do klasy przed dzwonkiem. Usiadła w ostatniej ławce pod ścianą. Po chwili drzwi się otworzył, a do środka wszedł Filip. Zajął miejsce w rzędzie pod oknem i nie zwracając nawet uwagi na Kamilę zaczął rozmawiać z kumplami.
Już nawet nie jest łaskaw raczyć mnie zwykłym "cześć".
Nastolatka spojrzała na zegar. Miała jeszcze pięć minut do rozpoczęcia się lekcji. Zostawiła swoje rzeczy na ławce i wyszła na korytarz by się przewietrzyć. I wtedy ujrzała ją drugi raz. Blond włosa piękność. Stała obok jakiejś dziewczyny z trzeciej C, zacięcie z nią o czymś gestykulując. Kamila dopiero teraz miała okazje przekonać się jak piękna jest znajoma Filipa. Pełne usta. Lekko zadarty nos. Duże, zielone oczy. Kama nie miała nawet szans równać się z kimś takim jak ona.
- Hey, co tam? - spytała Julia stając obok niej.
- Wiesz co to za jedna? - spytała, patrząc na blondynkę. Dziewczyna podążyła za jej wzrokiem.
- Ona? To Patrycja. Szkolna gwiazda. Aż dziwne, że jej nie znasz.
- Nie obchodzi mnie podział na warstwy społeczne - burknęła. -Co jeszcze wiesz?
- A skąd się wzięło twoje nagłe zainteresowanie jej osobą?
- Ech, tak po prostu -skłamała.
- Taa jasne. Gadaj o co chodzi.
- Ta blondyna to nowa dziewczyna Filipa - stwierdziła gorzko Kamila.
- Skąd to wiesz? - spytała Julia. W pierwszej chwili myślała, że jej przyjaciółka żartuje, lecz ton jakim to powiedziała oraz ledwo widoczny grymas smutku, upewnił ją, że to prawda.
- Przypuszczam. Widziałam ich wczoraj.
- To, że się z nią spotkał, o niczym jeszcze nie świadczy. Ty na przykład cały czas piszesz z najróżniejszymi chłopakami, a to są tylko twoi kumple. Jak dobrze pamiętam, to w zeszłym tygodniu poszliście grupowo do kina.
- Taa. Byłam jedyną dziewczyną w kinie.
- A ty się dziwisz? Conan barbarzyńca? Dziewczyny raczej na to nie chodzą. Chociaż przyznam się, że ci zazdroszczę. W kinie z sześcioma kolesiami.
- Mogłaś iść z nami. Proponowałam ci to - przypomniała jej Kamila. Julia już chciała jej odpowiedzieć, ale rozległ się dzwonek, wzywający na lekcje. - Ech. Ja mykam. Pierwsza matma.
-To powodzenia. Trzymaj się.
Hmm przyda mi się.
Kamila wbiegła do klasy minutę przed nauczycielką. Zajęła swoje miejsce i udała, że skupia się na lekcji. Jednak jej umysł skupiał się na pani Aurelii. Zawsze spokojna i uporządkowana, dziś nie potrafiła niczego wyjaśnić. Ciągle myliła się. Nie zwracała uwagi na oczywiste błędy uczniów. Co chwila dyskretnie zerkała na wyświetlacz telefonu. I wtedy Kamila zauważyła coś jeszcze. W zwyczaju nauczycielki leżało picie na lekcji kawy, lecz dzisiaj zastąpiła ją herbata. Słodki, jaśminowy zapach wypełniał całe pomieszczenie, drażniąc nos nastolatki. Zmienił się też styl matematyczki. Lubująca się w wysokich obcasach i obcisłych koszulkach Aurelia zamieniła na luźną tunikę i trampki. Zapisując rozwiązanie zadania numer pięć, Kamila zawahała się.
Czy ona jest w ciąży?
Wszystkie elementy układały się w logiczną całość. Lecz mogły być też inne powody dziwnego zachowania nauczycielki. Problemy ze zdrowiem fizycznym? Kryzys w rodzinie?
- Ej. Kama, to do ciebie - siedząca z przodu Laura, podała dziewczynie małą, pogniecioną karteczkę.
Spotkamy się po lekcjach? Muszę z tb pogadać. Filip :*
Ciekawe o czym? Lepiej niech on się skupi na tej długonogiej piękności. Pomyślała cierpko Kamila. Nie była zazdrosna. Całą noc rozmyślała o tym, co wczoraj widziała i doszła do wniosku, że lepiej by było, żeby Filip był z Patrycja niż z nią. Nie chodziło o to, że przestało jej zależeć. Zależało jej, jednak doszła do wniosku, że chłopak będzie szczęśliwszy z inną. Poddała się, dla jego dobra. Zawsze tak robiła. Wyrzekała się czegoś, dla innych. Nieraz cierpiała z tego powodu. Tym razem było tak samo.
***
Zaraz po ostatniej lekcji, Kamila opuściła budynek gimnazjum. Szła szybko. Zależało jej na tym, by zdążyć na autobus, zanim Filip ją dogoni. Kiedy stała na przystanku, ktoś złapał ją za rękę.
- A na mnie nie łaska poczekać? - spytał chłopak. Dziewczyna nie odpowiedziała. - Pogadamy?
- Sorki, ale spieszę się.
- Ale nie zajmę ci dużo czasu.
- Nie rozumiesz, że się spieszę!
Na horyzoncie pojawił się mały autobus, który z każdą chwilą był coraz bliżej. Jego drobna sylwetka powiększała się, wraz z pokonywanym dystansem.
- Dosłownie sekunda.
- Ok. Wiesz co? Ja ci coś powiem - zdecydowała Kamila, biorąc głęboki wdech. - Jeśli ci na niej zależy, powiedz jej to, bo ktoś może cię uprzedzić - powiedziała patrząc mu w oczy. To, co powiedziała nastolatka, tak zdziwiło Filipa, że przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. I to wystarczyło dziewczynie. Kiedy drzwi autobusu otworzyły się, wskoczyła do środka, znikając w tłumie ludzi.
Czuła jak serce bije jej coraz szybciej, by z czasem powrócić do naturalnego rytmu. To, co kiedyś wydawało jej się ciężkie do wykonania, teraz stanowiło już przeszłość. Coś czego nie da się zmienić. Jednocześnie rzuciło to nowy, jasny promień na jej przyszłość. Nie tylko jej, ale i Filipa. Kiedy autobus zatrzymał się na przystanku niedaleko parku, dziewczyna wysiadła. Nie był to jej pierwotny cel podróży, ale uznała, że trzydziestominutowy spacer do domu dobrze jej zrobi. Pozwoli w spokoju przemyśleć niektóre sprawy.
Przechodząc koło fontanny przystanęła. Było jeszcze zbyt zimno, by leciała z niej woda, ale wodotrysk i tak robił ogromne wrażenie. Kamila przysiadła na jego krawędzi. To było jej potrzebne. Musiała na chwilę zwolnić. Wziąć głęboki wdech. Poczuć w płucach zimne, ale i zarazem świeże wiosenne powietrze.
Kamila zamknęła na chwilę oczy, by powspominać. Powspominać chwile spędzone z Filipem. Nocne pisanie esów. Rozmowy na lekcjach. Były to jedne z jej lepszych wspomnień. Lecz teraz musiała o tym zapomnieć. Miała świadomość tego, że nie będzie to łatwe. Ale skoro powiedziała A będzie musiała też powiedzieć B.
Nastolatka gwałtownie zamrugała oczami. Musiała skupić się na czymś innym. Zaczęła rozmyślać o minionym tygodniu. O ludziach których mijała. Którzy mieli swoje sekrety. Którzy dokładali wszelkich starań, by ich nie ujawnić. Kama wyjęła z torby szary zeszyt. Przez chwilę starała się uporządkować myśli krążące jej po głowie. Uśmiechnęła się pod nosem, a potem zaczęła pisać. Czysta kartka formatu A3 w ciągu kilku chwil zapełniła się kolorowymi bohomazami. Niektóre przypominały litery inne dziecięce bazgroły. Dla każdej innej osoby był to zbiór bezwartościowych notatek, dla Kamili zbiór wątków, składających się na fabułę.
Kiedy podstawa następnej opowieści była gotowa, dziewczyna zabrała się za pisanie. Lecz nawet nie skończyła jednego zdania, gdy zaczął padać deszcz. Najpierw była to jedna kropla, która z czasem zamieniła się w nagłą ulewę. Kamila nie zwróciła uwagi na zmianę pogody, dopóki mokre włosy nie przykleiły się jej do czoła, zasłaniając widoczność. Przestraszona zerwała się, chowając szybko swoje notatki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz