czwartek, 27 lutego 2014

ANTONI CHYŁA. Szczupak wyglądał jak atomowy radziecki okręt podwodny

Taki sobie "Jelonek"


Jelonek - dla wielu z nas wyraz oznaczający zwierzę z rodziny jeleniowatych. Być może niewiele osób zdaję sobie sprawę, że w gminie Lubichowo znajduje się piękne jezioro przepływowe o tej nazwie. Tego jeziora nie umieszczono na tablicach informacyjnych o Kociewiu, a szkoda. Jezioro to mieści się przy drodze prowadzącej z Wdeckiego Młyna do Kasparusa.


Jezioro to przed lat wchodziło w skład gospodarstwa rybackiego Piotrowo koło Tczewa. Rybaczył na nim pan Karnowski z Ocypla, z tym że w rybaczeniu pomagali mu mieszkańcy Wdy jak i Wdeckiego Młyna. Jezioro w tym czasie nie było udostępnione do wędkowania wędkarzom poza tymi osobami, które uzyskiwały pozwolenia z Piotrowa. Od roku jezioro to dzierżawione jest przez ZO PZW w Gdańsku i przydzielono Kołu PZW w Skórczu. Ja sam to jezioro poznałem szybciej, niż koło nasze otrzymało obwód łowiecki. Pamiętam, jak w okresie jesiennym na przelotach siadały gęsi od strony Szlagi. Na jeziorze tym niepodzielnie panowały kaczki krzyżówki, cyranki i łyski. Nieważne było strzelenie kaczki czy gęsi, ale sam koncert głosów żerujących ptaków był piękny. Wędkarzy spotykało się w tym czasie nielicznych - tych miejscowych, którzy korzystali na zasadzie dziad wędkował, to i ja wędkuje - tak było. Ich łatwo nie było zlokalizować, gdyż jak przychodzili nad wodę, to tak, że ptactwo nie reagowało. Tylko unoszący się zapach papierosów "Sport" zdradzał ich miejsce. Legalni wędkarze zwykle swym zachowaniem płoszyli ptactwo, które się podrywało z wody. Cóż, byli to ludzie z miasta.

Jadąc z Wdeckiego Młyna do Kasparusa drogą przy leśniczówce, którą będziemy mieli po prawej stronie, dojedziemy do pierwszej drogi odchodzącej w lewo. To dawna droga prowadząca do byłego "Kantakowego mostu" na rzece Wdzie. Jadąc drogą leśną po lewej stronie będziemy widzieć rzekę. Dojedziemy do "Suchego Jelonka", który będzie się znajdować po prawej stronie, od którego prowadzi rów do rzeki. Kilkanaście lat temu było to pastwisko, dziś porasta olcha i sosna, widać ślady żerowania bobrów. Po przejechaniu dalszego odcinka drogi po prawej stronie będzie prześwitywać jezioro Jelonek. Dzięki wycince części drzew to jezioro zostało częściowo odsłonięte. Ten widok mamy tylko w okresie zimy, gdyż drzewa liściaste zrzuciły liście i polepszyła się widoczność.


W sumie jadąc możemy podziwiać rosnące drzewa: sosny, świerku, brzozy, dębu, buka, grabu, lipy, olchy i oczywiście jałowiec, kruszynę. Jedne zasadzone ręką człowieka, inne znalazły się tu dzięki wiatru, który przeniósł nasiona - taka jest przyroda. Na tym odcinku przy odrobinie szczęścia możemy napotkać żerujące daniele, jelenie, sarny jak i dziki. Jadąc dalej dojeżdżamy do strugi, która wypływa z tego jeziora. Ta struga może być sucha, jak i może płynąć woda. W sumie to, czy płynie, czy nie płynie, to sprawka bobrów, które systematycznie zatykają przepust powyżej. Na tej strudze znajduje się zastawka w celu spiętrzenia wody na jeziorze i jako punkt czerpalny dla straży.

Za strugą w prawo prowadzi droga do jeziora. Dojedziemy do parkingu Koła nr 74 PZW w Skórczu. Jezioro swobodnie możemy obejść wydeptaną przez wędkarzy ścieżką, z której korzysta również zwierzyna. Jezioro to ma charakter rynnowy z okresu polodowcowego. Jego powierzchnia to 21,4 ha. Głębokość wody dochodzi miejscami do 16,5 metrów. Brzegi jeziora porośnięte trzciną. Przy brzegach możemy napotkać żeremia bobrowe. Po przeciwległej stronie znajduje się ogólnodostępny parking, przez nas wędkarzy zwany "przy figurce". Do tego parkingu możemy dojechać od drogi Wdecki Młyn do Cisin i Kasparusa. Wtedy to leśniczówka będzie po lewej stronie drogi. Skręcamy z tej drogi w lewo pod kątem ostrym. Droga ta nosi ślady poruszania się po niej pojazdów. Jadąc tą drogą dojeżdżamy do jeziora i będziemy mieli zapierający w piersiach dech widok jeziora z góry - coś pięknego niezależnie od pory roku. Po zjechaniu w dół jesteśmy na tym parkingu. Po prawej stronie na drzewie znajduje się figurka Matki Boskiej w mini kapliczce przybitej do drzewa. Została tam umieszczona przez mężczyznę, który uratował się przed utopieniem, gdy był na rybach.

Ciekawym elementem przy tym jeziorze jest wykopane przed wojną tarlisko, które znajduje się przy parkingu koła. Z relacji starszych mieszkańców wynika, że rybacy odławiali liny przed tarłem i je tam wpuszczali, aby bezpiecznie odbywało się tarło i narybek bezpiecznie się rozwijał. Ryba z jeziora wędrowała do rzeki i na zimę z rzeki do jeziora. Woda w tym jeziorze to kryształ. Żyją w nim raki, różne gatunki ryb w tym i sumy z Wisły. Przed laty jak z Grzegorzem Glinieckim i Markiem Błońskim jeździliśmy na Wisłę, to część małych sumów wpuszczaliśmy do Jelonka. Pamiętam z dzieciństwa, że część robotników leśnych podczas przerw na posiłek przy pracach na zrębie wspominało, że na Jelonku są takie szczupaki jak kłody i latem można spotkać przypadki pożerania młodych kaczek i łysek przez nie. Ponoć na ciele ich porasta mech - takie są stare. Te opowiadania były bardzo ciekawe, okraszane często że taki szczupak nie był możliwy do wyciągnięcia na wędkę, jak również siecią - a mówili to starzy fachowcy. Część nich w okresie zimy pomagała ciągnąć rybę spod lodu rybakom. Za pracę otrzymywali rybę. Latem pomagali w zastawianiu żaków i sznurów na węgorza i sandacza. Pan Władysław Noga opowiedział mi legendę o nazwie Jelonek.


Tak w sumie człowiek rósł i w pewnym okresie czasu było mi dane zobaczyć prawdziwego szczupaka na Jelonku. Było to kilka lat temu jesienią. Jak pola robiły się czarne (zaorane), to wtedy wytrawni wędkarze mówią, że bierze drapieżnik: szczupak, okoń, sandacz. Wybraliśmy się w trójkę na ryby na Jelonek, to jest Grześ Gliniecki, Marek Błoński i ja. Mieliśmy z sobą łódź Grzesia i mieliśmy łowić w trójkę. Po przyjeździe zwodowaliśmy łódź i ja zaproponowałem mistrzom, że będę łapał z pomostów, a oni z łodzi. Wziąłem spinning i zacząłem łowić. Miałem kilka pobić, ale bez skutku. Zmieniłem blaszkę na gumkę i pamiętam, że byłem na pomoście, gdzie w wodzie leżał potężny świerk. Po rzucie skręcałem żyłkę. Kołowrotek lekko się kręcił. Gdy gumka znalazła się w konarach świerku zacząłem szybciej kręcić kołowrotkiem, aby nie doszło do zaczepu. Tak w sumie się stało, lecz za gumką wpłynął szczupak. Była to faktycznie kłoda. Miał trudności z wydostaniem. Wyglądał jak atomowy radziecki okręt podwodny. Żałowałem, że nie prowadziłem gumki wolno. Być może by strzelił wtedy tylko spinning, bym wyrzucił na wodę, a koledzy by go wyciągnęli. Ten szczupak śnił mi się po nocach.




Co prawda ja nie miałem już takiego szczęścia, aby spotkać taki okaz na Jelonku. Udało się tego dokonać prezesowi koła PZW w Skórczu koledze Włodzimierzowi Szarafinowi, który będąc 15 sierpnia 2013 roku na Jelonku z pomostu wyciągnął szczupaka o wadze 8,58kg i długości 114 cm. Tego szczupaka wyciągnął na pojedynczy haczyk, żyłka 0,22mm, żywiec to większa płoć złapana na wędkę. Opowiadał, że po złapaniu płoci wyrzucił wędkę z żywcem i dalej łapał płocie, które słabo brały. W pewnym momencie zorientował się, że nie ma spławika z żywcem.

Ściągnął wędkę do łapania płoci i zaczął skręcać żywcówkę. Stwierdził, że ryba podeszła pod pomost, na którym łowił. Ryba poszła na wodę wyciągając żyłkę i zaczęła się walka, dokręcanie i popuszczane hamulca. Po pewnej chwili pokazał się szczupak. Ta walka trwała kilka minut. Z pomocą wędkarzy udało się go podebrać i zważyć. Idąc ze szczupakiem w podbieraku na brzeg podbierak się złamał i szczupak znalazł się z powrotem w wodzie, ale nie miał już sił dalej walczyć. Drugie takie same branie miał kolega z koła Krzysztof Kurkowski z Tczewa. Co prawda złapał szczupaka na spinning z łodzi. Zacytuję kolegę Krzysztofa: "Rybka wzięła na woblera Salmo egzekutor9", wędka Shimano Alivio super sensitive 240 ML, kołowrotek Mistral Ignana RD 3000, żyłka Team Dragon Spinn 0,18. Było to 27 grudnia 2013 godzina 13. Hol trwał 20 - 30 minu. Był bardzo ekscytujący, z odjazdami ryby po kilkanaście metrów. Waga 8kg długość 95cm.





Dziś każdy członek PZW może spróbować szczęścia na tym jeziorze, aby tylko każdy z nas zadbał o ochronę środowiska. Jednymi z tych, którzy dbają o przestrzeganie przepisów, jest Straż Leśna Nadleśnictwa Lubichowo w osobach komendanta Grzegorza Sławnego i strażników: Stefana Bugajewskiego i Mirosława Rodthe, którzy w tym roku - 2014 zostali wyróżnieni "Za działalność na rzecz ochrony wód PZW". O wspólnych działaniach napiszę w innej gawędzie.

PS. Mamy przypadki wyjazdów wędkarzy na ryby poza granicę naszego kraju i tu kłania się przysłowie "cudze chwalicie swego nie znacie". O widoku z pomostu na jezioro Jelonek nie pisałem, gdyż nie starczyłoby stron. Widok wyskakującej drobnicy z wody jak goni okoń. Nie mówię o widoku płynącego bobra jak i pięknej wydry - to trzeba samemu zobaczyć, pozostanie na zawsze w pamięci.

"przynęty miękkie potocznie nazywane gumą"

Antoni

Skórcz dnia 25.01.2014 rok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz