czwartek, 27 lutego 2014

JANUSZ SCHUTZMANN: Znajdujemy się w miejscu strategicznym, w przedwojennym "korytarzu"

Od 30 marca 2012 r. sołtysem Bytoni jest Janusz Schutzmann. Pan Janusz pochodzi z sąsiedztwa, a mianowicie z Kaliska, choć urodził się 17 stycznia 1971 r. w Zblewie, gdzie w owym czasie była porodówka. 15 stycznia 1983 r. ożenił się z Elżbietą z domu Naftyńska i zamieszkał w Bytoni. W tym samym roku, już po wojsku, pracował jako kierowca samochodu ciężarowego (ukończył szkołę samochodową). Po ukończeniu szkoły podoficerskiej został milicjantem i w kwietniu 1985 r. rozpoczął pracę w komisariacie MO w Zblewie. Pracował tu do 2005 r. (od 1989 r. już jako policjant). Dziś jest na emeryturze.




- Przez 20 lat pracy w gminie Zblewo było co robić - zauważa sołtys. - Mieliśmy dużo zdarzeń samochodowych.

Wkrótce po ślubie zaczął budować domu.

- Jako młody żagiel chciałem znaleźć działkę i się budować. Ale zaproponowali ją nam teściowie. Taka działka na początku małżeństwa to jest kop. Dali, więc wiesz, że musisz do przodu. Zacząć i skończyć, bo jak się przerwie, ostygnie, to zalicza się postój. Budowałem 3 lata. Postawiłem typowy klocek. Teraz ma dach kopertowy i duży angielski wykusz, w którym siedzimy. Stoi tu stół, są okna na trzy strony, przez które można popatrzeć na ogród.

Do wyborów na sołtysa stanęły trzy osoby, w tym pan Janusz.

- Żyję aktywnie i zawsze chodzę na wiejskie zebrania, które odbywają się w szkole. Przychodzi na nie od 30 do 50 osób. W tamten dzień poszedłem nie po to, by kandydować, ale mnie wskazali. Zgodziłem się. Dlaczego nie, jeżeli mam mieszkanie, dysponuję czasem i wszystkich znam, bo przecież to był mój rejon działania jako policjanta? Owszem, musiałem się zaprezentować, ale nie mówiłem nic wielkiego. Przecież wiadomo, że ja tu nie będę robił Ameryki. Przeszedłem w pierwszej turze. No i jestem sołtysem.


Bytonia przez ponad 20 lat po tak zwanej transformacji ustrojowej bardzo się zmieniła.

- Motorem rozwoju wsi jest komunikacja - stwierdza sołtys. - Znajdujemy się w miejscu strategicznym, w przedwojennym "korytarzu", przy berlince i torach kolejowych, gdzie doszło do zamachu na Hitlera. Mankamentem są nieutwardzone drogi. No ale trzeba zrozumieć, że najpierw musi być kanalizacja. Rosną osiedla - Zielone, Młodych, powstają nowe, jak to przed torami i osiedle developerskie (10 domów). Są też malutkie osiedla bez nazwy, rodzinne. Powstają dzięki ludziom, którzy kiedyś wyemigrowali, a teraz, gdy tylko mają pieniądze, tutaj budują. Ile mogło powstać domów przez 20 lat? Mamy 209 punktów odbioru nieczystości, kilka pustostanów. Myślę, że koło setki to są nowe. Stara Bytonia leży przy szosie, a ta nowa w różnych miejscach. Domy i obejścia są zadbane. Bytoniacy są gospodarni. Mam porównanie, gdyż znam środowisko całej gminy. O, tak gospodarny jest też Pinczyn.

Mapy Bytoni narysowane podczas warsztatów dziennikarskich w bytońskim gimnazjum. Fot. Tadeusz Majewski


Wieś ma swój budżet - 4470 złotych. Może je wydawać za zgodą rady sołeckiej, ale cele są określone - na upiększenie, modernizację, wsparcie sportu (są aż trzy zespoły piłkarskie - seniorzy Zarex i LZS oraz utworzona pod okiem Mariusza Brumirskiego drużyna młodzieżowa) i na organizowane w szkole spotkania opłatkowe dla młodzieży i rodzin.

Po części praca sołtysa jest podobna do pracy listonosza.

- Dużo chodzę po wsi. - opowiada pan Janusz. - Dostaję nakazy podatkowe i chodzę z nimi po ludziach, Kto chce, od razu za pokwitowaniem płaci. W większości są to starsi ludzie. Są też tacy, którzy płacą za cały rok. Wychodzi tego od 300 do 400 złotych od nieruchomości. Niektórzy przychodzą zapłacić do mnie. Termin płatności jest do 15 marca. Ogólnie nie ma problemów. Podczas tych odwiedzin i na zebraniach każdego się słucha. Czego by chcieli najbardziej bytoniacy? Sali gimnastycznej. Świetlica jako taka jest przy OSP. Została kiedyś zbudowana w czynie społecznym, ale teraz stała się jakby niechciana. Szkoda, bo miejsce eleganckie i duży plac. Spotykają się w niej członkowie straży, odbywają się spotkania rodzinne, osiemnastki, Nie takie miało być jej przeznaczenie. Inna sprawa, że dla wiejskich spotkań nowoczesna szkoła jest atrakcyjniejsza.



Sołtys Janusz Schutzmann z wnuczkiem Pawełkiem (4 l.). Córka Patrycja i zięć Piotr Karbowski mieszkają u góry. Fot. Tadeusz Majewski


W Bytoni nie ma Koła Gospodyń Wiejskich. Zaskakujące, bo jest ich w gminie przecież sporo.

- KGW kiedyś było. Nie ma, bo tutaj większość to ludzie z zewnątrz - tłumaczy Janusz Schutzmann. - W 70 procentach inwestycje realizują ludzie napływowi, a ci nie czują tego tematu. Tutejszych, takich, co to pamiętają, jak wylewał Kanał Bytoński, jest już w Bytoni niewielu. To już prawie legenda. Legenda o kajakach na rozlewisku, o lodowiskach, na których śmigało się na łyżwach i o szczupakach, które wyciągało się gołymi rękoma w okresie tarła, gdy ryba jest opasła i ospała.

Tadeusz Majewski



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz