sobota, 8 października 2005

Artuk Herold. Najciekawsza kampania

Wybory do sejmu za nami. Niektórzy młodzi kandydaci dali nam show w amerykańskim stylu. Dzięki Arturowi Heroldowi ze Zblewa mogliśmy podziwiać najsilniejszych ludzi: a/ w gminie, b/ w regionie c/ w świecie!

Kandydat na posła Artur Herold i jego dwaj bracia - Arkadiusz i Piotr - należą do najsilniejszych ludzi w powiecie, a jako zespół rodzinny - być może w Polsce. Siłę mają w genach, ale oczywiście musi to być poparte latami ćwiczeń na siłowni. Często występują też na zawodach i pokazach.
Podczas przedwyborczego objazdu po terenie Artur zorganizował szereg zawodów siłowych. Mieliśmy - można rzec - do czynienia z objazdowym klubem siłaczy.

W Bukowcu zawodowcy

- Zacząłem na dożynkach w Wielkim Bukowcu, w gminie Skórcz - opowiada Artur. - Tam było podnoszenie 20-kilogramowych ciężarków. Startowało kilkadziesiąt osób, mniej niż na dożynkach w Smętowie Granicznym.
To w Wielkim Bukowcu - o czym pisaliśmy - kapitalną formą błysnął wicestarosta Kazimierz Chyła, który zajął trzecie miejsce. Drugi był... kandydat na posła

Władysław Komola, który miał 26 powtórzeń. Pierwszy - Kazimierz Jasiński, siłacz z Agro. Ten mógł ciężarkami "pedałować" bez końca.
Wystawienie Jasińskiego - zawodowca było błędem. Najwięksi gminni siłacze mogli się speszyć, widząc kogoś takiego.
- Ciekawe, ile by udźwignął worków z ziemniakami - żartował ktoś w tłumku w Bukowcu.
Może i miał rację. Co innego machać 20-kilogramowymi ciężarkami, co innego dźwigać 50-kilogramowe worki. Po prostu pracują inne partie mięśni.

W Smętowie kobiety

- W Smętowie było już to zorganizowane na innej zasadzie - opowiada Artur. - Tam uczestniczyło wielu miejscowych i co ciekawe - więcej kobiet niż mężczyzn. Oczywiście kobiety podnosiły odpowiednio lżejsze, 7-kilogramowe ciężarki.
Hmm... Mężczyźni 20-kilogramowe, kobiety - 7-kilogramowe. To znaczy, że kobieta statystycznie ma 0,35 procent siły mężczyzny (7 podzielić przez 20).
- Otaczało ich całe koło widzów, ponad stu ludzi. Widać, że takie konkurencje siłowe są bardzo widowiskowe

Dzieci w Suminie

Na dożynkach parafialnych w Suminie, małych, właściwie wiejskich, w zawodach uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Tam Artur organizował także konkurencje dla dzieci. Wśród dorosłych równowaga - startowało siedmiu mężczyzn i siedem kobiet.
W miarę rozwoju sytuacji zawody były organizowane coraz bardziej profesjonalnie. Na przykład trzeba było wyeksponować same zakończenie - zwycięzcy odbierali dyplomy na scenie.

Bolesławowo - bracia

Na wojewódzkich dożynkach w Bolesławowie show przygotowany przez Artura i jego przyjaciela Kazika Jasińskiego był już najwyższej marki i należał do jednych z najciekawszych punktów tej wielkiej imprezy. Przed rozpoczęciem trudno było się przecisnąć przez wielki i zwarty jak mur krąg widzów. Przyciągnęło ich nazwisko mistrza...



Siedzieliśmy obok znakomitego fachowca od sportów siłowych i również siłacza Wiesława Licy.
Zaczęło się niewinnie, rzec można rodzinnie.
Do ciężarów podchodzili Arkadiusz i Piotr Heroldowie. Arkadiusz był w tej konkurencji - w ciągu martwym - z 18. powtórzeniami 180 kilogramów - pierwszy, drugi był jego brat, miał 14 powtórzeń, trzeci - Kazimierz Jasiński - 8 powtórzeń.



Takie ciężary, przyczepione do drążka, które trzeba podnieść do pasa, wyglądają niewinnie. Siłacze jednak wiedzą, co to znaczy 180 kg, dlatego w Bolesławowie zgłosił się poza wyżej wymienionymi tylko jeden chętny.
- Przed podejściem do ciężaru strasznie mocno uścisnął mi dłoń - opowiada Artur. - Prawdopodobnie chciał pokazać, jaki jest silny. Miał cztery powtórzenia. Oczywiście to musiał być jakiś zawodnik. Podniósł mało, bo zapewne od dawna nie ćwiczył.



Ciąg martwy, żelazny uścisk

Ciąg martwy - ciekawa nazwa, prawda? Jedna z najciekawszych konkurencji siłowych. Właściwie jedna z dwóch najciekawszych, obok wyciskania leżąc. W ciągu martwym ręce ma się zaciśnięte na sztandze odwrotnie (jedna ręka nadchwytem, druga podchwytem), a ciężar podnosi się z wysokości 30 cm do wysokości pasa. W żelaznym uścisku - podchwytem.

- Mam w ciągu martwym rekord życiowy 320 kilogramów, w żelaznym uścisku 370 - mówi Artur. - Na zawodach w Bolesławowie nie startowałem, bo leczę kontuzję. Czy lubię najbardziej tę konkurencję siłową? Nie. Największym moim wyczynem jest podciągnięcie na drążku z ciężarem 50-kilogramowym.



Niepozorny mistrz

Wróćmy do opowiadania o zawodach w Bolesławowie. Po występach braci w pewnym momencie zapadła cisza tego zwartego, wielkiego kręgu widzów. Artur zapowiedział występy mistrza Jana Łuki. Z tego co mówił Artur, najsilniejszego człowieka na świecie.
Z naszego punktu widzenia, z ławki, za ciężarami stał stosunkowo niski i nienapakowany mężczyzna. W dodatku 56-letni. No nie, wolne żarty. To ma być najsilniejszy w świecie? A Pudzianowski?

Po kilku podejściach mistrza organizatorzy Artur i Kazimierz Jasiński mieli problem - zabrakło miejsca na ciężarki na sztandze i trzeba je było przywiązywać sznurem.
- Podejrzewam, że gdyby było miejsce na ciężary, to mistrz pobiłby swój rekord świata - mówi dzisiaj Artur.

Artur - pytamy. - Skąd tego mistrza wziąłeś?
- To Jan Łuka. Niegdyś zawodnik Floty Gdynia. Ośmiokrotny mistrz kraju w trójboju siłowym, na który składają się: ciąg martwy, wyciskanie leżąc na ławce, przysiad ze sztangą. Zdobył tyle tytułów jako jedyny. Trenuje od lat. Ale to nie wszystko. Jest mistrzem świata i Europy w wyciskaniu leżąc, rekordzistą księgi Guinessa w podciąganiu na drążku podchwytem....

Ile razy się podciągnął?
- Tu nie chodzi o to, ile razy się podciągnął, a z jakim obciążeniem. Jego rekord wynosi 105 kilogramów. To znaczy podciągnął się na drążku (broda musi być nad drążkiem) z takim ciężarem. W tym jest najlepszy na świecie.

Łuka a Pudzianowski

A Pudzianowski?
- Ma tylko 75 kilogramów. Dodajmy do tego, że Pudzian waży 130 kilogramów, a Jan Łuka 90. Nawiasem mówiąc, to najlepsza waga ciała do podciągania.

Na a Pudzian w ciągu martwym?
- Bierze z ziemi w ciągu martwym 395 kilogramów, a w żelaznym uścisku weźmie 320. Ma słaby uchwyt. Ja mam 270 kg.
Znowu wróćmy do zawodów w Bolesławowie. Stosunkowo drobny jak na siłacza człowiek podchodził i podnosił coraz większe ciężary w ciągu martwym z żelaznym uchwytem, czyli podchwytem. Z wysokości 30 cm do pasa. I w tej konkurencji jest zapisany w Księdze Guinessa. Podnosił coraz więcej, już blisko swojego najlepszego wyniku... 401 kilogramów, co jest absolutnym rekordem świata.

Taki niepozorny człowiek i najsilniejszy na świecie?
- Jak się od lat uprawia dyscypliny siłowe, to wyrabiają się włókna siłowe mięśni i człowiek nie musi być szczególnie napakowany - wyjaśnia Artur.
To pocieszające dla tych, którym siła kojarzy się z masą ciała.

Mamy trzech strasznie silnych braci. Wiesław Lica - sędzia trójboju siłowego - jest pod wrażeniem. Mówił, że są niesamowici i jako zespół rodzinny na pewno nie mają sobie równych w Polsce. Jeden z nich wystartował do sejmu. Przy okazji zrobił nam objazdowy show. Nieźle też wypadli w tych zawodach nasi lokalni politycy i kandydaci na polityków. Prosimy o powtórkę przed wyborami samorządowymi. A może od razu połączyć jedno z drugim? Najsilniejszy zostanie starostą, drugi - wice i tak dalej. Oczywiście to żart. Jedno jest pewne - polityka coraz bardziej kojarzy nam się z zabawą, a nie ponurymi gabinetami. I dobrze.
Tadeusz Majewski

1.
Kandydat na posła Władysław Komola ze Starogadu. Pokazał w Wielkim Bukowcu, że jest silny. Czy na tyle, żeby przełknąć gorycz porażki i spróbować się w wyborach samorządowych? Fot. Tadeusz Majewski

2. Niepozorny człowiek i wielki ciężar. Fot. Tadeusz Majewski

3. Podnosi Piotr Herold - młodszy z braci Heroldów.

4. Arkadiusz Herold zdobywa pierwsze miejsce w Bolesławowie. Fot. Tadeusz Majewski

5. Kazimierz Jasiński - członek sztabu wyborczego stojącego obok kandydata na posła Artura Herolda - dzielnie walczył z wielkim ciężarem. Fot. Tadeusz Majewski

Za magazynem Kociewiak - piątkowy dodatek do Dziennika bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz