niedziela, 9 października 2005

Święto Grzyba u Lasaków

Pierwsze w historii powiatu, a może i III RP Święto Grzyba (u Lasaków) w Osiecznej "obchodzono" w sobotę w Osiecznej. Imprezę zorganizowano znakomicie. Naprawdę szkoda, że w tym roku w lasach nic nie rośnie.







Imprezie wróżymy wielkie powodzenie w normalnych sezonach, kiedy to przy szosie Osowo Leśne - Osieczna stoją w weekendy dziesiątki samochodów osobowych i autobusów z rejestracjami na ogół elbląskimi. Zwłaszcza oni będą po swoich prywatnych zbiorach zajeżdżać na to święto. W sobotę - kiedy jechaliśmy do Osiecznej - niestety przy szosie nie stał ani jeden pojazd. Ten rok, jeżeli idzie o grzyby, jest już zupełnie przegrany.



Ale na Placu 1000-lecia w Osiecznej były jednak grzyby i to mnóstwo. Cieszyły oko wielkie borowiki, gdzieniegdzie muchomory, też gąski w koszyczkach. Co prawda z drewna, ale zawsze. Ładne pamiątki do ogrodów czy jako stroiki na drzwi. Wielkie prawdziwki (?) otrzymali podczas otwarcia radny Sejmiku Wojewódzkiego Andrzej Grzyb (ten jak idzie do lasu, nigdy nie mówi, że grzybów nie ma) i wicestarosta Kazimierz Chyła.



Na licznych stoiskach sprzedawano też inne pamiątki miejscowych rękodzielników. Rzeźby, zegary, hafty, stroiki itp. Święto Grzyba u Lasaków spowodowało prawdziwy wysyp... miejscowych talentów. Tak trzymać - przy grzybnym roku, jak przyjada tłumnie goście, będą kupować.



Obawialiśmy się o istotny punkt programu - konkurs na najlepszą potrawę grzybową, skąd bowiem wziąć w takim roku świeże grzyby? Ale wspaniałe gospodynie z tutejszych Kół Gospodyń Wiejskich, które co roku zaskakują ludowymi potrawami na Mistrzostwach Świata w Kapele, i tym razem pokazały swoje kulinarne mistrzostwo. Jurorzy mieli spośród czterech potraw wybrać i poszeregować trzy najlepsze.

Zdecydowanie najbardziej smakował im kurczak z nadzieniem z grzybów, potem szandar z grzybów (coś w rodzaju pasztetu z grzybów i ziemniaków), następnie placki ziemniaczane z grzybami. Dało się też zrobić z grzybów sałatkę.
W sali byłego Gminnego Ośrodka Kultury można było podziwiać doskonałe zdjęcia o tematyce przyrodniczej, wykonane przez amatorów i zawodowców z całej Polski, oraz prace miejscowych rzeźbiarzy.



Przed frontem budynku Urzędu Gminy gry i zabawy edukacyjne zaproponowały Lasy Państwowe. Można było trafiać szyszkami do dziupli w namalowanym drzewie albo przykładać na tablicach magnetycznych obrazki, na przykład ptaków, do pustych budek z informacjami na ich temat. Bardzo pasowały do klimatu tej leśnej gminy występy sygnalistów Grzywaczy z Tucholi, gawędy pana Lipki oraz przedszkolaków przebranych za grzyby.

Wystąpił też chór Halka, kabaret i już wieczorem zespół muzyczny.
Pomysł i realizacja na piątkę. Wielka szkoda, że taki mamy ten rok - z powodu braku grzybów możliwość degustacji zrobionych z nich potraw była bardzo ograniczona. Podobnie z możliwością zakupu przetworzonych - np. suszonych czy marynowanych. Było tego bardzo mało, bo kto się wyzbywa w takim roku zapasów, jeżeli je w ogóle ma? A świeże? Przy jednym stoisku - sprowadzone z Zielonej Góry. Z biegiem czasu jednak pani, która je przywiozła, miała coraz smutniejszą minę. Nie szły. Oczywiście z powodu ceny - np. 28 zł za kilogram kurek to kwota niebagatelna. Dodajmy - cena zupełnie zrozumiała. Wiadomo - z grzybami jest jak dajmy na to z ropą naftową - im mniej, tym drożej.
Tadeusz Majewski

Zdjęcia
1. Andrzej Grzyb i Kazimierz Chyła udekorowani łańcuchami suszonych grzybów. Pan Andrzej dźwiga ogromnego grzyba, który postawi w ogródku. Obok przewodnicząca RG Liliana Barszcz i wójt Barbara Tomczak.
2. Grzybów było sporo, ale drewnianych.
3. Występują dzieciaczki przebrane za grzyby.
4. Na tym stoisku były świeże grzyby, sprowadzone z Zielonej Góry (wzięte w komis, nie zmarnują się - kurka wytrzymuje w "komisie" kilka tygodni)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz