Bolesławowo, sobota. Ludziska przyjeżdżają tu autokarami na wycieczki
W weekend możesz sobie zbierać daty
Miejsc do masowego zwiedzania w powiecie starogardzkim jest niewiele. Ogród dendrologiczny w Wirtach, teoretycznie Stado Ogierów i... możecie od dzisiaj dodać - Bolesławowo. Byliśmy, widzieliśmy, zapisaliśmy.
Sobota, ładna pogoda. Przyjechaliśmy uzupełnić zbiór zdjęć z datowanymi budynkami w powiecie starogardzkim. Jest tu tych dat sporo. Ale o tym na końcu. Bo zaraz przy wejściu wita nas wycieczka ze Szkoły Podstawowej nr 12 z Tczewa. Robimy oczywiście zdjęcie. Organizatorka wycieczki, kierownik świetlicy Elżbieta Paczkowska, mówi, że przyjechało tu 71 dzieciaków.
- Nie jesteśmy w Bolesławowie pierwszy raz - dodaje opiekunka Maria Borys. - Ogród, szkoła, wszystko jest tu atrakcyjne.
Oprócz nich dziećmi opiekują się Dorota Tatara, Barbara Mierzwicka-Szmit i Anna Michalska.
Idziemy zamienić kilka słów z dyrektorem zespołu szkół Alfredem Portee.
Większość budynków jest tu datowana. To fenomenalne. Po datach można sobie zrekonstruować, jak powstawał ten cały zespół pałacowo-parkowo-folwarczny. I widać, że nic nie ucierpiało podczas wojny. W pałacu zachowały się nawet oryginalne meble i klamki.
- Rzeczywiście większość budynków jest datowana. W jednym z nich w 100-lecie oddałem do użytku ujeżdżalnię koni (1905 r. - 2005 r.).
Można sobie wyobrazić, z jaką satysfakcją rodzina Modrowów przy oddaniu każdego kolejnego budynku gospodarczego obserwowała, jak murarze przytwierdzają do muru metalowe cyferki. Najstarsza data? Zaraz pójdziemy i zobaczymy (wyjdzie, że 1891 r.). Ale wiadomo nam, że pałac powstał już po wybudowaniu większości budynków gospodarczych...
- Z przekazów wiadomo, że właściciele wprowadzili się tutaj w 1900 roku. Konserwator wpisał jako datę ukończenia pałacu 1902 rok. Rzeczywiście, budując ten pałac właściciele mieszkali w drewnianym budynku. W myśl zasady: wpierw zrób sobie warsztat pracy, a potem się buduj!
Widać, że w weekendy przyjeżdża tu dużo ludzi. Bolesławowo nie ma na swojej stronie www informacji, że to miejsce do zwiedzania. Mamy o to pretensje.
- Chciałbym, żeby tak było, ale jeśli pójdę z ostrą reklamą, to "zajeżdżę" ludzi.
No tak, to przecież przede wszystkim zespół szkół... A gdyby gdzieś z boku tego zespołu zbudowali panu supernowoczesny budynek na szkołę, przeniósłby się pan tam? A tutaj, w pałacu, powstałoby na przykład powiatowe muzeum... To niestety już tylko jeden z trzech zespołów pałacowo-parkowych w powiecie dostępnych do ewentualnego zwiedzania (dodajmy jeszcze nieciekawy w Suminie, gdzie w pałacu jest szkoła, i prywatny pałac w Starej Jani - Jurand Kolaska, właściciel, zgadza się na zwiedzanie parku, oczywiście po wcześniejszym telefonie).
- Nie trzeba przenosić. Staram się zachować w pałacu wszystko tak, jak było... Pałac miał szczęście w 1945 r. Mieścił się tu sztab wojsk radzieckich. Są dokumenty lejtnanta. Widać po jego zapisach, że był dobrym gospodarzem.
Bolesławowski teren to miejsce fascynujące dla ludzi interesujących się architekturą, urbanistyką, produkcją rolną i przemysłową (spirytus - gorzelnia), maszynami rolniczymi, zwierzętami (dzikimi, a przede wszystkim hodowlanymi) i roślinami - krzewami i drzewami, jazdą konną itd., itd... Ma do tego dojść "mała Rospuda", czyli jeziorko leżące obok. Kiedy to się stanie?
- Toczą się w tej sprawie negocjacje z Agencją Nieruchomości Rolnej. Trzeba ten piękny kawałek przyrody udostępnić. Co tam zrobimy? Jest tam wiele gatunków roślin i zwierząt chronionych - od płazów poprzez gady po ptaki. Zrobimy stanowiska obserwacyjne. Można będzie wejść w wodną toń, aby obserwować to, co dzieje się w wodzie. Wszystko ekologiczne. Urządzimy izbę dydaktyczną w starym dworcu kolejowym, pokazującą wszystko, co chronione w jeziorze. Nawet wiem, skąd wziąć unijne pieniądze na to przedsięwzięcie. Dołączymy to do ścieżki ekologicznej edukacji rolniczej, liczącej 14 stanowisk i muzealną izbę dydaktyczną "W zgodzie z naturą" i której elementem jest park z oznaczonymi wszystkimi gatunki drzew... Ten cały układ pałacowo-parkowo-folwarczny liczy około 10 ha bez boiska. Z boiskiem 15 ha. Po włączeniu jeziora będzie dodatkowe 5 ha.
To szmat terenu... Tyle tu do ewentualnego zwiedzania... Weźmy taką gorzelnię. Nie ma wstępu, a ludzie lubią oglądać, jak coś się produkuje (a już spirytus, o jejku...). Tym bardziej, że tam są stare urządzenia. Niedaleko, w Czarnocińskich Piecach, działa najstarsza na Kociewiu elektrownia wodna.
- Gdyby w powiecie utworzono ścieżkę zakładów przemysłowych do demonstracji, gorzelnię byśmy uruchomili.
Wędrujemy po wielkim bolesławowskim terenie "odkrywając" na metalowe daty na murach. Jest to nawet ciekawe zajęcie. Różnie ciekawe jak poznawanie zwierząt hodowlanych czy drzew. Co pewien czas mijamy jakby przystanki - oto największy w powiecie budynek gospodarczy z kamiennym murem, a oto dzieci jadące bryczką, a oto zwierzęta hodowlane, a oto nauka jazdy konnej dla milusińskich, a oto... oto... Kazik, czyli dzik. Znalazł tu, ranny, opiekę. "Odkrywamy" siedem dat na murach. Są jeszcze na murach dwóch czworaków stojących przy szosie Godziszewo - Skarszewy. Czyli razem dziewięć. Ale to na pewno nie wszystkie. Żeby precyzyjnie określić ich ilość, trzeba by połazić tutaj dłużej. A to już jest przygoda.
Tadeusz Majewski, Beata Włoch
Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego
Zdjęcia
1. Dorota Tatara i Maria Borys z dziećmi z SP nr 12 z Tczewa. Fot. Tadeusz Majewski
2. W pałacu zachowały się nawet oryginalne klamki. Fot. Tadeusz Majewski
3. 1898 - pierwsza data (kolejność "odkrywania"). Fot. Tadeusz Majewski
4. 1897 - druga data. Fot. Tadeusz Majewski
5. 1997 - trzecia data. F-t. Tadeusz Majewski
6. 1891 - czyżby data najstarsza? Fot. Tadeusz Majewski
7. Kolejny przystanek - dzieci z Tczewa uczą się jazdy konnej. Fot. Tadeusz Majewski
8. A oto Kazik, czyli dzik. Fot. Tadeusz Majewski
9. 1902. Fot. Tadeusz Majewski
10. 1906. Dziś ujeżdżalnia. Fot. Tadeusz Majewski
11. 1911. Data na budynku mieszkalnym dla pracowników majątku. Fot. Tadeusz Majewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz