środa, 3 października 2007

Urodziłem się wśród danieli - cz. II

Na razie pojedynczymi sztukami są zainteresowani leśniczy. Ale to pójdzie prędko, jak z hodowlą strusi

Urodziłem się wśród danieli - część II

Daniele są jak kozy
- Hodowla zaczęła się od przypadku. Ksiądz z Rytla podarował nam na 25-lecie ślubu daniela byka.
- Ksiądz wiedział, że mąż lubi daniele - dodaje Alicja. - ...Daniele są jak kozy. Mocno zaprzyjaźniają się z człowiekiem... Ten byk ma imię i nazwisko - Kluba Chojnicki. Jest najstarszy, ma 9 lat.
- Samicę dla tego byka kupiłem w Słowacji. Ta pierwsza łania, Kasia, dała początek rodzinie. Teraz jest...
Tu padają imiona: Diana, córka Kasi, Florcia, Halcia od Halina, byk Alek od Alojzego, i trzeci byk Lulek, Lulejko (akurat szła bajka w telewizji, której bohaterem był książę Lulejko)... Dzieci i dzieci dzieci. Spory już przychówek. Dziesięć sztuk. Mają tu idealne warunki - cztery hektary, które leśniczy dzierżawi od leśnictwa.
- I jeszcze trzeba powiedzieć o Lusi.
- No i o Lulku. Lulek nie pochodzi od naszej pary. Znaleziono go blisko Przewodnika (koło Lipinek) w sidłach, w lince od sprzęgła, najlepszym z materiałów na takie pułapki, bo bardzo sprężystym. Nikt nie wierzył, że uda się go uratować. Na początku daliśmy mu rumiankowej herbatki, potem była kroplówka. Leczył go miedzy innymi mieszkający blisko... psychiatra. Dawał zastrzyki na tężca i na wzmocnienie. Tak się cieszyłam, że się udało. A przez to leczenie on najbardziej się przyzwyczaił do rodziny. I jako jedyny je z ręki... Im mniejsza zagroda, tym łatwiej można je oswoić. Szczególnie nie boją się dzieci i ludzi, którzy coś w sobie mają...
Pęcznieję z dumy. Lulek podszedł do mnie żarł mi z ręki - więc mam coś w sobie.

Ze względów estetycznych
Mamy w powiecie kolejne zoo. Inna sprawa, co to za zoo, kiedy daniele należą do... zwierząt gospodarskich.
- Mamy je jako gospodarskie - wyjaśnia Alicja i pokazuje urzędowy wniosek o wydanie księgi rejestracji dla świń, owiec, kóz, danieli i jeleni. Wydany przez odpowiednie władze weterynaryjne. Według przepisów daniel jest jak zwyczajne domowe zwierzę, które należy numerować i kolczykować, gdy idzie na sprzedaż.
Cięgle nie możemy zrozumieć, dlaczego Ciarkowscy je hodują.
- Ze względów estetycznych - mówi zona leśniczego. - Dlatego z uporem maniaka bawię się w krowy i cielaki. Krowy bardzo dobrze się komponują z danielami. Krowy, których się nie doi. Miałam je od zawsze. Doiłam w czasach "Ciemnogrodu" w Osieku i robiłam turystom masło i serek. Teraz, za złotówkę, nie opłaca się szarpać.
Ale krowy podobno trzeba doić...
- Jeżeli ma potomstwo własne, to ono ssie. Dzięki temu cielak jest silniejszy, odporniejszy i szybciej rośnie. A są takie wielkie, bo to krowy mięsne.

Kuba lubił uciekać
- Krowy i daniele... - mówi Jan. - Były takie zdarzenia. Przychodzi okres, kiedy zwierzęta zrzucają rogi. Kuba zrzucił poroże, przecisnął się przez siatkę (jak głowa przejdzie, to reszta już bez problemu) i poszedł w siną dal.
- Mąż przyjechał do leśniczówki i mówi: "Sprawdź, czy jest Kuba!".. Nie było. I rozpoczęło się codzienne szukanie po śladach. Zgłaszali też ludzie. Sąsiad widział go na Wierzbinku, ktoś na Karszanku, ktoś inny w Głuchym. Ściągnęliśmy w końcu łapacza, który usypiał dziko latające psy. Kuba, namierzony w Głuchem, dostał usypiający zastrzyk i w bagażniku wrócił do hodowli. Rok potem znowu nam uciekł. I znowu był w tych samych miejscach. I znowu ludzie donieśli, że w Głuchem pasie się z krowami (co gospodyni przyszła rano z krowami, to on już czekał, a jak upalowała i odeszła - przybiegał, stał z nimi, leżał...). Wrócił do tamtych krów, bo - przyzwyczajony do naszych krów - wiedział, że krowa to przyjaciel. Tym razem kupiłem strzelbę i usypiające naboje. Trzeba taki sprzęt mieć, jak się myśli o większej hodowli. Z ta strzelbą jeździłem przez dwa miesiące, żeby go dostać bardzo bliziutko (taka strzelba bije do 15 m). Wabiłem go karmą, wiązałem blisko siebie dwie krowy, między nimi zrobiłem ziemiankę, czekałem. W końcu przyszedł do tych krów na 5 metrów. W tym momencie oddałem strzał w pośladek. W końcu kupiliśmy ogrodową siatkę o wysokości 170 cm. Teraz już chyba nie ucieknie.

A może na mięso
- Mógłby być jeszcze drugi motyw hodowli danieli - mięso, ekologiczna żywność. Takich hodowli jest najwięcej w Słowacji, Danii, Niemczech... U nas jednak najpierw trzeba urządzać hodowle introdukcyjne. Czy nasza taka będzie? Trzeba by zainwestować. Powiększyć teren, zakupić siatkę, wykopać stawy, postawić paśniki. Gdybyśmy dokupili kilka łań, prędko byłoby tych zwierząt dużo... Na marginesie. Piękny jest okres godowy danieli. Samiec w październiku kopie dziurę w kształcie kolebki, upatruje sobie łanię i wgania ją w ten dołek. Ona cicho leży, on ją czule całuje, przygotowując do aktu...
- Nie bardzo sobie wyobrażam hodowli danieli na mięso, rogi, skórę - zauważa Alicja. - Lepiej, gdyby to było miejsce do zwiedzania. I żeby daniele od nas wędrowały do parków.
Ooo.., po tym tekście na pewno zgłoszą się do państwa ludzie, by kupić do parków. Mamy już sporo parków... A co daniele jedzą?
- Suchy chleb, jabłka, warzywa, owoce, ziemniaki, buraki. Nie gardzą niczym.

Leśniczy Jan zaczyna się niecierpliwić. Las wzywa. Pakujemy swój sprzęt, on swój - strzelbę i naboje. Tak to jest z facetami - miłość do zwierząt od zarania dziejów miała u nas zawsze dwa oblicza.
Tadeusz Majewski

1. Alicja Ciarkowska przynosi literaturę o danielach. Fot. Tadeusz Majewski
2. Urocza leśniczówka z olbrzymim świerkiem jak epoka. Fot. Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Tutaj można przeczytać I część interesującego reportażu o danielach



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz