środa, 3 października 2007

Orwellowi

Orwellowi

Po przeczytaniu w latach 70. powieści G. Orwella "Rok 1984" łaziłem po moim uniwersyteckim mieście jak struty, tak bardzo to-to było sugestywne. Oto człowiek, jednostka, jest inwigilowany przez potężny Aparat. Wszystkowidzące kamery śledzą każdy jego ruch. Jedyną enklawą, w której może się skryć przed wszystkowidzącym okiem Wielkiego Brata, jest sen (o ile ma sny). Orwell stworzył obraz bardzo sugestywny, zwłaszcza dla nas, mieszkających wówczas w akademikach drugiej połowy dekady Gierka, kiedy to wszędzie stykaliśmy się z SB-kami udającymi studentów, a na zajęciach "z wojska" mówiono nam, że amerykańskie satelity są w stanie zrobić z kosmosu zdjęcia etykietki leżącego na ulicy pudełka od zapałek. Sporo czasu minęło, żeby we mnie to przykre wrażenie po lekturze Orwella się zatarło. Wytłumaczyłem wreszcie sobie, że jeżeli nic nie znaczę, to po co ma mnie właściwie obserwować to wielkie oko. A dla amerykańskiej satelity szpiegowskiej też jestem mniej wart niż etykietka zapałczana ZPP Sianów. Dziś ta książka już prawie nie robi wrażenia (a jej ekranizacja zupełnie - zauważcie, jak prędko starzeją się filmy). W dobie Big Brothera Orwellowska fantastyka stała się wręcz naiwna. Obecnie wszyscy podglądają wszystkich, od ucznia robiącego filmik nauczycielowi z nałożonym na łeb kubłem i nauczyciela śledzącego na monitorach życie szkolne, przez TVN 24, po ABW, CBŚ i ITP. Żyjemy we wścibskich czasach, gdzie nie można już nawet uczciwie wziąć łapówki. I z tym trzeba się pogodzić. Jeżeli chcesz codziennie walczyć o pozycję, dobra, medale, stanowiska (np. Posła), musisz się zgodzić na obecność w twoim życiu oka Wielkiego Brata. Bez tego oka nie zrealizujesz dziś żadnych planów. A nawet jak chcesz od tego biegu po dobra i zaszczyty uciec, to też to wyłapią (bo to też jest plan - dezercji). Zawsze wyłapią - choć już nie wiadomo kto. Zawsze możesz dostać takiego smsa: "Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powiedz mu o swoich planach". Zadzwoniłem na numer, z jakiego taki sms do mnie przyszedł. "Nie ma takiego numeru" - powiedziała komórka.
Tadeusz Majewski

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz