środa, 3 października 2007

Kolejny powrót Ducha?

W Skórczu będzie referendum - zapowiada radny Gerard Reimus

Kolejny powrót Ducha?

Z radnymi Rady Miejskiej Skórcz Gerardem Reimusem i Krzysztofem Czapiewskim rozmawia Tadeusz Majewski

Jesteście samorządowcami z różnym stażem. Z jakim?
Gerard Reimus: - Ja trzecią kadencje.
Krzysztof Czapiewski: - Ja drugą, choć niecałkowicie. W IV kadencji byłem z uzupełnienia, po rezygnacji z mandatu B. Romanowskiego, a do V wszedłem już z normalnego wyboru... Podczas tych uzupełniających wyborów miałem ciężkiego przeciwnika, znanego w Skórczu Romana Kolendę. Dostałem 131 głosów, on ponad 50. Frekwencja, ponad 30 procent, była chyba najwyższa w wyborach uzupełniających w kraju.
A kim jesteście z zawodu?
G. R.: - Jestem na rencie. Byłem rolnikiem mieszkającym w mieście. Miałem 10 ha przy ul. Podgórnej.
K. Cz.: - cały czas od 1992 r. prowadzę działalność gospodarczą. Od dłuższego czasu zajmuję się usługami telekomunikacyjnymi, przede wszystkim dostępem do sieci Internet. Buduję sieci, sprzedaję, znowu buduję. Miałem sieć w Tczewie, mam w Skórczu i w gm. Smętowo. Teraz chcę stworzyć swoją w Gniewie.
Rada Miejska w Skórczu liczy 15 członków. Powstał klub...
K. Cz.: - Ze dwa miesiące temu powołaliśmy Klub Radnych "Nasze Miasto". Liczy 9 radnych, a ja jestem jego przewodniczącym.
Jeżeli powstał klub, to znaczy, że w polityce w Skórczu coś się dzieje mocnego... Jak przebiegały linie podziałów przed wyborami do Rady V kadencji?
K. Cz.: - Były trzy ugrupowania, skupione wokół kandydatów na burmistrza: Komitet Wyborczy Janusza Koseckiego, Komitet Wyborczy obecnego burmistrza Ryszarda Dąbka (nie wprowadził żadnego radnego) oraz grupa Jana Ducha.
G. R.: - Od Koseckiego do Rady weszło czterech: Robert Gliniecki, Arek Zając i Anna Warczak i Czapiewski. Jan Duch wprowadził trzech: Mariana Firyna, Andrzeja Laskowskiego i Romana Lange. Siedmiu weszło jako wolni strzelcy: Mirosław Ossowski, Edmund Brzeziński, Ewa Klak, Barbara Graban, Adam Gawrzyjał, Piotra Szachta i ja. Piętnasty był Dąbek, ale wygrał wybory na burmistrza i zrezygnował. Za niego wszedł do Rady J. Wódkowski (przegrał w I turze, teraz się zgłosił i nie miał już kontrkandydatów).
To by była najnowsza historia polityczna Skórcza w pigułce... Przejdźmy do problemów... Panie Gerardzie, czy pan z zasady walczy z każdą władzą? Niektórzy tak mówią o panu - upierdliwy radny, chce zgnoić każdego burmistrza...
K. Cz.: - Genek (Gerard - przyp. red.) ma zasadę: pod górę i koniec.
G. R.: - Za burmistrza Alojzego Koseckiego (III kadencja), nie byłem w opozycji.
K. Cz.: - Może on patrzy na to jak ja, przedsiębiorca. A jak na władzę patrzy przedsiębiorca? Dla przedsiębiorcy najważniejsze są logika i gospodarność.
Widziałem jednak, jak pan Gerard nękał burmistrza Zielińskiego, a teraz zaczyna nękać burmistrza Dąbka... Co też takiego działo się na styku Rada - burmistrz, że po niecałym roku rządów Dąbka pan Gerard znowu wykopał topór wojenny?
K. Cz.: - Trzeba od początku... Otóż w II turze wyborów, kiedy na placu boju zostali Duch i Dąbek, Dąbek przyszedł do nas, całego Komitetu Wyborczego Janusza Koseckiego, prosić o poparcie. Myśmy je udzielili, ale postawiliśmy warunki, m.in, że będzie pełna współpraca między Radą Miejską (w jakimkolwiek składzie ona będzie) a przyszłym burmistrzem. Współpraca nie z wybranymi grupami, tylko z całą Radą. To punkt, którego dziś z uporem maniaka się czepiam... W tym warunku zawierały się też inne. Na przykład takie, że Rada będzie miała wpływ na posunięcia personalne burmistrza oraz jego strategiczne posunięcia finansowe.
To chyba oczywiste, że burmistrz musi się konsultować z Radą...
K. Cz.: - Niekoniecznie musi... Ale on wtedy dał słowo, że będzie współpracował i konsultował. A słowo mężczyzny to najświętsza rzecz. Mój dziadek powiedział mi: "Chłopcze, za honor ludzie kiedyś oddawali życie. Teraz nie ma takiej potrzeby, więc tym bardziej trzeba o ten honor dbać."
Ładnie rzekł dziadek... Czy z całą stanowczością można powiedzieć, że Dąbek wygrał wybory na burmistrza dzięki waszemu poparciu?
K.Cz.: - Zdecydowanie tak! Chodziliśmy od domu do domu i prosiliśmy o poparcie. A ten nasz głos coś znaczył. Tu niech powie Genio. To do niego przychodzą, by załatwił różne ludzkie sprawy. Jest skuteczny, to ma poparcie.
Duże poparcie, panie Gerardzie?
G. R.: - 5 lat temu miałem w okręgu ponad 170 głosów, najwięcej w całym mieście. W ubiegłym roku miałem 120 - najwięcej w okręgu. Krzysztof Czapiewski był zaraz za mną.
Hmm... W Skórczu są cztery okręgi. Gdyby były bezpośrednie wybory na radnych, czyli bez podziału na okręgi (ciekawe, czy to w miasteczkach by się lepiej nie sprawdziło), to miałby pan z 500 "szabel". Jedną czwartą wszystkich głosów... Inna sprawa - upieram się - Reimus budzi tu skrajne uczucia. Od wielkiej sympatii po głęboką niechęć.
G.R.: - Jedni mówią: "Dobrze, że jesteś", inni: "Daj sobie spokój". O głębokiej niechęci nie mówią... Pomagam ludziom i działam skutecznie. Przyszedł człowiek i powiedział, że nie mogą "ujechać" z niepełnosprawnymi dzieci, że nie da się dowodzić. Prosił, żebym pomógł zrobić rehabilitację na miejscu. Powiedziałem - nie ma problemu. Nie może być problemu, jeżeli w ośrodku zdrowia jest tyle wolnych pomieszczeń.
K. Cz.: - To wielki gmach i trzech lekarzy. A tym niepełnosprawnym każdy tylko obiecuje. Po tej jego wizycie u Genka powiedziałem, że zajmie się tym nasz klub radnych... Do Genka przychodzą z wszystkim. Do domu. Mógłbyś (do Gerarda) bracie biuro otworzyć.
Idźmy chronologicznie dalej.
K.Cz.: - Więc Dąbek wygrywa. Ma 170 głosów więcej od Ducha. Dzięki naszemu okręgowi, naszej robocie... Na początku jest w porządku, bo na początku, jak to u nowej władzy, nic się nie dzieje. Wszyscy na koszt podatnika zaczynają się uczyć. Mówię o urzędnikach, nie o radnych. Radni, zaprawni w boju, robią swoje.

CDN - wkrótce

Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz