wtorek, 31 marca 2009

LISTY. Rewelacje nt. domniemanego zameczku w Białym Bukowcu

Pisze Pani Marii Galikowska: Przeglądając archiwom Wirtualnego Kociewia natknęłam się na Pana (Tadeusza Majewskiego - przyp. red.) artykuł (patrz - strona Karolewa) o Białym Bukowcu. Z tego domostwa, o którym Pan pisze, wywodzą się moje korzenie...
Pisze Pani Marii Galikowska: Przeglądając archiwom Wirtualnego Kociewia natknęłam się na Pana (Tadeusza Majewskiego - przyp. red.) artykuł o Białym Bukowcu. Z tego domostwa, o którym Pan pisze, wywodzą się moje korzenie. Urodził się tam mój ojciec Stanisław Galikowski. Mój dziadek żeniąc się z Franciszka Basske dostał to jako wiano swojej żony. Pamiętam mego dziadka Józefa, jak nabierał wodę z tej głębokiej studni...

Wzgórze, o którym Pan pisze, nie jest sztuczne - w średniowieczu znajdował się tam zamek otoczony fosą należący do rozbójników. Kiedyś były plany całego zamku. Posiadał je mój dziadek. Na pewno jeszcze są gdzieś na strychu w dużej drewnianej skrzyni kutej żelazem. Obecnie piszę historię mojej familii. Proszę o nowy artykuł na temat Białego Bukowca. Marii/Munster.Niemcy.

Prośba o więcej
Witam Panią.
Miło mi się dowiedzieć czegoś nowego o zameczku w Białym Bukowcu.
Oczywiście napiszę nowy artykuł, ale tu wielka prośba do Pani. Czy nie
mogłaby Pani podać więcej informacji - kto tam przed obecnymi
właścicielami mieszkał? Pisze Pani historię swojej familii (rozumiem, że
tam mieszkającej) - czy można prosić o podstawowe lub szersze informacje? I co Pani jeszcze pamięta? Z tą skrzynią - bardzo wątpię, żeby się uchowała.
Ale pojadę i sprawdzę. Miejsce jest niezwykłe.
Serdecznie pozdrawiam
Tadeusz Majewski
PS. Pani list zamieszczę na stronie Zblewa bez adresu mailowego. Jeżeli Pani
sobie zażyczy, to oczywiście list "zdejmę".


Marii Galikowska; Witam Pana. Pomyliłam fakty pisząc, że zameczek w Bukowcu wniosła moja babka w posagu. To mój pradziadek kupił mojemu dziadkowi jako prezent ślubny zameczek w Bialym Bukowcu plus 100 hektarów ziemi w jednym kawałku wraz z łąakami nad rzeką. Ziemia rozciągala się w kierunku Miradowa, Karolewa i Piesienicy.
Mój dziadek Józef pochodzi z Tuchomia, moja babcia Franciszka z Czerska, gdzie familia Basske posiadała wytwórnie likierów. Mieszkali na tych ziemiach od 4 pokolień, a ich korzenie sięgają Nadrenii Północnej Westfalii.
Panieńskie nazwisko mojej prababci to Wailandtt.
Pamiętam moją babcię jak przez mgłę. Byłam mała, kiedy zmarła. Miała pulchne dłonie jak bułeczki i bardzo ciepłe.
Od dnia ślubu mojego dziadka mieszka ciągle ta sama familia. Przedtem mój dziadek z rodziną, potem spadkobiercy dziadka. Córka Maria Belicka z rodziną, a teraz jej córka i wnuki.
Wracajac do skrzyni - stała duża na strychu, z żelaznymi okuciami. Nas, dzieci, nie wpuszczano tam. Było pełno rodzinnych pamiątek.
Dziadek służył w gwardii cesarza Niemiec.
Ciekawa jestem, czy coś jeszcze się zachowało. Rodzina Belickich nie miała poczucia więzi z tradycją. Moze dałoby się coś kupić, aby ocalić od zapomnienia.
Chciałabym zobaczyć dom mojego ojca na zdjęciach w internecie, jak wygląda obecnie. Nie byłam tam 40 lat.
Moze pan opublikować mój list i podać adres e-mail.
Pozdrawiam Marii Galikowska. 2009.03,30.munster/niemcy
Moje nazwisko to Marii Basske- Galikowska.

Witam.
To są sprawy dla mnie i dla historii tej ziemi rewelacyjne!! Czy ustaliła Pani jakieś daty? Na przykład, kiedy Pani pradziadek to kupił dziadkowi? Może jakieś inne daty też? Może wie Pani coś więcej o tym zameczku? Czy to tylko legendy? Czy Pani
w tym domostwie mieszkała? Jeżeli tak, to do kiedy i co z tego Pani
pamięta? Czy ma Pani jakieś stare zdjęcia tego miejsca?
Przepraszam, że tyle pytań, ale jestem nadzwyczaj poruszony. To miejsce
skrywa jakieś tajemnice - tam się czuje jakby oddech wieków.
W tym tygodniu tam pojadę, zrobię zdjęcia i je Pani prześlę.
Pozdrawiam
Tadeusz Majewski

Marii Galikowska pisze: Ja nie posiadam żadnych starych zdjęć. Jeśli jakieś istnieją, to tylko w Bukowcu. Proszę popytać panią Belicką lub jej wnuki. Może coś się zachowało.
Wiem, że dom przed 1945 rokiem był większy. Podczas frontu Rosjanie rozmyślnie ostrzelali budynki. Szukając domniemanych faszystów zniszczyli stajnie, obory. Spaliły się konie, krowy i świnie.
Nigdy tam nie mieszkałam. Tylko wakacje, niedziele i święta spędzałam w Bukowcu, słuchając opowiadań dziadka, potem ojca.
Posiadłość została zakupiona w 1914 roku w marcu. Kiedy dziadkowie brali ślub, tego nie wiem. Dokumenty, które były, zostały przez moje kuzynostwo wywiezione do Niemiec, aby uzyskać pochodzenie. I wszelki ślad po nich zaginął.
Marii Basske-Galikowska.

Czy coś paniu jeszcze pamięta z tych opowieści o zameczku?
Tadeusz Majewski

Marii: To opowiadał mój dziadek. Zameczek był przystanią dla rozbójnika. Z tego co pamiętam, został założony w średniowieczu, kilka razy spalony, potem odbudowany. Jest jeszcze coś - magia tego miejsca. Jest tam coś szczególnego. Przebywając tam czułam się bezpieczna, nawet jeśli nie było rodziców w pobliżu. Nie byłam tam 40 lat, ale potrafię odtworzyć wszystko ze szczegółami, każdy detal.
Pozdrawiam - Marii.

Witam Panią.
Mam już zdjęcia, również osób, na których są pp. Basske. Prześlę je
Pani. Tu prośba - czy nie mogłaby Pani narysować planu tego obejścia,
jakie Pani pamięta?
Serdecznie pozdrawiam
Tadeusz Majewski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz