Smętowo Graniczne. W naszej gminie są prawdziwe diamenty
- Został pan dyrektorem GOKSiR-u. Przez rok pracował pan w tej placówce, pokazał wiele talentów i wykazał się niezwykłą energią. Założył pan też klub sportowy. Ile było imprez i jaka sprawiała panu największą satysfakcję?- Dziękuję za uznanie. Poprzedni rok był dla mnie bardzo pracowity, jak również dla tych, którzy ze mną współpracowali. Wszystko to sprawiało mi wiele satysfakcji. Dużo też zaszło zmian w moim życiu osobistym… Zawodowo takim poważnym przetarciem były obchody DNI SMĘTOWA o zasięgu wojewódzkim. Największą satysfakcję jednak miałem po przeprowadzeniu całego Grand Prix Czwartków la, w którym, jak wyliczyłem, łącznie udział wzięło ponad 800 dzieci i młodzieży z całego powiatu.
Jednak nie liczby się liczą, a efekty tego co dokonaliśmy... Poza tym o Smętowie zrobiło się głośno w powiecie i województwie. Jednak to zasługa wielu osób, bardzo w tym zakresie pomocnych, w tym byłego dyrektora GOKSiR-u. Lista tych osób i instytucji mi życzliwych jest długa... Klub jest moją wielką pasją. Nie wierzyłem, że tak szybko uda mi się zaistnieć na sportowej arenie Kociewia, a jednak! Od kilku miesięcy trenuje ze mną stała grupa zawodników, którym wróżę niemałe sukcesy. "Załapali bakcyla" i teraz prościej się z nimi pracuje. Jednak ciągle trzeba dbać o zaplecze, "świeży narybek", bo w naszej gminie są prawdziwe diamenty, tylko że trudniej do nich dotrzeć - tu wielki apel do rodziców o odpowiednie wsparcie ich pociech… Wielu z nich ma zadatki zaistnieć na arenie ogólnopolskiej…
W grudniu odbyło się Walne Zebranie, na którym podsumowaliśmy miniony rok. Wszyscy zawodnicy otrzymali dyplomy, najlepsi statuetki. Doceniliśmy pomoc sponsorów. Od listopada 2008 r. jestem członkiem Zarządu Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki i zarazem prowadzę komisję statystyczną POZLA. Klub w porównaniu do innych stowarzyszeń dopiero raczkuje, ale cierpliwość i systematyczność w tym względzie jest matką sukcesu.
- Przykłada pan niezwykłą uwagę do promocji działalności GOKSiR-u i klubu. Robi pan zdjęcia, pisze teksty, wysyła. Dlaczego aż tak?
- Na rynku jest coraz więcej imprez, zdaję sobie doskonale z tego sprawę, więc nasza praca wymusza kreatywne myślenie i zaoferowanie uczestnikom czegoś, co jest ładnie zapakowane, budzi ogromne zainteresowanie i ciekawość. Trzeba powodować, by potencjalny uczestnik wziął udział w tej a nie tamtej imprezie… Promocja jest jednym z działów marketingu, bez którego nie ma szans na powodzenie nawet najmniejszej imprezy… To prawda, praca nad materiałami promocyjnymi zajmuje dużo czasu, ale jakie są tego efekty, wiedzą wszyscy, którzy się tym zajmują. Zwykle materiały umieszczamy na stronach internetowych, które na dzień dzisiejszy są najefektywniejszym nośnikiem informacji, w lokalnej prasie oraz bezpośrednio do zainteresowanych… Mamy również własną stronę internetową - www.goksirsmetowo.pl, która cieszy się wielkim powodzeniem internautów.
- Czy spodziewał się pan tak prędkiego awansu?
- Nie myślałem o nim. Po prostu wykonywałem przekazane przez pracodawcę obowiązki najlepiej jak umiałem, chyba o to chodzi? Ponadto nie wydaje mi się, aby to, co robiłem, było czymś nadzwyczajnym, to praca jak każda inna. Ze względu na specyfikę jest się niestety, lub stety, jak kto woli, w centrum zainteresowania… GOKSiR miał przede mną trzech dyrektorów. Posiada bogatą, ponad 30-letnią historię, którą z zachwytem odkrywam, doszukując się ciekawych informacji z lat 70., 80. i 90. - taka mała skarbnica wiedzy o Smętowie z tamtych lat. Niedawno powstały dwie monografie o gminie z innego zakresu, może kiedyś ktoś napisze o ośrodku. Uważam, że powstałaby niemniej ciekawa książka.
- Co pana zaskoczyło już jako dyrektora GOKSiR-u?
- Cieszę się, że w naszym kraju świeżość i młodość zostają docenione. Można się wykształcić i gdy ktoś jest dobry w tym co robi, można zajść naprawdę daleko, do tego jednak potrzeba pasji… Co mnie zaskoczyło? Chyba dopiero teraz zorientowałem się, że doba ma tylko 24 godziny, zdecydowanie za mało! (śmiech). Jest sporo pracy administracyjnej, o wiele większa odpowiedzialność. Początek roku jest bardzo ciężki - trzeba ustalić plan na cały rok, kalendarze imprez i obowiązki poszczególnych pracowników, wciąż jakieś spotkania i wyjazdy. Trzeba uporządkować wiele spraw, które były zaniedbane, to czasochłonne. Mamy osiem świetlic wiejskich, w tym aktualnie dwie realizujące program socjoterapeutyczny, to bardzo dużo. Wszystkie jednak mają ten sam ważny cel: uczyć i wychowywać w kulturze i do kultury - dzieci i młodzież. Zarządzanie tak istotnym w życiu mieszkańców Ośrodkiem jest bardzo ważne i sprawia, że ludzie oczekują konkretnej propozycji. Niestety w tej branży pragnie się zadowolić wszystkich, a to rzecz niemożliwa. Trzeba więc dojrzeć do krytyki, umieć ją wykorzystać…
- A nie boi się pan, że ten awans spowoduje, że już pan nie będzie pan pierwszym na linii frontu, tworzył, organizował? Jest pan za biurkiem i... kto będzie robił to, co pan w zeszłym roku? A może nadal pan? Czyli może nic się nie zmieni oprócz stanowiska?
- Biurko mnie nie przykuwa… mam niewygodny fotel (śmiech)… A poważnie, zmian już teraz jest dużo, ale nie tak radykalnych. Przejąłem swoje obowiązki z roku poprzedniego. Oczywiście część z nich obejmą pracownicy, m.in. Animator Kultury. Więcej obowiązków będą mieli także opiekunowie świetlic, ale dzięki temu nabędą doświadczenia i umiejętności w organizacji imprez. Oprócz samego stanowiska zmieni się dużo. To ja odpowiadam w pełni za całokształt i wizerunek ośrodka - to duże wyzwanie.
- Jak ważny może być GOKSiR w życiu gminy? Jaką rolę będzie pełnił według pana koncepcji?
- GOKSiR skupia wokół siebie większość zadań dotyczących sfery kulturalnej i rekreacyjno-sportowej. Uważam, iż jest jednym ze strategicznych i kluczowych punktów naszej gminy. Posiadamy status instytucji kultury, więc będzie mi zależało na tym, by powstały dodatkowe sekcje i ogniska pracy twórczej. Nie chcę zaniedbywać oczywiście sfery sportowej, ale krzewić Od stycznia funkcjonuje już sekcja taneczna, od lutego ruszyła sekcja nauki gry na gitarze. Później dołączy nauka języka obcego. Wszystkie grupy prowadzone przez instruktorów, zajęcia przez cały rok, 2-3 razy w tygodniu dla różnych odbiorców i, co ważne, bezpłatnie. Środowisko nasze jest bardzo uzdolnione muzycznie, więc potrzeba tylko iskierki, byśmy ujrzeli płomień ich talentów... Od lutego uruchomiliśmy na stałe świetlicę w Ośrodku dla dzieci i młodzieży. Będą zajęcia plastyczne, warsztaty, nie tylko komputer, ale także dart, bilard czy tenis stołowy, siatkówka, badminton, a co za tym idzie, cykliczne turnieje i ciekawe rozgrywki.
Poza tym wspólnie z Radą Główną LZS po pierwszym półroczu przeprowadzimy szkolenie dla młodzieżowych organizatorów - animatorów sportu, prowadzone również przez wykwalifikowaną kadrę z AWF. Przeszkolimy prawie 30 osób ze szkół średnich, wydając legitymacje młodzieżowego organizatora sportu. Kto wie, może wśród przeszkolonych znajdą się wolontariusze tak bardzo potrzebni podczas imprez i być może nie zakończy się na jednym szkoleniu? ...Moją koncepcję będę więc realizował poprzez stawianie sobie celów i ich realizację. W tej branży to priorytet... Częścią tego będzie ogrodzenie całego ośrodka, budowa placu zabaw i ścieżki zdrowia wraz z urządzeniami rekreacyjnymi zachęcającymi do aktywności... Pragnę również podnieść standard i jakość świadczonych usług z zakresu organizacji chociażby szkoleń przez potencjalne firmy. Za tym idą pieniądze, które można zainwestować. Jednak tego się nie dojdzie bez modernizacji całego budynku i pomieszczeń Ośrodka. GOSKiR spełniał swoją rolę jeszcze 20-10 lat temu, teraz wymaga generalnego remontu. Myślę również o nawiązaniu współpracy z innymi ośrodkami z Pomorza. Chciałbym rozwinąć współpracę z KGW, Kołem Emerytów i Rencistów… Sztandarowa powinna być współpraca szkół z GOKSiR-em, dużo jednak musi wychodzić od samych dyrektorów, bo bez ich wsparcia to trudno mówić o efektywnej pracy kulturalno-sportowej… Planów jest niemało, w słowach wszystko ładnie się przedstawia, lecz całość zweryfikuje społeczność, gdy przychodzi czas rozliczeń…
- W Smętowie żyją piłką nożną. Pan jest sympatykiem la, a ściśle mówiąc biegów. Nie boi się pan tego, do czego dochodziło w Skórczu, gdzie działacze "kopanej" w Pomorzance Skórcz mieli pretensje, że pieniądze idą przede wszystkim na la?
- Temat rzeka, na odrębny artykuł… Wiele osób mnie o to pyta. Dobra okazja, by rozwiać spekulacje... Nim trafiłem do la za sprawą p. Mykowskiego, trenowałem piłkę i to z powodzeniem. Czasem z nostalgią wspominam te czasy, mając na uwadze, jak piłkarze naszych lig mają dobrze. Mam znajomych w ekstraklasie, stąd wiem, jak funkcjonują i znam temat. Poza tym proszę zajrzeć w prasę sportową - budżet klubu z ekstraklasy średnio wynosi od 20 - 60 mln zł rocznie! W ogóle inne gry zespołowe odbijają się od dołka i przeżywają prawdziwy rozkwit za sprawą sukcesów i podejścia marketingowego. Weźmy chociażby same Orliki czy budowę stadionów piłkarskich, nawet narodowego, bez bieżni lekkoatletycznych! Duża w tym zasługa ich macierzystych związków, odpowiedniego lobbingu. A z lekka jest niestety tak, że o Królowej pamięta się tylko wtedy, gdy rozpoczynają się igrzyska olimpijskie i trzeba zdobywać medale. Wtedy to głównie media i PKOL rokują na lekkoatletów, którzy te medale de facto zdobywają. Brak odpowiedniego zaplecza, wynagradzania trenerów, wspomnianej bazy i tak dalej… By nie było tylko o la, to powiem, że chociażby pływanie ma identyczne problemy… Rzeczywistość: zawodnicy pozostawiani często sami sobie, bez środków do treningu, odpowiedniego szkolenia, finansowania za swoje wyniki. To niedorzeczne, ale tak jest. Zawodnik nie rozwinie w pełni swoich skrzydeł, a już z braku kasy musi kończyć, bo trzeba iść do pracy, zarobić na utrzymanie i szkołę. La to piękny sport, jednak traktowany po macoszemu. Dobrze, że w Skórczu ktoś się za to zabrał. Szkoda, że tak późno, bo wielkie sukcesy Pomorzanka (sekcja la) odnosiła kilka lat temu. Za sukcesy trzeba wynagradzać, więc pretensje owych działaczy były zupełnie nieuzasadnione. Co tu dużo oszukiwać, to jest sport, a rywalizacja jest jego główną ideą. Pieniądze nie rosną na drzewie, o nie w sporcie trzeba walczyć, pokazać wyniki… Lekkoatletyka była i będzie wizytówką Skórcza. Mają doskonałą kadrę, o którą trzeba zadbać. To po prostu trzeba czuć, inaczej się nie da…
Poza tym proszę zajrzeć w budżet z roku 2008 i poprzednich oraz porównać finansowanie piłki nożnej, a innych dyscyplin. Przepaść…
Chciałbym również dodać, że dla LLKS-u pozyskałem również dużo środków z innych źródeł, możliwości więc istnieją…
- Czy uważa pan, że GOKSiR powinien wspierać Pogoń Smętowo? Jak pan w ogóle widzi dalszy los tego klubu?
- Nigdy nie byłem i nie będę za rozłamem tego klubu. Wręcz przeciwnie - pragnę konkretnych rozmów z ludźmi kompetentnymi, rzeczowych dyskusji. Służę swoją pomocą w wielu sprawach. Z dużym szacunkiem podchodzę do historii tego stowarzyszenia, w końcu to już ponad 70 lat! Jednak klub musi zrozumieć, że realia się zmieniły, a główna robota należy do zarządu, w którym powinni się znaleźć ludzie pragnący przede wszystkim pracować. Sam trener nic nie zdziała… Zawodnicy nie chcą trenować, rada - szkolić młodych, przeczekać. Mamy doskonałą bazę, do treningu niczego im nie brakuje… Wykorzystać wspomnianą siłę promocji, zmienić wizerunek klubu, podejście do kibica, który w przypadku Pogoni jest niedoinformowany, a docierają do niego tylko treści zupełnie sprzeczne z rzeczywistością… Kilka razy proponowałem pozyskanie środków z innych dostępnych źródeł, chociażby programów Ministerstwa Sportu, Urzędu Marszałkowskiego. Niedługo ruszają granty ze Starostwa… Kluby nie mogą swojego budżetu tylko i wyłącznie opierać na środkach gminnych, które i tak są ograniczone... Gmina, można rzec, wzorcowo podchodziła i podchodzi do klubu wspierając jego działania. W tym roku GOSKiR będzie zakupywał usługi szkolenia dzieci i młodzieży z zakresu piłki nożnej, podobnie jak to miało miejsce w zeszłym roku, z tą różnicą, że teraz ośrodek przejmie zadania gminy. Więc niejako zobowiązałem się na współpracę z klubem, która - mam nadzieję - będzie opierała się na rzetelnym informowaniu się i odbudowie środowiska piłkarskiego w gminie. Jednak, jak zaznaczyłem, inicjatywa i chęci muszą wypłynąć od zarządu. Nic na siłę.
- Drażliwy temat... Co pan sądzi na temat lokalizacji Orlika? Temat ten wywołał kontrowersje - czy w liczącej 300 mieszkańców Kamionce, czy w Kopytkowie, czy jednak w Smętowie?
- Rzeczywiście, temat ten wywołał sporo kontrowersji, ale to dobrze. Dzięki temu zauważyliśmy, jak ważne są dla nas, samorządowców i mieszkańców takie inwestycje, że kultura fizyczna jest tematem ważnym. Naturalne jest, że każdy chciałby mieć taki obiekt u siebie: prestiż i atrakcyjność terenu, zrozumiałe. Jako dyrektor GOSKiR-u z pewnością korzystałbym z tego obiektu, bez znaczenia w Kamionce czy Kopytkowie. Jednak bez spekulacji pozostaje, że niewykorzystanie takiej szansy było pomyłką. Mam nadzieję, że był to tylko "przypadek" i podobne sytuacje w przyszłości nie będą miały miejsca.
- Odniósł pan w ubiegłym roku ogromny sukces, uwieńczony awansem. Co będzie dla pana sukcesem jako dyrektora GOKSiR-u?
- Zostały mi niespełna 23 miesiące mojej kadencji. Przez ten okres chciałbym sprawić, by Smętowo stało się mocnym ośrodkiem kulturalno- rekreacyjnym na mapie Kociewia, rozpoznawalnym w województwie. Być może na tyle interesującym, że zachęcającym do zamieszkania na naszym terenie. Na okres kadencji sukcesem będzie wykonanie wspomnianych inwestycji. Przede wszystkim szczęśliwe doprowadzenie do modernizacji GOSKiR-u. Myślę również całkiem poważnie o rozbudowie wspaniale usytuowanego amfiteatru. No i oczywiście setki osób na imprezach, duże zaangażowanie w życie społeczne mieszkańców, których pomoc czy rady na co dzień z pewnością się przydadzą. Jak członek Zarządu POZLA prowadziłem już luźne rozmowy na temat organizacji mistrzostw Polski w biegach przełajowych - możliwe, ale póki co brakuje bazy noclegowej. Całkiem możliwe, że
w przyszłym roku odbędą się u nas mistrzostwa makroregionu w tej samej dyscyplinie, co i tak byłoby dużym wyróżnieniem dla gminy, będę o to zabiegał. Marzeniem - budowa pięknego kompleksu z zapleczem, bieżnią tartanową, salą widowiskową… to by było coś. Na pewno odległe marzenie, ale jak najbardziej realne….
- Czy tak rzadko spotykany prędki awans nie kusi pana - może wyżej? Jak pan widzi dalszy rozwój swojej kariery?
- Na pewno chciałbym osiągnąć sukces jako trener la, dlatego życzę sobie, bym był lepszym trenerem niż zawodnikiem. Teraz jednak pragnę się skupić na pracy w Ośrodku, jego dalszym rozwoju w naszej gminie, ukończeniu magisterium.
Rozmawiał Tadeusz Majewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz