niedziela, 30 czerwca 2013

ANTONI CHYŁA. O miododajnych akacjach i wielkich kasztanowcach

Miało być Opalenie, pojechaliśmy do Rynkówki

Obiecałem żonie Wandzi, że dziś pojedziemy do Opalenia, aby pooglądać tereny przy Wiśle, których nie odwiedziliśmy, gdy byliśmy poprzednio. Co prawda miała powstać z tego gawęda, ale musi poczekać. Zamierzenia były wielkie, ale czasu mało - to brak wiedzy z mej strony odnośnie przenoszenia zdjęć z komórki i aparatu fotograficznego do laptopa zmusza z korzystania z pomocy innych osób. Przesyłanie zdjęć miało trwać kilka minut, lecz mimo wszelkich starań ze strony siostrzeńca Fabiana trzeba było odczekać...


Jednak jedziemy, przejeżdżamy przez Starą Janię. Wandzia proponuje, aby jechać przez Leśną Janię. Akceptuję. W Jani Wandzia stwierdza, że chciałaby zobaczyć pałac w Rynkówce. Przyjmuję i tę propozycję informując, że dziś możemy zrezygnować z Opalenia, a możemy udać się do Przewodnika.

Dojeżdżamy do Rynkówki i jedziemy okalającą park pałacu drogą do Lisówka. Za parkiem skręcam w lewo. Dojeżdżam do bramy. Wandzia potwierdza, że pałac jest piękny, czyta opis przy bramie i odjeżdżamy. Skręcam na skrzyżowaniu do Cisowy. Wandzia stwierdza, że mam jechać do Opalenia. Zawracam, jednak udaje mi się namówić ją, aby jechać na Przewodnik. Objeżdżam skrzyżowanie i kieruję się na Cisowy.

Jedziemy polną drogą wśród liściastych drzew. Pięknie wyglądają kwitnące białe kwiaty w zwisających gronach drzewa grochodrzewu akacjowego, robinii akacjowej z rodziny motylkowatych pochodzących z Ameryki Północnej, potocznie nazywanych u nas akacjami. Bardzo pospolite w Polsce kwiaty wydają przyjemną woń. Akacja jest rośliną miododajną - bardzo smaczny miód. Starsi mieszkańcy pamiętają, że z drewna akacji robiono trzonki do młotków, siekier. Były one bardzo wytrzymałe! Nas, myśliwych, urzeka wykonana z drewna akcji podkładka pod parostki rogacza - ze względu na piękny przekrój poprzeczny pnia.


Mijamy piękne łany zbóż i kukurydzy. Wandzia zauważa ambony na polach i pyta, czy to jest teren naszego koła. Potwierdzam. Nagle zauważa po lewej stronie piękne drzewo. Mówi, aby się zatrzymać, co niezwłocznie czynię. Podchodząc do drzewa stwierdzam, że to piękny kasztanowiec zwyczajny, który może dorastać do 40 metrów wysokości. Wspólnie go podziwiamy. Wykonuję kilka zdjęć. Szukam tabliczki z napisem "Pomnik Przyrody" - nie ma. Próbujemy z Wandzią obłapić pień drzewa - nie dajemy rady. Idę do samochodu po 3-metrową taśmę. Na wysokości pierścienicy (na wysokości 130 cm od podłoża) mierzymy obwód. Brakuje miary! Wychodzi na to, że kasztanowiec ma w obwodzie 416 cm! Może być mały błąd pomiaru, gdyż taśma jest metalowa. Ciekawe, że to pojedyncze drzewo nie odwiedził szkodnik kasztanowców, żerujący na liściach szrotówek kasztanowcowiaczek. Wandzia mówi, abym zapisał wymiary i jedziemy dalej.



Proponuję Wandzi, aby pojechać zobaczyć buk pospolity, który może dorastać do wysokości 35 do 50 metrów, a obwód w pierścienicy może dochodzić do 750 cm, rosnący przy szosie Kopytkowo - Przewodnik, za skrzyżowaniem do Cisowy w stronę Kopytkowa. Po dojechaniu wykonuję kilka zdjęć, szukam tabliczki - tak jak przy kasztanie - nie ma. Jeszcze wykonujemy pomiar obwodu pnia. Jest tylko 480 cm. Tego buka znam już dość długo. Od chwili, jak zacząłem polować, na polowaniu zbiorowym mówiono: "obstawiamy od buka". W sumie to on przytył, tak samo jak zdarza się nam ludziom - jak starzejemy, to również tyjemy.

Zawracamy samochodem w stronę Przewodnika, przejeżdżamy przez skrzyżowanie Osiek - Warlubie - Kopytkowo - Przewodnik. Przejeżdżamy przez wieś Jaszczerek i Przewodnik. Opowiadam Wandzi, że przed wojną i po wojnie było to nadleśnictwo Przewodnik. Dojeżdżamy do wsi Lipinki i bardzo wolno jadąc zwiedzamy ją. Na chwilę zatrzymujemy się przy kościele pw. Marii Wspomożycielki Wiernych wybudowanym w latach 1900 - 1904. Pierwsze zapiski o Lipinkach pochodzą z roku 1851 i dotyczą wizytacji ks. Biskupa Heronima Rozdrażewskiego, biskupa kujawskiego. Do 1954 roku była siedzibą gminy Lipinki.

Po przejechaniu tej miejscowości zawracamy i jedziemy do Starej Huty. Po pewnej chwili kończy się asfalt i wjeżdżamy w polną drogę. Przed samą wsią po prawej stronie drogi stoi stara boży męka. Dojeżdżamy do wsi, gdzie pytam się pań, jak dojechać do Błędna. Starsza pani nie zna takiej miejscowości. Na pytanie, jak dojechać do Osieka - każą jechać drogą oznaczoną nr 13 i jej się trzymać - dojedziemy do Przewodnika, a dalej do Osieka. Jest też możliwość powrotu. Wybieram tą trasę, jaką podały. Wandzia pyta, czy wystarczy paliwa - tak. To, że jechaliśmy do tej miejscowości, wynagradza fakt, że można zobaczyć pasące się bydło, sianokosy, stare budynki, ale i samochody o różnych rejestracjach - warszawska, gdańska… Po prostu Państwo zjechało na domki.



Wandzia pyta, czy tą drogą już jechałem - zaprzeczam. Jedziemy pięknym lasem. Napotykamy daniela przebiegającego drogę. Wandzia stwierdza, że ten las jest inny, jak u nas. Mówię jej, że po prostu jest bardzo słaba gleba i jest brak podszytu.

Po kilku minutach dojeżdżamy do wsi Przewodnik. Udało się jednak, dojechaliśmy z powiatu świeckiego do starogardzkiego. Dojeżdżamy do skrzyżowania i skręcamy na Osiek. Proponuję Wandzi, że przejedziemy przez Markocin, następnie do Mirotek od strony Gapicy. Akceptuje mój pomysł kwitując: "a co ja mam tu do powiedzenia". Przed Osiekiem skręcamy w prawo, przejeżdżamy obok starego budynku. Ulega on już samoistnej degradacji. Po lewej mijamy jezioro Czarne - mówię do Wandzi, że możemy przyjechać tu na ryby. Droga miejscami jest piaszczysta, ale cóż zrobić. Dojeżdżamy do rozwidlenia drogi. Kieruję się w prawo, biorąc pod uwagę fakt, że ta droga po lewej stronie biegnie przy jeziorze, a w prawo do Markocina. Wywożono drewno i droga nie była zarośnięta. Do miejscowości nie prowadzi światłowód telefoniczny, a kabel napowietrzny przyczepiony jest do słupów. Jedziemy innym lasem - miejscami z domieszką buka, dębu i jak zwykle brzozy. W pewnym momencie rozpoznaję drogę, która doprowadzi do Gapicy.

W trakcie zwiedzania zatrzymywaliśmy się i podziwialiśmy piękny krajobraz Kociewia - czy tam, w województwie kujawsko-pomorskim, czy naszym, pomorskim. Mimo iż Wandzia uważała, że wybrałem tę trasę, bo coś chciałem zobaczyć, to jednak była to jazda spontaniczna.

Po przyjeździe do domu siadam do laptopa i próbuję odnaleźć w rejestrze WKP woj. pomorskiego, czy te dwa olbrzymie drzewa są tam wpisane. Nie mogę znaleźć. Tak samo nie ma żadnej wzmianki na stronie gminy Smętowo Graniczne. Co prawda nie sprawdzam na stronach RDLP Gdańsk, gdyż buk to rośnie w pasie drogowym, a kasztan na gruncie gminnym. Cóż, jeśli nie są wpisane te drzewa, to tylko zależy od Rady Gminy, aby podjęła Uchwałą i aby stały się one pomnikami przyrody - a warto.

Skórcz dnia 10.06.2013 Antoni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz