niedziela, 9 czerwca 2013

GRAŻYNA KOŚCIELNA. Rodzinny Marsz na Orientację w Mirotkach

3 czerwca 2013 r. w naszej szkole obchodziliśmy Dzień Rodziny. Połączyliśmy Dzień Matki, Dzień Dziecka i Dzień Ojca. Rodzice zebrani w sali nr 2 mogli obejrzeć nasz program artystyczny, na który składały się wiersze i piosenki wyrażające miłość do najbliższych istot, jakimi są rodzice. Klasa piata zaśpiewała piosenkę "Życzenie" F. Chopina, klasa czwarta "W zieleni łąka majowa", a klasa VI "Cudownych rodziców mam" z repertuaru Urszuli Sipińskiej. Dopełnieniem były upominki literacko - plastyczne....







Głównym punktem naszego Dnia Rodziny był Rodzinny Marsz na Orientację. Pan Wojtek Światczyński, jako główny organizator tego przedsięwzięcia zapoznał uczestników z regulaminem marszu, omówił zasady bezpieczeństwa w trakcie marszu oraz przypomniał o właściwym zachowaniu się w lesie tak, aby mieć bliski kontakt z naturą i pozostawić ją nienaruszoną. Otrzymaliśmy do rąk mapy z oznaczonymi punktami do zdobycia oraz zadania w postacie zdjęć do rozpoznania na trasie. Do miejscowości Głuche dojechaliśmy autobusem szkolnym, a stamtąd ruszyliśmy trasą w kierunku Mirotek wyznaczoną na mapie.

W drodze mijaliśmy przecudne widoki. Zalewała nas mnogość odcieni zieleni i jej różnorakie nasycenie w liściach brzóz, koronach sosen, młodych jałowcach, trawie, mchach, paprociach, jagodzinach i maleńkich krzaczkach borówek. Można powiedzieć, że było to prawdziwe szaleństwo zieleni. Towarzyszył nam świergot ptaków i żywiczny zapach lasu. Kiedy zeszliśmy w dół drogą w kierunku jeziorka "Cebulowe", to naszym oczom ukazał się urokliwy widok odbijającego się w wodzie nieba. Taflę wody otaczała bujna roślinność. To miejsce było prawdziwą oazą ciszy i spokoju. Widzieliśmy sarny i maleńkie sarniątko. Początkowo myśleliśmy nawet, że to zając. Warto było tam być.

Ostatni etap przypadł na drogę wiodącą z Pustkowia do szkoły. Nasycaliśmy nasze oczy falującymi łanami zboża, wśród którego czerwieniły się maki i "zerkały" na nas z ciekawością chabry. Zauważyliśmy też bocianie gniazdo i stojącego w nim samotnie, bez żony, ciągle na nią czekającego, bociana. Marcin Gackowski, mieszkający obok tego gniazda, powiedział nam, że nie będzie młodych, bo samiczka nie przyleciała i nie ma tam złożonych jaj. Zadumaliśmy się nad potęgą wierności i tęsknego wyczekiwania na swoją drugą połowę wśród bocianich zasad.

W Marszu brały udział następujące grupy i w takiej kolejności wyglądała punktacja : Diabełki Zosi opiekun: Zofia Żurawska (Jakub Żurawski, Maria Damrath, Karol Laskowski, Karol Borgmann, Joanna Mechlińska, Patryk Kukliński, Michał Kawczyński, Agata Ossowska); Patyczaki opiekun: Renata Dombrowska (Oliwia Torłop, Michalina Hinc, Wiktoria Maślonkowska, Maksymilian Laskowski, Filip Felski); Sikorki Lidzi opiekun: Lidia Sikora (Dagmara Czerwińska, Natalia Bukowska, Aniela Klofczyńska, Mateusz Samula); Bieliki opiekun Joanna Bielińska (Dominik Bieliński, Maciej Bieliński, Bernadeta Bielińska, Patrycja Bielińska). Dyrektorki opiekun: Grażyna Kościelna (Daria Filipiak,, Weronika Laskowska, Joanna Zymek, Marcin Gackowski, Oliwia Maślonkowska); Asy z czwartej klasy opiekun Maria Pacan (Beata Kotowska, Daniel Torłop, Monika Grochowska, Rafał Jakubiak, Kacper Kaszubowski, Sandra Licbarska); Krasnoludki opiekun: Monika Janus (Weronika Janus, Tomasz Janus, Patryk Cichoń, Filip Sitko, Bartłomiej Sowiński); Tytani opiekun: Barbara Zielińska (Kamil Zieliński, Patryk Zieliński, Damian Zieliński, Mariusz Wielewicki).

Po ukończeniu wyznaczonej trasy na boisku szkolnym czekało na nas wytchnienie i smakołyki dla zregenerowania straconych kalorii. W naszym piecu chlebowym na grillu rumieniły się kiełbaski - dar od pana HEROLDA. W cieniu pod migdałowcem czekały napoje zasponsorowane przez firmę PERRY. Na obiad w tym dniu była zupa krupnik. Były też lody z IGLOTEXU i nagrody dla każdego uczestnika marszu.

Zadania były trudne. Nie łatwo było odnaleźć 15 miejsc, z oznaczonych 20. Trzeba było dużo samozaparcia, aby wchodzić w głąb lasu, przemierzać wierzchołki wzniesień i mieć oczy dookoła głowy. Nie zawsze rozpoznaliśmy odpowiednią, taką jak wskazywała mapa, przecinkę i tym samym odnalezienie punktu było niemożliwe. A przecież musieliśmy zmieścić się w wyznaczonym czasie 180 +30 min. Bardzo przyjemne dla nas było rozpoznawanie miejsc na trasie, które mieliśmy jako zadania ze zdjęciami. O zwycięstwie nie decydowała szybkość przybycia do szkoły, ale ilość zdobytych na trasie punktów. Za nieprawidłowo wykonane zadania można było uzyskać punkty ujemne. Nasz marsz uczył nie tylko orientacji w terenie, ale również właściwego zachowania się w środowisku naturalnym, spostrzegawczości, staranności, dokładności, wytrwałości, współdziałania i odpowiedzialności w rodzinie i grupie. Marsz uczy nas też bacznego obserwowania przyrody, dbania o nią i czerpania z niej radości. Dziękujemy naszym Sponsorom, a przede wszystkim panu Wojtkowi, który bardzo dba o naszą sprawność i wytrzymałość.

Grażyna Kościelna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz