piątek, 4 stycznia 2002

Historia Pieców - E. Cherek

"Wieś ta wśród wielu znanych jest inna.
Bardziej milsza, swojska,
Bo to wieś ma rodzinna.
Rozpościera się na dnie polodowcowej misy.
Która roztaczaja wzgórza moren: Wat, Łysej i Czubnicy.
Linia widnokręgu trzyma się na borach.
Lśni na wyższym poziomie tafla Trzechowskiego Jeziora,
Na wschodzie horyzont, w krąg pół Iwiczna się przemyka,
Z którym to osiedlem przeszłość Pieców się spotyka".

Tymi słowami Monika Wałaszewska (1899-1969) rozpoczyna spisany w pięćdziesięciu 4-wersowych wierszach utwór, przedstawiający historię wsi Piece - życie jej mieszkańców na przestrzeni trzech ostatnich wieków.

Ilekroć jadę trasą Berlin-Królewiec w kiedrunku Czarnej Wody, mijając okoliczne wioski, zasatnawiam się, co pozostało w nich z czasów Fryderyków i Wilhelmów, po pruskich niemieckich zaborcach.

Za miejscowością Frank po lewej stronie szosy spod konarów wiekowych lip wyłania się stojąca na wzgórzu sylwetka kościoła. Na kierowcach stojąca zielona tablica z napisem Piece nie robi wrażenia - nie ograniczają prędkości do 70 km/h. Na palcach jednej ręki można policzyć stojące przy niej domy. Dla jednych wieś się tu kończy, dla innych zaczyna. Skręt w lewo - asfaltowa droga prowadzi do większego skupiska chat i domostw.

W pierwszych wiekach p.n.e. przebiegała tu odnoga szlaku bursztynowego. W latach Rzeczypospolitej, tej szlacheckiej, wieś należała do osiedla Iwiczno. Na początku XVIII wieku we wsi osiedliły się trzy rodziny: Machajewskich, Glinieckich i Orlikowskich. Do nich należały okoliczne ziemie, lasy i jeziora. Na poczatku XIX wieku z centralnej Polski przybył Żyd Arendt, który - jak pisze M. Wałaszewska - "produkcji węgla drzewnego i dziegdziu opanował talent".

Kiedy za sprawą Arendta wykarczowano duże połacie lasów, mieszkańcy Pieców nauczyli się wypalać w specjalnych piecach kamienie wapienne. Pełno ich było wszędzie. Resztki po jednym z nich pozostały jeszcze do dziś w zabudowie sołtysa E. Kulasa. Wypalone wapno transportowano i sprzedawano w Gdańsku. Od nazwy pieców wapiennych, smolnych pochodzi prawdopodobnie nazwa miejscowości Piece.

Dawniej tereny te nazywano Iwickimi Piecami. Dopiero w 1767 roku strosta borzechowski Aleksander Hilary Potulicki (1747-1770) osadził tu pierwszego sołtysa - J. Machajewskiego. W pięć lat później, w 1772 roku, Pomorze (a zatem i Piece) dostało się pod zabór pruski.

W1930 roku za rządów Fryderyka II Prusacy rozpoczęli wytyczanie i budowę utwardzającej drogi Chojnice - Tczew. Przy drodze zostały postawione wartownie, gdzie za przejazd pruscy celnicy pobierali cło od transportowanych towarów.

Po zlikwidowaniu wartowni Niemcy osiedlili się w okolicznych wsiach. Przydzielono im ziemię, niektórzy spolszczyli się przez ożenek, inni - bardziej zawzięci, zmarli w celibacie.

W latach 1870-71 budowano trasę kolejową Chojnice - Tczew, przy której pracowali mieszkańcy Pieców i okolicznych wiosek. W 1885 roku wieś nawiedziła okropna burza, połączona z gradobiciem, która zniszczyła wszelkie uprawy. Mieszkańcy, by na przyszłość ustrzec się podobnych kataklizmóew, w centrum wsi na filarze o wysokości 4 m, na kamiennym cokole osadzili wykonaną przez miejscowego rzeźbiarza figurę św. Jana. Ponadto przyrzekli sobie, że nawet w dni poprzedzające niedziele i święta nie bedą pracować w polu. Jeszcze przed II wojną światową ściśle przestrzegano tego przyrzeczenia.

W czasie okupacji Niemcy zniszczyli kamienney cokół, a figurę św. Jana przechowali mieszkańcy wsi aż do wyzwolenia.
W 1946 roku odbudowano zniszczony cokół, by umieścić na nim figurę. Figura św. Jana jest najstarszym i najcenniejszym zabytkiem sztuki sakralnej we wsi. Na początku XX wieku na rozwidleniu dróg do Iwiczna i Młyńska stała jeszcze jedna sakralna budowla.

Na bryle piaskowca stał metalowy, o wysokości 4 m krzyż z Chrystusem. W jednej z bocznych ścian cokołu wmurowana była okrągła, odlana z mosiądzu patera, o średnicy około 25 cm. Widniał w niej krzyż z łacińskim napisem "Reginat Imperat" i datą zapisaną rzymskimi cyframi MCMI - (1901 R.). Mąsieżna patera została wykonana przez krakowskiego ludwisarza M. Jarra (jego nazwisko wraz z zatrzeżonymi prawami autorskimi widnieje na odwrotnej stronie patery).

W 1939 roku Niemcy całkowicie zniszczyli pomnik, a mosiężna paterę jako najcenniejszą relikwię przechowuje 83-letni mieszkaniec Pieców - Józef Miszewski.
W szkolnej kronice Iwiczna z XIX wieku zapisano, że w 1943 roku w Piecach zbudowano pierwszą, jeszcze drewnianą szkołę, która po kilkunastu latach spłonęła, gdy uderzył w nią piorun. Drugą zbudowano pod koniec XIX wieku z pruskiego muru. Przetrwała do lat 60. XX wieku.

Przed I wojna światową we wsi stało tylko kilka domów - większość drewnianych, pokrytych słomą. Do dziś zachowała się przy ul. 6 Marca jedna chata, pokryta strzechą, z podcieniem od frontu. Administratorem zabytkowej chat jest UG w Kaliskach oraz Koło Gospodyń w Piecach.

Pod koniec XIX wieku pochodzący z Pieców długoletni dyrektor Collegium Marianum w Pelplinie, kanonik honorowy pelplińskiej kapituły, ks. Michał Sieg podjął myśl wybudownia kościoła i utworzenia parafii w Piecach. Zebrał na ten cel większą część funduszy, lecz pieniądze te kuria przeznaczyła na budowę kościoła w Rytlu.

Po 10 latach od śmierci ks. Michała Siega, 16.07.1911 roku z inicjatywy ks. dr. Konstatntego Krefta, ówczesnego proboszcza parafii Zblewo, wmurowano i poświęcono kamień węglowy pod budowę pieckiego kościoła.
Z wielu projektów wybrano propozycję architekta Franza Kunsta z Kolonii. Budowa kościoła trwała dwa lata, a nad wszystkimi pracami osobiście czuwał mistrz z Kolnii F. Kunst.

Na podstawie prostokąta o wymiarach 35 na 16 m na najwyższym wzgórzu Czubnica (148 m n.p.m.) z ciosanego kamienia, cegły i piaskowca wzniesiono w stylu neobarokowym monumentalną budowlę, która widoczna była z każdego punktu okolicy. W nawie głównej kościoła postawiono ołtarz z wykonaną z piaskowca rzeźba Pana Jezusa.

W kształcie prostopadłościanu o pdstawie 8x8 m zbudowano wysoką na 28 m dwuspadową, pokrytą blachą wieżę z kopułą. Na wieży na czterech stronach zamontowano tarcze z mechanizmem zegarowym, zniszczonym w czasie działań wojennych w roku 1945 (nie został odrestaurowany). W dniu 3.08.1913 roku kościół był już gotowy.

Zbudowana i połączona z kościołem plebania stanowi wyjatek architektoniczny sztuki sakralnej nie tylko na Kociewiu. W sierpniu tegoż roku od F. Gulgowskiego z Iwiczna zakupiono za 1500 marek ziemię (125 arów) pod cmentarz parafialny. Z ciosanego kamienia zabudowano wysoką na 4 m bramę wjazdową na cmentarz. Na cmentarzu wzniesiono modrzewiowy, wysoki na 5 m krzyż z figurą ukrzyżowanego Chrystusa, przywizioną tu aż z Salzburga.

W pierwszym roku istnienia kościoła nabożeństwa w niedzielę i święta odprawiał proboszcz ze Zblewa ks. dr Kreft. Orędziem z dnia 6.04.1914 roku ks. biskup Rozentreter ogłosił powstanie w Piecach lokalnego wikariatu, do którego w owym czasie należały Piece, Czarne, Huta, Czubek, Lubiki. Duże Młyński, Iwiczno, Frank, Kaliska i Kamienna Karczma. Nowo powstała parafia liczyła ogółem 780 dusz.

Pierwszą nominację na wikarego parafii w Piecach otrzymał ks. Teodor Borowski, ówczesny wikariusz z Chełmna. Na początku 1923 roku do wolnej ojczyzny, do rodziny na Pomorze z Rumunii powrócił brat ks. Teodora Borowskiego ks. Leon. Wtedy to ksiądz Teodor na korzyść brata zrezygnował z pracy duszpasterskiej w Piecach i przyjął posadę kapelana przy więzieniu w Grudziądzu. W dniu 22.11.1923 roku oficjalnie ks. Leon Borowski przejął probostwo w Piecach. W dniu 15.07.1928 roku kościół został konsekrowany przez ks. biskupa Stanisława Okoniewskiego.

14.10.1939 roku hitlerowcy wywieźli i zamordowali w Szpęgawskim Lesie ks. Leona Borowskiego, w Szpęgawsku zginął również brat ks. Leona ks. Teodor Borowski. Dla upamiętnienia zamordowanych pierwszych proboszczów z Pieców po wojnie w prawej nawie kościoła wmurowano pamiątkową tablicę ku czci Teodora i Leona Borowkich.
Po wojnie zniszczony w 55% kościół odbudował wraz z mieszkańcami przybyły z parafii Rytel ks. Maksymilaian Machajewski. W krótkim czasie wyremontowano dach, wieżę, odmalowano wnętrze kościoła.

Odbudowano zniszczoną plebanię. W 1973 roku w kościele zamontowano 15 pieców akumulacyjnych na energię elektryczną. W tym roku parafia liczyła 1350 dusz. W 1974 roku pieckiemu kościołowi złocone tabernakulum ofiarował ks. Bogdan Bieliński. Do roku 1975 proboszczem parafii był ks. M. Machajewski, po nim w latach 1975-1987 probostwo w parafii Piece sprawował ks. Jan Nykiel. W latach 1987 - 1988 ks.Andrzej Wawrzyniak - profesor i wykładowca KUL-u i Seminarium Duchownego w Pelplinie. 1.12.1988 roku z jednej z gdańskich parafii przybył do Pieców ks. Witold Szumiato.
Przed II wojną w Piecach mieszkało tylko dwóch Niemców - Rainold i Konrad Lubatz.

- Po drugiej strony trasy Berlin- Królewiec stał tylko jeden budynek - kuźnia Rogowskiego - wspomina jeden z najstarszych mieszkańców Pieców, 83-letni Józef Miszewski. Od kilku pokoleń rodzina Miszewskich mieszka w Piecach. - Przed wojną w latach 1934-1939 byłem listonoszem - mówi Miszewski - dzisiaj na takich mówi się doręczyciel.

Ze stacji kolejowej w Kaliskach zabierałem korespondencję oraz gromadę gazet i czasopism. Ludzie abonowali sporo gazet, dzisiaj to nawet połowy tego nie czytają. Najwięcej nosiłem "Pielgrzyma" - co trzy dni do wsi Piece, Iwiczno, Biedaczek, Studzienice, Kamienna Karczma zawoziłem około 50-60 gazet. Obok "Pielgrzyma" czytano to "Gazetę Grudziądzką" Kulerskiego, "Głos Starogardzki" Słowo Pomorskie", "Obronę Ludu".

Dla tych co byli stałymi abonamentami, od czasu do czasu wydawano bezpłatne dodatki, nawet książki. Po pracy szło się do karczmy, których w Piecach było aż trzy. Największą salą widowiskową i sceną miał W. Wajer, 25-gramowy "pinelek" kosztował u niego 55 groszy. U Szczygielskiego przy rynku była restauracja i sklep, trunki można było wypić także u Baranowskiego (później karczmę po nim miał Brzeziński).

Życie kulturalne toczyło się w karczmie u Wejera, tam swoje przedstawienia wystawiał miejscowy zespół teatralny. Przed wojną do Pieców na zloty przyjeżdżała młodzież z całego powiatu i województwa. Piece były siedzibą gminy. Tu, w domu Cebuli mieścił się urząd, pierwszym wójtem był Cebula z Dąbrowy.

W budynku Cebuli mieścił się również Urząd Stanu Cywilnego.
We wsi było wielu dobrych rzemieślników: rzeźnicy - Górnowicz, Ossowski, Kuchta (ten pierwszy był najlepszy i swoje wyroby sprzedawał w Starogardzie, a nawet w Tczewie); szewcy, Ryngwelski, Jasnoch; stolarze: - Modrzejewski, Szyling. Rybami złowionymi w okolicznych jeziorach handlował Aszyk (po wojnie zamieszkał w Ocyplu). Najwięcj pracy miał Teofil Kukliński, który do Pieców przybył z Zawady koło Łęga.

Był on tzw. złota rączką, a jego głównym zajęciem przed wojną było fotografowanie. Wszystkie ważniejsze uroczystości rodzinne, wiejskie kościelne nie mogły się obejść bez Kuklińskiego dziwigającego swe "akcesoria" - pudło z czarną płachtą.

Kulkiński potrafil naprawić wszystko - od zegarka po motor. Miał tyle pracy, że nie musiał wyrabiać swojej emerytury. Zawsze miał pracę na życie tymi "zołotymi rączkami" zarabiał. Niemcy w czasie wojny nie wywieźli Kuklińskiego na roboty, bo był im potrzebny tu, na miejscu.

Czas okupacji. Esesmani podpalili dom Kuklinskiego. Miał swoją fotograficzną pracownię. Kuklińskiego nie było akurat w domu. Zauważył pożar i szybko wrócił. Niemcy nie pozwolili mu wejść do domostwa. Spalił się cały strych, dwa aparaty i wszystkie zdjęcia. Na szafce w pokoju pozostał nadpalony portret zdjęciowy z młodzieńczych lat, który do dzisiaj przechowuje jego córka.

Kiedy rozpoczęła się okupacja w Piecach, Niemcy założyli magistrat. Zarządcą Pieców został miejscowy...
Miejscowi Polacy w czasie okupacji pracowali przy utwardzaniu i budowie betonowej nawierzchni autostrady Berlin - Królewiec. Od Czerska do Zblewa robotami zajmowała się firma Krauze, a od Zblewa do Starogardu firma Bersch. Do utwardzenia powierzchni używano żwiru dowożonego z Pieców, kruszony kamień do betonowej zaprawy pochodził z okolicznych pól. Kiedy Nimcy napadali na Rosję, niemal wszystkich robotników przeniesiono do prac w głąb Rosji, gdzie utwardzali i budowali nowe drogi dla frontowego wojska.

Dopiero 6 marca 1945 r. wyzwolono Piece. Wieś w czasie działań frontowych została zniszczona w 60%, zostało zburzonych 21 domostw. Po wojnie we wsi zbudowano 17 nowych domów. W 1959 rtoku zbudowano nową szkołę podstawową. Długoletnim dyrektorem szkoły był Stefan Czarnowski (1980 -1990). Po wybudowaniu nowej szkoły dzieci zaczęły pobierać naukę w normalnych warunkach.

Poprzednia szkoła była mała. W kilku klasach prowadzono zajęcia łączone. Zelgoszcz miała Grubbę, Starogard Deynę, Bendiga, Kropidłowskiego. - Dumą naszej szkoły i miejscowości - mówi p. Czarnowski - są oczywiście Czesław Prądzyński - lekkoatleta wielokrotny mistrz Polski na 100 i 200 m oraz Krzysztof Trawicki - szczypiornista, wychowanek Borowiaka Czersk oraz II-ligowej Lublinianki.
Obecnie w 6 oddziałach uczy się 96 uczniów, dyrektorem szkoły od 1990 roku jest Barbara Mania.

W 1963 roku w centrum wsi w czynie społecznym wybudowano Dom Strażaka. Świetlica niemal trzydzieści lat należała do RSW "Ruch". Wspomina Zofia Czarnowska - nauczycielka: - W nowej szkole założyliśmy z Lidią Osowicką dwa dziecięce zespoły teatralne, jeden dla starszej młodzieży, drugi dla młodszej, nazwalismy je "Teatrem przy kawie". W latach 70 i 80. nasze zespoły brały udział w różnych przeglądach artystycznych, gdzie zdobyliśmy nagrody i wyróżnienia. Ściśle współpracowaliśmy z "Ruchem", który w części finansował nasze wyjazdy na przeglądy i występy świetlicy "Ruch" oraz w szkole.

Scenariusze do przedstawień opracowywałam często sama. Kiedy padł "Ruch", sala wiejska przeszła w prywatne ręce, nie wiadomo gdzie podział się cały sprzęt, zginęła dokumentacja i kroniki pracy zajęć. Nadal przy szkole prowadzę zespół teatralny i przygotowuję młodzież do występów artystycznych w naszej szkole z okazji ważniejszych uroczystości.

W szkole opiekuję się izbą pamięci po Izydorze Gulgowskim z Iwiczna, która w 1983 roku przeniesiono do naszej szkoły.
W latach 70. do Pieców przybył Jan Spica, ożenił się z miejscową dziewczyną Z. Pruszak. W 1991 objął schedę po byłym "Ruchu" wydzierżawił obiekt z salą widowiskową, przeprowadził remont i rozbudował obiekt, dodając zaplecze kuchenne i sanitarne. Powstał Ośrodek Kulturalno-Sportowy "Beata". - Od poczatku - mówi J. Spica - postawiłem na młodzież. W sali postawiliśmy stół do tenisa stołowego. Młodzież coraz bardziej garnęła się do sportu.

Postanowiliśmy z miejscowymi chłopakami założyć drużynę futbolową. W ubiegłym roku zgłosiliśmy drużynę do rozgrywek klasy B. Nie mamy własnego boiska i gościnnie gramy w Kaliskach. W Piecach dzięki pomocy władz gminnych, a szczególnie wójta A. Cywińskiego otrzymaliśmy teren pod boisko piłkarskie.
Pod lasem zniwelowaliśmy teren, jest nawieziona ziemia. Na wiosnę z pracami ruszymy całą parą, są już bramki. W przyszłości wokół obiektu kulturalno-rozrywkowego pragnę zbudować basen z zapleczem rekreacyjnym i kulturalnym.

Wieś kociewska Piece, niby taka sama jak każda inna, bardziej swojska, nie wszystkim znana, ale nasza - ta ziemia rodzinna.
Eugeniusz Cherek
Na podstwie Gazety Kociewskiej nr 36 z dnia 10.09.1993 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz