sobota, 19 stycznia 2002

Zanikające rzemiosła - zegarmistrz

Kolaska Ryszard prowadzi zakład od maja 1985 roku. Gdzieś 2,5 roku temu jeszcze prowadził pan Kleina ale już nie żyje. Tak więc tego typu zakład w Skórczu jest jeden. Ale i tak gdyby nie łączyć tych usług ze sprzedażą to się nie wyżyje - mówi pan Ryszard.

Mam trochę klientów z zewnątrz z Wybrzeża i Niemiec. Z Hamburga przywozi po 8 - 10 zegarków i naprawia tutaj bo się opłaca. Coraz mniej ludzi naprawia zegarki. Gdzieś 50% tego co było 10 lat temu. Naprawia stare zegary. Polskie "Metrony" produkowane w Toruniu lata 6o, 70-te przynoszą .

Nieraz trafiają się okazy gdzie naprawa jest nieopłacalna, ale jakiś sentyment bo to po babci lub dziadku i pani każe naprawić. Najstarszy zegar jaki tu miałem francuski niekompletny z Pruszcza początek XIX wieku.

Sprzedaje się tu baterie, zegarki, paski bransoletki jest i zegarek kwarcowy na łańcuszku niedrogi w cenie 35 zł. Ale mogą być również zegarki firm renomowanych gdzie cena idzie już w dziesiątki tysięcy zł.
Pan Ryszard drogich zegarków nie prowadzi. Woli kupić parę kilo reklamówek i to zejdzie. Drogie to zamrożony pieniądz - mówi p. Ryszard.

Zawsze ciągnęło mnie nad morze. Zegarmistrzem zostałem przez przypadek. Przekonał mnie do tego ojciec. Rzemiosła nauczył mnie pan Rzepczyński z Czerska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz